Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok 4:0. To było wielkie upokorzenie

Tomasz Dworzańczyk [email protected] tel. 85 748 95 34
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok 4:0
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok 4:0 Archiwum
Fatalnie rozpoczęli rundę wiosenną piłkarze żółto-czerwonych. Podopieczni Tomasza Hajty zostali rozgromieni w Bielsko-Białej przez jednego z outsiderów - Podbeskidzie aż 0:4. Ostatnią taką klęskę Podlasianie ponieśli blisko pięć lat temu, przegrywając w takim samym stosunku z Ruchem Chorzów.

Ciężko po takim spotkaniu powiedzieć coś konstruktywnego. Rywale niemal przy każdym dośrodkowaniu dochodzili do sytuacji bramkowych, a my zupełnie sobie nie radziliśmy - komentuje szkoleniowiec białostockiego zespołu.

Jagiellończycy byli faworytem starcia z ostatnim przed tą kolejką Podbeskidziem. Górale udowodnili jednak, że nie liczą się nazwiska, ani miejsce w tabeli. W polskiej lidze wystarczy ambicja, zaangażowanie i mobilizacja. Żadnego z tych elementów po stronie przyjezdnych, niestety, nie było w należytym stopniu.

Znów przespali początek

Już początek spotkania pokazał, że gospodarze dobrze odrobili lekcję z analizy przeciwnika. Białostoczanie w wielu meczach bieżącego sezonu długo się rozkręcali, często tracąc bramki już w pierwszych minutach. Tak było m.in. w inauguracyjnym spotkaniu z Góralami w Białymstoku, kiedy trzeba było gonić wynik od 1. minuty.
Sytuacja powtórzyła się w sobotę, bo ekipa z Bielska-Białej objęła prowadzenie w 57. sekundzie. Robert Demjan wygrał w polu karnym główkę z Michałem Pazdanem i było 1:0. Ale to, co zrobił Alexis Norambuena, pozwalając dośrodkować Piotrowi Malinowskiemu, jest co najmniej zastanawiające.

To był wstęp do demolki białostockiego zespołu. Żółto-czerwoni przed meczem obawiali się kiepskiej murawy boiska, która miałaby im przeszkodzić w grze kombinacyjnej. Trzeba uczciwie przyznać, że gospodarze przygotowali płytę perfekcyjnie. Jagiellończycy mogli więc grać to, co sobie przed meczem założyli. I grali. W posiadaniu piłki byli niemal bez przerwy. Ale kolejne gole strzelali przeciwnicy, którzy nie silili się wcale na finezję.
Efekt przyniosły im proste środki - druga bramka padła na przykład po rzucie rożnym. Dośrodkowanie Damiana Chmiela przedłużył Marek Sokołowski, a z bliska formalności dopełnił niepilnowany Błażej Telichowski.

- Obawialiśmy się stałych fragmentów gry przeciwnika i to się potwierdziło. Zawiodło krycie - przyznaje Tomasz Frankowski, kapitan Jagi.

Przegrywając 0:2 białostoczanie zaatakowali i zanotowali najlepsze pięć minut tego meczu. Dwukrotnie w tym fragmencie okazję na zmianę wyniku miał Dawid Plizga, jednak najpierw jego lob przeszedł minimalnie nad bramką. Chwilę później pomocnik Jagi przegrał pojedynek z bramkarzem miejscowych - Richardem Zajacem. Gościom należał się też rzut karny za zagranie ręką Antona Slobody, jednak ten fakt umknął uwadze sędziego.

- Źle sobie przyjął i potem pomógł ręką. To jest ewidentny karny - złościł się w przerwie Hajto, kierujący pretensje w stronę arbitrów.

Trudno jednak na sędziów zrzucać winę, bo białostoczanom zwyczajnie brakowało argumentów. W drugiej połowie przygaśli nowi jagiellończycy - Hiszpan Dani Quintana i Koreańczyk Kim Min Kyun, którzy zaczęli mecz dość obiecująco. W 57. minucie został zmieniony Plizga - jako jedyny wśród żółto-czerwonych stwarzający zagrożenie. To był sygnał dla gospodarzy, że trzeba przesunąć grę do przodu, bo defensorzy Jagi są wyjątkowo słabo dysponowani.

Na kolejne trafienia nie trzeba długo czekać. Na 3:0 podwyższył Sokołowski, wykorzystując kolejny w tym meczu brak krycia. Znów nie popisał się Norambuena, którego ten gol obciąża najbardziej.

Akcja, po której w końcówce padła czwarta bramka dla Podbeskidzia też zresztą została zapoczątkowana na jego stronie boiska. Ale nie sposób rozgrzeszyć Ugo Ukaha, którego Demjan w polu karnym później wręcz ośmieszył.

Oby szybko się obudzili

Porażka z Góralami jest sygnałem alarmowym dla ekipy Hajty. Oby zimowy sen skończył się jak najszybciej, bowiem już w czwartek żółto-czerwonych czeka pierwsze spotkanie ćwierćfinałowe Pucharu Polski z Wisłą Kraków (na wyjeździe).

Wynik 16. kolejki

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok 4:0 (2:0). Bramki: 1:0 - Demjan (1), 2:0 - Telichowski (17), 3:0 - Sokołowski (66), 4:0 - Demjan (82). Żółte kartki: Sloboda - Plizga, Kupisz, Pazdan. Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 2,4 tys.
Podbeskidzie: Zajac - Sokołowski, Pietrasiak, Konieczny, Telichowski, Malinowski (74. Cetkovic), Łatka, Sloboda (86. Kołodziej), Chmiel, Pawela (83. Deja), Demjan.
Jagiellonia: Słowik - Norambuena, Pazdan, Ukah, Hanzel, Quintana, Grzyb, Kupisz, Kim (77. Kowalski), Plizga (57. Gajos), Frankowski (46. Smolarek).

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny