Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podlasie jest otwarte na Tatarów

Dorota Biziuk [email protected]
Na Sabantuj, czyli Święto Pługa zorganizowane przez właścicieli Tatarskiej Jurty w Kruszynianach      przyjechała spora grupa Tatarów krymskich. Goście prezentowali swoją kulturę, sztukę i zachęcali do spróbowania przysmaków przywiezionych z Krymu (zdjęcie po lewej).
Na Sabantuj, czyli Święto Pługa zorganizowane przez właścicieli Tatarskiej Jurty w Kruszynianach przyjechała spora grupa Tatarów krymskich. Goście prezentowali swoją kulturę, sztukę i zachęcali do spróbowania przysmaków przywiezionych z Krymu (zdjęcie po lewej). Dorota Biziuk
Tutaj mają swoje domy, rodziny i przyjaciół. Mieszkają w Polsce od setek lat. Teraz podlascy Tatarzy chcą pomóc swoim pobratymcom z Krymu.

Tatarzy zżyli się z Polską i z Polakami

Tatarzy zżyli się z Polską i z Polakami

Według narodowego spisu powszechnego z 2011r. narodowość tatarską w Polsce zadeklarowało 1916 osób, z czego 665 jako jedyną.

W wydanej w 1972 r. książce "Pod białostockimi mineratami" Maciej Konopacki tak oto opisywał Tatarów: "Tatarzy wiodą podobny tryb życia, jak i reszta miejscowej ludności. Ubierają się według obowiązującej w Polsce mody. Trudnią się rolnictwem i hodowlą lub czerpią dodatkowe dochody z pracy przy budowie dróg, a w przypadku bohonicczan również z zatrudnienia na pobliskiej kolei. (...) Należy podkreślić wysoką moralność muzułmanów. Są uczciwi, dotrzymują słowa, nikomu nie wadzą, ale zachowują długo w pamięci doznane krzywdy i żywo reagują na krzywdy innych, niekoniecznie tylko swych współwyznawców. Uchodzą za pracowitych i wytrwałych.

Obecnie w szczególnie trudnej sytuacji znaleźli się Tatarzy krymscy. Po przyłączeniu Krymu do Rosji w marcu 2014 roku jego terytorium opuściło ponad 9 tysięcy Tatarów. Głównie to aktywni politycznie i zagrożeni represjami ze strony nowych władz. 40 rodzin przyjechało do Polski w nadziei, że tu znajdą drugą ojczyznę. Z tego 25 poprosiło o status uchodźcy. Sześć niemal jednocześnie dostało odmowy.

Niejeden turysta, zanim udał się nad Nil lub Bosfor, wędrował przebiegającym przez Ziemię Sokólską Szlakiem Tatarskim. Dwa zabytkowe meczety, ukryte w cieniu drzew mizary i ludzie, na twarzach których można dostrzec egzotyczne rysy. W dawnych tatarskich wsiach - Bohonikach i Kruszynianach - mieszka dziś zaledwie kilka rodzin o tatarskim rodowodzie. Zdecydowanie więcej jest ich w pobliskiej Sokółce i w Białymstoku.

- Żyjemy tutaj od setek lat. Zawsze w zgodzie z innymi, w poszanowaniu innej wiary i tradycji. Dbamy przy tym o zachowanie własnej tożsamości - mówią potomkowie Tatarów osadzonych w Bohonikach i Kruszynianach przez króla Jana III Sobieskiego.

Jedna rodzina, dwie religie

Na pytanie, jaki jest współczesny Tatar, oni sami odpowiadają krótko: Gościnny, otwarty, chętnie opowiadający o swojej historii, wrażliwy na krzywdę innych narodów.

Wiele tatarskich rodzin to mieszanka dwóch religii. Często zdarza się, że on jest muzułmaninem, a ona katoliczką.

- Mój syn ożenił się z katoliczką. Mieli ślub w kościele i w meczecie. To, że reprezentują dwie inne wiary, nie przeszkadza im być bardzo udanym małżeństwem - mówi Helena Jasińska z Sokółki.

Żonę katoliczkę ma również Dżemil Gembicki, przewodnik po meczecie w Kruszynianach.

