Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podlaskie. Angiograf nie działał pięć miesięcy, bo kable pogryzły szczury. NIK przeprowadziła kontrolę w szpitalach

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
W białostockiej Śniadecji kable w wysokospecjalistycznej aparaturze przegryzł szczur. Z kolei szpital w Grajewie kupił sprzęt za dotację na walkę z COVID, a później wykorzystywał go do badań komercyjnych. To wyniki kontroli NIK.

Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się działalności polskich szpitali. Przeprowadzone kontrole dotyczyły wykorzystania wysokospecjalistycznej aparatury medycznej. Pod lupę inspektorów poszła przede wszystkim zaawansowana aparatura diagnostyczna, czyli m.in. tomografia komputerowa, ultrasonografia i rezonans magnetyczny, ale też roboty Da Vinci, umożliwiające wykonywanie bardzo precyzyjnych, mało inwazyjnych operacji – również na odległość. Wnioski? Polskie szpitale mają coraz nowocześniejszy sprzęt medyczny, ale nie zawsze jest on w pełni wykorzystany.

Pracownica zarzuca dyrektorce szpitala MSW, że źle organizuje pracę i zatrudnia znajomych

Kontrole obejmowały lata 2017-2021. NIK skontrolowała 17 szpitali, w tym trzy z Podlaskiego: Wojewódzki Szpital Zespolony w Białymstoku oraz szpitale w Grajewie i Wysokiem Mazowieckiem. We wszystkich, niestety, wykryto nieprawidłowości. W wielu przypadkach sprzęt nie był wykorzystywany w stu procentach, albo... nie działał wcale.

Tak było – według inspektorów np. w Śniadecji. Przez przez pięć miesięcy nie korzystano tu z angiografu. Jak podaje raport – okablowanie urządzenia było poważnie uszkodzone przez gryzonie. Serwis oszacował naprawę na prawie 1 mln zł. Przedstawicielka szpitala Grażyna Pawelec tłumaczy, że sprzęt już wcześniej został odłączony, bo się zepsuł. Z naprawy zrezygnowano, bo aparat był po prostu przestarzały. Szpital kupił nowy i to na nim pracowali lekarze. Stary aparat w pomieszczeniu w przejściu podziemnym czekał na utylizację. Jak mówi Grażyna Pawelec, o wszystkim poinformowano inspektorów, jednak mimo to napisali oni o sprawie w raporcie.

Ale to nie koniec nieprawidłowości, jakie NIK wykryła w Śniadecji. Inspektorzy NIK zwrócili uwagę na niedostateczne wykorzystywanie potencjału robota da Vinci, zbyt długi czas oczekiwania na opis badań rezonansu magnetycznego (pięć zostało opisanych z opóźnieniem od czterech do 22 dni po terminie) oraz na to, że przez pięć miesięcy w oddziale kardiologii użytkowany był echokardiograf bez wymaganego przeglądu technicznego.

Pierwszą i ostatnią sprawę Grażyna Pawelec tłumaczy trudnościami związanymi z pandemią. Opóźnienia w opisie badań składa na karb pacjentów.

– Nie donieśli w terminie badań z innych jednostek, które były potrzebne do sporządzenia opisów – mówi.

Nieprawidłowości NIK wykryła również w Szpitalu Ogólnym w Grajewie. Od stycznia do sierpnia 2021 r. wykonano 80 odpłatnych badań z wykorzystaniem cyfrowego aparatu RTG, zakupionego z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. To sprzeczne z zasadami, według których sprzętu z covidowego nie można wykorzystywać komercyjnie.

Innego rodzaju problemy szpital miał z angiografem, zakupionym w 2018 r. za ponad 3 mln zł. Od października do grudnia 2019 r. sprzęt stał nieużywany z powodu braku umowy z NFZ. Jednocześnie szpital ponosił koszty wynagrodzeń osób obsługującychPracowni Angiografii, które w tym okresie wyniosły 56 tys. zł.

O wyjaśnienie tych kwestii poprosiliśmy Martę Romanowską, która obowiązki dyrektora placówki pełni od początku tego roku. Choć nieprawidłowości dotyczą wcześniejszego okresu, to pamięta, jak szpital starał się o umowę z NFZ na angiograf:

– Jeśli pracownicy zostaliby wtedy zwolnieni, dziś nie mielibyśmy pracowni, bo na pewno znaleźliby pracę w innych ośrodkach.

A jeśli chodzi o sprzęt covidowy?

– To był czas pandemii, pacjentom bardzo trudno było dostać się na jakiekolwiek badania – tłumaczy. Zapewnia, że sprawa została już wyjaśniona w Ministerstwie Zdrowia. Nowa p.o. dyrektora wyjaśnia też sprawę zbyt długich dyżurów lekarskich. Według NIK w Grajewie zdarzało się, że lekarze dyżurowali tu nawet pięć dni bez przerwy. – To na pewno wynikało ze zbyt małej liczby specjalistów radiologów – przypuszcza Marta Romanowicz. I zapewnia, że dziś takie sytuacje już się nie zdarzają.

Na nieprawidłowości w zarządzanym przez siebie szpitalu nie miała też wpływu Bożena Grotowicz. Obowiązki dyrektora w Wysokiem Mazowieckiem zaczęła pełnić w maju ubiegłego roku, a raport NIK dotyczy wydarzeń wcześniejszych: według inspektorów okresowo użytkowane były tu urządzenia radiologiczne bez wykonanych w terminie badań eksploatacyjnych. To angiograf oraz dwa aparaty RTG.

Szpital Ogólny w Wysokiem Mazowieckiem nie dysponował też zgodą Podlaskiego Państwowego Inspektora Sanitarnego na prowadzenie badań z narażeniem na promieniowanie jonizujące. Dopiero 29 września 2021 r., w trakcie kontroli NIK, Szpital wystąpił o taką zgodę.

Strajk pielęgniarek w BCO? Pielęgniarki z Białostockiego Centrum Onkologii na chorobowym

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny