Firma jest malutka – uśmiecha się Ryszard Janczewski, właściciel firmy. W tej chwili pracuje tu siedem osób.
Highfinger istnieje od 2008 roku. Od początku zajmuje się importem gazu, który w Polsce wykorzystywany jest do celów grzewczych i napędowych.
Jednak właściciel firmy w branży działa dużo dłużej, bo od 1995 roku. – Przez lata pracowałem w firmach z branży gazowej. Ten temat jest mi więc dobrze znany – mówi Ryszard Janczewski. – Stopniowo zdobywamy rynek: zarówno polski, gdzie sprzedajemy nasze produkty, jak i wschodni, skąd one pochodzą.
Ryszard Janczewski na współpracę ze wschodnimi sąsiadami nie narzeka. Mówi wręcz: – Jest ona bardzo dobra.
Uczestniczy w przetargach, ale też często bazuje na wyrobionych już przez lata kontaktach. – Pytam ludzi, którzy mogą mi coś podpowiedzieć. Poza tym firma działa nie od dziś i niektórzy dostawcy sami wychodzą do nas z propozycją sprzedaży gazu – tłumaczy.
Chcesz poznać pełną Podlaską Złotą Setkę Przedsiębiorstw Kuriera Porannego - jest TUTAJ
Wbrew pozorom nawet ta branża nie wymaga częstych podróży.
– W tej chwili, przy takim rozwoju techniki, wszystko można załatwić zdalnie – mówi szef Highfingera. I opowiada, jak wszystko wygląda w praktyce:
– Zakupujemy towar, płacimy przedpłaty. Następnie gaz jest ładowany na cysterny i cysternami przyjeżdża na granice Polski, gdzie jest odprawiany pod nadzorem celnym, wprowadzany na skład podatkowy, a następnie odprowadzany na skład podatkowy klienta lub w procedurze opłaconej akcyzy od razu wyjeżdża na stacje autogazowe.
Cały gaz zostaje w Polsce. Highfinger odsprzedaje go polskim hurtownikom.
Ryszard Janczewski zapewnia, że siedmiu pracowników wystarczy, by firma doskonale funkcjonowała. – Pracownicy zajmują się obsługiwaniem tego, co ja narozrabiam – śmieje się. – Bo jak szef dobrze kupi, to pracownik szybko sprzeda. A jak szef źle kupi, to pracownik bardzo długo sprzedaje.
Na pytanie, jak to się stało, że ubiegły rok firma zakończyła sukcesem, że tak mocno awansowała w rankingu, jej szef odpowiada: – Chciało nam się więcej pracować.
I już poważnie tłumaczy, że branża LPG jest branżą bardzo specyficzną. – Czasami lepiej jest nie importować, żeby nie ponosić strat. Jeśli koniunktura jest dobra, to wykorzystując ją, sprowadza się więcej. Wtedy więcej znaczy lepiej, bo zostaje wyższy zysk – tłumaczy. I wyjaśnia, że ubiegły rok dla niego – jako importera – tak naprawdę wcale nie był dobry. To skąd taki sukces? – Staramy się podejmować mądre decyzje – dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?