Sam Avny, były właściciel Biaglassu i Cherrywoodu nie trafił za handel kradzionymi samochodami ani do aresztu, ani do więzienia. Otrzymał karę w zawieszeniu za paserstwo nieumyślne. Czy ktoś pomógł mu uniknąć surowej kary?
Kolegom Avnego przedstawiono zarzuty w listopadzie 2002 roku i w styczniu 2003 roku. Od tego czasu ich akta były w prokuraturze. Biznesmena wezwano na przesłuchanie dopiero po pół roku. Ale trzy miesiące wcześniej, w marcu 2003 roku, prokurator Marek Zajkowski, który prowadził dochodzenie napisał notatkę urzędową, z której wynika, że ktoś rozszył protokoły przesłuchań m.in. Tomasza B. i Zbigniewa P., właśnie wspólników Avnego.
- Akta wróciły z sądu i wtedy stwierdziłem, że część dokumentów, osobiście przeze mnie sporządzonych, zostało rozszytych - mówi prokurator Marek Zajkowski.
Notatkę zaadresował do zastępcy prokuratora okręgowego. Napisał w niej, że "najprawdopodobniej chodziło o ich skopiowanie na urządzeniu, które może przesyłać dane lub kopiować pojedyncze kartki...". O takim powodzie rozszycia akt prokurator pisał przed trzema laty.
Dziś sprawę notatki bagatelizuje. - Może rozszyto je w sądzie? - pyta prokurator.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?