- Serce nie sługa - podkreśla Dżemil. Wychował się w Białymstoku. W Kruszynianach bywał w dzieciństwie, bo stąd pochodziła jego prababcia i babcia. - Moi rodzice poznali się na jednym ze słynnych balów tatarskich, jakie niegdyś organizowano w Kruszynianach. Wcześniej, w tej wsi swojego wybranka poznała także moja babcia Almira Murtazajew. Miało to miejsce w czasie II wojny światowej, kiedy do Kruszynian trafił oddział Armii Czerwonej, w którym byli Tatarzy krymscy. Jeden z nich zakochał się w babci tak bardzo, że po wojnie wrócił do Kruszynian, żeby poślubić swoją wybrankę - opowiada Dżemil Gembicki. Mężczyzna dodaje, że jest bardzo podobny do swojego przodka z Krymu.

Dżemil również poznał swoją przyszłą żonę w Kruszynianach, a ściślej rzecz ujmując w... meczecie. Traf chciał, że Kasia była pierwszą turystką, jaką oprowadzał po tym zabytkowym obiekcie. Od razu przypadli sobie do serca. Zakochani przeprowadzili się z Białegostoku do Kruszynian, kupili działkę u katolika, wybudowali dom, wzięli ślub i doczekali się dwójki uroczych dzieci.

- Córka wychowywana jest w wierze katolickiej, a syn - zgodnie z zasadami islamu. Tak ustaliliśmy z żoną i tego się trzymamy - tłumaczy Dżemil.

Smak Orientu

Tradycyjnie już, Kruszyniany i Bohoniki ożywają podczas świąt religijnych. Największe z nich - Kurban Bajram i Ramadan Bajram - gromadzą wokół miejscowych meczetów setki wyznawców islamu, którzy zjeżdżają tutaj z różnych zakątków Polski i świata.

Polski Orient na wschodnich rubieżach Sokólszczyzny przyciąga też rzesze turystów. Czeka na nich nie tylko spotkanie z wyjątkową historią tych terenów, ale też prawdziwa uczta kulinarna. Bo od dawna wiadomo, że tatarskim przysmakom trudno się oprzeć.

- Właśnie dlatego zdecydowałam się otworzyć gospodarstwo agroturystyczne z autentyczną kuchnią tatarską. To był strzał w przysłowiową dziesiątkę - przyznaje Dżenneta Bogdanowicz z Tatarskiej Jurty w Kruszynianach. W 2010 roku jej gospodarstwo odwiedził angielski książę Karol.

Tatarska Jurta to miejsce ciekawych imprez, cieszących się ogromną popularnością. Od dziewięciu lat organizowane jest tutaj święto Sabantuj. W sobotnim spotkaniu uczestniczyli także Tatarzy krymscy. Ich obecność wywołała spore zainteresowanie ze względu na skomplikowaną sytuację, w jakiej się obecnie znaleźli po aneksji Krymu przez Rosję.
Zawsze chętni do pomocy

- Tatarzy, którzy opuścili Krym, byli przekonani, że w Polsce znajdą drugą ojczyznę. Tak się jednak nie stało. Dotychczas żadna rodzina nie dostała azylu. Tym samym, obietnice polityków pozostały bez pokrycia.

- Wielka szkoda, że tak się stało - mówi Lenur Kerymov, Tatar z Krymu, mieszkający od 14 lat w Warszawie. Lenur pracuje w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Muzułmańska Gmina Wyznaniowa w Kruszynianach deklarowała, że chętnie otoczyłaby opieką Tatarów krymskich. Wielokrotnie informował o tym Bronisław Talkowski, przewodniczący gminy.

- Jak kogoś nie znasz, to się go boisz i traktujesz jak wroga. A czasami warto pochylić się nad drugim człowiekiem i próbować go zrozumieć - podkreśla Janusz Aleksandrowicz, imam z Kruszynian.

Nasi rozmówcy nie ukrywają, że liczą na pozytywne zakończenie sprawy z Tatarami krymskimi w roli głównej.

- Podlasie to wyjątkowo barwna mieszanka kulturowa i etniczna. Z pewnością znalazłoby się tutaj miejsce dla rodzin, które musiały uciekać z Krymu - mówią polscy Tatarzy.

Na razie Tatarzy krymscy mogą jedynie przyjeżdżać w odwiedziny do swoich podlaskich przyjaciół po to, żeby przybliżyć im swoją bogatą kulturę oraz tradycję.

- Zawsze byliśmy społecznością szukającą dialogu. Staramy się to podkreślać przy każdej okazji. Tak samo, jak przy każdej okazji staramy się wyciągnąć pomocną dłoń do każdego, kto tej pomocy potrzebuje - dodaje Bronisław Talkowski, przewodniczący Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Kruszynianach.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny