Reżyser – Aleksiej German jr miał zdaje się niebywałą potrzebę wypowiedzenia się na każdy temat dotyczący kondycji współczesnych terenów byłego Związku Sowieckiego, a szczególnie życia w wielkich metropoliach. Wszystko upada, kraj stoi na krawędzi wojny, ludzie się nie rozumieją, pogrążają na narkomanii, zbrodni i moralnym chaosie. Łatwiej się pisze niż ogląda, bo wszystko to z ekranu tchnie sztucznością opakowaną w fantastyczne kadry. Czasem zapiera dech, czasem zamienia powietrze w kryształki lodu. Tylko, że ta niby krioterapia nie działa.
Z drugiej strony taka nadpojemność znaczeniowa pozwala znaleźć coś dla siebie. Mnie najbardziej zaciekawił wątek bycia dzieckiem sławnych rodziców. Mamy tu parę „spadkobierców”, całkowicie oderwanych od postsowieckich realiów. A to chcą coś fundować, a to chronić zwierzęta, wreszcie decydują na zamianę pomników Lenina i innych niezidentyfikowanych postaci w wernisaż instalacji. Polegli, podobnie jak pewnie polegną obrońcy terenu ich posiadłości, na który ostrzą sobie zęby deweloperzy, nawet z Japonii. Nasi obrońcy zabytków pewnie znaleźliby tu wspólny język, bo raczej nasi deweloperzy nie mają jednak takich pieniędzy.
Co im się śni, tego nie wiemy, choć motyw snu i wspomnień końca prezydentury Gorbaczowa jest w tym obrazie tak samo istotny jak diagnoza o upadku kraju w wyimaginowanym roku 2017. Obyśmy my za dwa lata obudzili się w kraju bez wojny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?