Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podawał obcym mężczyznom numer telefonu dziewczyny i umawiał na płatny seks. Adwokat dręczyciela grozi dziennikarzowi. (nagranie)

Adrian Kuźmiuk
Obraźliwe maile zaczęły dostawać też jej koleżanki. Chłopak Iwony po kolejnym SMS-ie z pogróżkami zawiadomił prokuraturę.
Obraźliwe maile zaczęły dostawać też jej koleżanki. Chłopak Iwony po kolejnym SMS-ie z pogróżkami zawiadomił prokuraturę. Fot. Bogusław F. Skok
"Klienci" zaczęli pukać także do mieszkania Iwony. Dręczyciel wysyłał sms-y z pogróżkami. Od tej pory Iwona boi się wychodzić z domu. A adwokat dręczyciela chce nas "uciszyć".

Marcina poznała dwa lata temu. Był kolegą jej chłopaka. Na pierwszy rzut oka miły i sympatyczny facet. - Dowiedziałam się, że zdradza swoją dziewczynę, z którą się zaprzyjaźniłam - opowiada Iwona. I po niecałym miesiącu zaczęły się głupie żarty.

- Przed moje drzwi zaczęli przychodzić nieznajomi mężczyźni, a telefon nie przestawał dzwonić - opowiada Iwona. - Ktoś umawiał mnie z nimi na płatny seks!

Na czatach internetowych zauważyła anonse, że ktoś zaprasza mężczyzn do jej mieszkania, podaje numer telefonu, adres. Szybko zmieniła numer, ale "klienci" nadal przychodzili.

Wtedy po raz pierwszy poszła na policję. Radzili czekać, może kawały się skończą.
Traf chciał, że jej koleżanka pokłóciła się z Marcinem. I ona, tak jak Iwona, z dnia na dzień również stała się ofiarą głupich żartów. Od tej pory na adresy obu dziewczyn zaczęły przychodzić nieopłacone zamówienia z większości białostockich pizzerii.

- Z lokali z całego miasta: 7 Pokus, Los Amigos, Telepizza, Club House, La Viva, Amaro, Pizza Italia, Savona, Sixty Six, Quattro, Pruszynka... - wymienia Iwona.
Spotkały się nawet z Marcinem na mieście w tej sprawie, ale on wszystkiego się wyparł. - Po tej rozmowie było jeszcze gorzej. Ania zaczęła dostawać SMS-y z Internetu - opowiada Iwona. - Że jeśli nie zerwie ze mną znajomości, pożałuje tego.

Ja ci nic nie zrobię. Muszę mieć haki na nią. (...) Ścierwo takie rzeczy na mnie pisało.
22 stycznia 2009, 20:43

Tego samego wieczoru Iwona miała zapchane zamki w drzwiach, gałęzie w skrzynce, a domofon zaklejony plasteliną. Wezwała policję. Skończyło się na sporządzeniu notatki.

Złośliwości nie brakowało przez całe wakacje, a lista pokrzywdzonych powiększyła się.

Obraźliwe maile zaczęły dostawać też jej koleżanki. Chłopak Iwony po kolejnym SMS-ie z pogróżkami zawiadomił prokuraturę.

- Materiał dowodowy nie potwierdził w sposób jednoznaczny, że kierowanie gróźb miało miejsce - tłumaczy Marek Winnicki, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.

Do prokuratury poszła też koleżanka Iwony. Wystraszyła się, kiedy przeczytała wiadomość przesłaną z bramki internetowej, że ktoś grozi jej gwałtem. Złożyła zawiadomienie o zniesławieniu. Policja przesłuchała kilkanaście osób. I w tym przypadku prokurator odmówił wszczęcia postępowania.

- Uznał, że brak jest interesu społecznego w ściganiu z urzędu przestępstwa prywatnoskargowego - wyjaśnia prokurator Winnicki.

I zaznacza, że pokrzywdzona może sama napisać do sądu prywatny akt oskarżenia.

