Podlascy przedsiębiorcy o wpływie koronawirusa na gospodarkę
Krzysztof Matys, właściciel Biura Podróży Krzysztof Matys Travel:
- Brak słów na to, co dzieje się w branży turystycznej. Tsunami czy armagedon, to mało. Sytuacja jest tak dynamiczna, że niczego nie jesteśmy pewni. Np. anulowaliśmy wyjazd do Chin, a klienci wybrali wyjazd m.in. do parków narodowych USA. I nagle słuchać, że prezydent Trump zawiesza połączenia lotnicze z Europą. Kto ma pewność, że jutro czy za kilka dni nasz premier nie zamknie, np. prewencyjne naszych lotnisk. Panika jest taka, że niektórzy już anulują wycieczki na wrzesień i październik. Nawet na kierunkach, które nie są zagrożone koronawirusem. A biura naliczają im koszty rezygnacji, bo koronawirus nie jest podstawą do zwrotu pełnych kosztów wyjazdu. Żeby tak się stało, dane zdarzenie musi mieć "znaczący wpływ na realizację imprezy turystycznej". Trudno oszacować ewentualne straty, bo jak mówię, sytuacja jest dynamiczna. Jest mnóstwo opłaconych wycieczek do Włoch, ale nie można z nimi rozmawiać o pieniądzach, bo teraz nie jest to dla nich ważny temat choć w grę wchodzą miliony euro z opłat za imprezy, loty, itp. Lepiej nie myśleć, co czeka polskie firmy, gdy ich zagraniczni kontrahenci z rejonów epiedemii ogłoszą niewypłacalność.