- Jak on wygląda? - pytały mnie koleżanki z uczelni, którym też zaczął "umilać" życie. Pokażę go - powiedziałam i grupą pojechałyśmy do Marcina. Udawał, że żadnej z nas nie zna. Ale w pewnym momencie zwrócił się do jednej z dziewczyn po imieniu. Poznała jego głos. Powiedziała, że to on do niej dzwonił.

Wkrótce Iwona dowiedziała się z ogłoszenia na klatce schodowej, że jest wróżką, później, że poszukuje sublokatorów na stancję.

I znów zaczęły się telefony do pizzerii.

- Zamówienie na ponad sto złotych - mówi Ewa Bystrowska, właścicielka Dobrego Kebaba. - Zgłosiłam to policji i byłam przesłuchiwana. Postępowanie zostało jednak umorzone z braku dowodów.

Mimo że boi się o swoje pracownice, które jeszcze do niedawna dostawały obraźliwe SMS-y na służbowe telefony, drugi raz na policję nie poszła.

- Bo oni rozkładają ręce i nie wiedzą, co robić - kwituje.

W podobnej sytuacji znalazła się restauracja Los Amigos, która zatrudniła Tomka, brata Iwony.

Naprawdę jestem niewinny, przeprosiłem wszystkie osoby (...). Przepraszam, że pisałem maile. Ale jak mnie wezwiecie, będę zmuszony mówić, że to nie ja.
2 lutego 2009, 16:36

- Zaczęliśmy dostawać fałszywe zgłoszenia na znaczne kwoty - mówi Iwona Rodriguez, właścicielka Los Amigos. - Kiedy ten Marcin nie odebrał pizzy, zadzwoniliśmy do niego. I tak zdobył numer komórkowy mojego męża.

W ciągu dwóch dni otrzymali ponad sto SMS-ów wysłanych z bramki internetowej.

Były podpisane imieniem i nazwiskiem Marcina.

- Pisał "Przepraszam, w poniedziałek przyjdzie mój kolega i ureguluje wszystko, tylko nie zgłaszajcie tego na policję" - cytuje właścicielka Los Amigos. - A po trzech minutach dostaliśmy kolejną wiadomość, że i tak do niczego się nie przyzna i że nasz kierowca go pobił. Czy zdrowy człowiek mógłby napisać taki stek bzdur?

Na komisariacie przesiedziała prawie cztery godziny. Spisano jej zeznania. I tyle.
W tym samym czasie rodzina Iwony przeżywała gehennę. Przypadkowe osoby z różnych miast Polski dzwoniły do jej najbliższych z pretensjami, bo dostali obraźliwe SMS-y.

- A to o zdradzie małżeńskiej, wyłudzeniach finansowych - wylicza Iwona. - Podpisywał się za mojego brata, chłopaka, a nawet tatę, i podawał ich numery telefonów.

Dlatego razem z dwiema koleżankami skierowała sprawę do sądu grodzkiego. W sierpniu uznał on Marcina winnym dokuczania, zamawiania jedzenia i umieszczania danych dziewczyn w Internecie jako świadczących usługi seksualne.

Wyrok nie jest prawomocny. Marcin nie zapłaci więc na razie tysiąca złotych grzywny zasądzonej przez sąd, bo składa apelację. Czy to możliwe, że te wszystkie przykrości, które spotykają Iwonę i jej bliskich, są dziełem jednej osoby?

Próbowaliśmy spotkać się z Marcinem, ale nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Jego mama odesłała nas do adwokata syna: - Proszę rozmawiać z pełnomocnikiem - poradziła.

- Ja żadnych informacji udzielać nie będę - odpowiedział nam z kolei mecenas Henryk Marcinkiewicz, pełnomocnik Marcina. - Jesteśmy zdania, że dopóki wyrok nie jest prawomocny, wam też nic nie wolno. A jeśli spróbujecie, to spróbujemy uciszyć was. Uprzedzam.

Iwona jest załamana. Boi się wychodzić wieczorem z domu. - Co mam zrobić, aby zakończyć ten koszmar? - pyta.

* fragmenty maili, które otrzymały Iwona i jej koleżanki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny