Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pociąg do Holywood

Rozmawiał Jerzy Szerszunowicz
l Kurier Poranny: - We wtorek, w San Antonio, odbierzesz nagrodę Best Animated Short (główny laur targów Siggraph) za film "Katedra". Jaka jest ranga tej nagrody? Tomek Bagiński: - Właściwie to nie jest nagroda - to jest prestiż. Siggraph to największe na świecie targi i konferencja dla grafików komputerowych. Best Animated Short to najważniejsza nagroda na tym festiwalu. Daje możliwość zgłoszenia filmu do Oscara. To dużo, bo wymagania są wyśrubowane. By móc w ogóle stanąć do rywalizacji o statuetki Amerykańskiej Akademii Filmowej, trzeba spełnić jeden z dwóch warunków: albo film musi być wyświetlany w kinach w obszarze LA przez minimum trzy tygodnie, albo wygrać jeden z liczących się na świecie festiwali. W przypadku filmu krótkometrażowego można liczyć tylko na zwycięstwo festiwalowe, bo zorganizowanie projekcji w kinach LA przez trzy tygodnie, jest przedsięwzięciem bardzo kosztownym. l Jak oceniasz seanse na nominację? - Trudno cokolwiek powiedzieć. Myślę, że szansa awans do grona nominowanych obrazów jest dość realna... l Skąd się wziąłeś, kim byłeś, zanim stałeś się cenionym twórcą z szansą na Oscara? - Znikąd, z lasu (śmiech), z Białegostoku... l Ale coś wcześniej robiłeś, gdzieś się uczyłeś. Przedszkole możemy sobie darować, zacznijmy od podstawówki. - Uczyłem się w Szkole Podstawowej nr 5 w Białymstoku, potem w I SLO. Przez ostatnie dwa lata liceum nosiłem się z myślą, by zdawać na architekturę. To nie były wymarzone studia, lecz po prostu jedyny kierunek, który jakoś tam promuje kreskę, rysunek - tego typu umiejętności. Zdałem na architekturę w Warszawie. Próbowałem na ASP, ale nic z tego nie wyszło. Tak naprawdę zawsze interesował mnie film animowany. Problem w tym, że Łódź była - przynajmniej dla mnie - zbyt daleko od Białegostoku. Bałem się takiej wycieczki. l Ukończyłeś studia? - Nie. Architekturę porzuciłem po trzech latach. Zacząłem pracować w Platige Image. l To nie jest pierwsze lepsze studio zajmujące się tworzeniem animacji i efektów specjalnych do reklam filmów. Nie każdy może robić efekty do "Quo vadis" Kawalerowicza. Jak się dostałeś do Platige Image? - Jeszcze na studiach zrobiłem pierwszy film pt. "Rain". Wygrał kilka lokalnych, studenckich festiwali i pozwolił mi dostać się do Platige Image. Dzisiaj lepiej spuścić na niego zasłonę milczenia, bo kilka lat minęło i nieco się zestarzał... Jednak był trampoliną, która pozwoliła mi się wybić. l Zrobiłeś swoje, "załapałeś się" i mogłeś spokojnie pracować, spocząć na laurach. Skąd pomysł, żeby robić własny, niekomercyjny film - skąd wzięła się "Katedra"? - Poczułem potrzebę stworzenia czegoś własnego. W efekcie przesiedziałem nad tym kilka lat. Podstawą filmu stało się opowiadanie Jacka Dukaja - jednego z ciekawszych autorów polskiej sf, mojego ulubionego. Zaryzykowałem: napisałem do niego list z pytaniem, czy nie zechciałby być autorem scenariusza filmu krótkometrażowego. W odpowiedzi dostałem 300 czy 400 stron różnych pomysłów. Najbardziej dopracowane było opowiadanie "Katedra" - długie, pełne plastycznych opisów. To zaważyło na ostatecznym wyborze: po półrocznych poszukiwaniach pomysłów na film, zdecydowaliśmy się na "Katedrę". Kiedy już wytypowaliśmy fabułę, trzeba było w jakiś sposób ścisnąć te 80 stron tekstu w kilka minut animacji. Niewiele udało się uratować, ale klimat pozostał. Potem zrobiliśmy scenopis - rozrysowaliśmy film ujęcie po ujęciu. W październiku 1999 roku zacząłem pracę nad filmem. Pracowałem, z przerwami, do kwietnia 2002. Policzyłem, że wyszłoby jakieś 15 miesięcy (licząc po osiem godzin dziennie) czystej pracy nad "Katedrą". W międzyczasie były reklamy, efekty specjalne do "Quo vadis" i inne rzeczy... l Gdyby ktoś chciał pójść w twoje ślady, czy ma szansę stworzyć film w warunkach domowych? - Obecnie nie jest to żadnym problemem. Potrzebny sprzęt można kupić w pierwszy lepszym sklepie komputerowym, oprogramowania do grafiki 3D nie brakuje. Wystarczy pecet z mocnym procesorem oraz - to bardzo się przydaje - pojemnym dyskiem twardym i pamięcią RAM w okolicach 1,5 GB. Najlepiej mieć kilka takich komputerów połączonych w sieć... To nie jest sprzęt z sufitu, jakaś kosmiczna technologia. Potem wystarczy dobry pomysł, odrobina talentu... l Skoro to takie proste, to dlaczego tak mało powstaje filmów w rodzaju "Katedry"? - Być może dlatego, że niewielu jest ludzi mogących poświęcić 15 miesięcy na zrobienie jednego filmu. Bardzo przydaje się ktoś taki, jak producent, czyli człowiek, który potrafi zdobyć odpowiednie fundusze. Pieniądze są potrzebne do tego, by spokojnie pracować, nie martwiąc się o to, za co będzie się żyć... l Pieniądze potrzebne do tego, by nie myśleć o pieniądzach? - Dokładnie tak. Trudno jest godzić pracę tego typu z pracą zarobkową, nawet jeżeli obie formy działalności odbywają się przy tym samym ekranie komputerowym. Reklama podpasek nie współgra z tworzeniem filmu artystycznego... l A jak już się ten film zrobi, zdobędzie się ważną nagrodę, co dalej? - Najczęściej dostaje się propozycję pracy od jakiej dużej wytwórni i wyjeżdża do USA. To jeden z powodów - wracając do poprzedniego pytania - dlaczego w Polsce powstaje niewiele artystycznych filmów animowanych. l Ty też dostałeś jakieś propozycje po zdobyciu nagrody na Siggraph? Kto konkretnie proponował ci pracę? - Na przykład Industrial Light & Magic (ci od "Gwiezdnych Wojen"), a ostatnio PDI/Dream Works (twórcy "Shreka"). l Przyjąłeś jedną z propozycji, zastanawiasz się którą wybrać? - Nie. Nie szukam pracy. Podoba mi się to miejsce, w którym pracuję. Co do wyjazdu do Hollywood, to zostawiam sobie otwarte drzwi, ale na razie nie zamierzam ich przekraczać. l To brzmi niewiarygodnie! Sezam stoi otworem, a ty mówisz, że się jeszcze zastanowisz, że może kiedyś?!... To jakiś lokalny patriotyzm? A może nie interesuje cię ani sława, ani pieniądze? - Jeżeli ktoś, tak jak ja, zżyje się z firmą, ma ciekawą i nieźle płatną pracę, to może nie warto jej zmieniać?... Moja praca wszędzie na świecie wyglądałaby podobnie: osiem, dziesięć godzin dziennie ślęczenia przed komputerem. Jeżeli znalazło się miejsce, gdzie można ten czas spędzić w miłej atmosferze, wśród znajomych i przyjaznych ludzi, to może nie warto ryzykować? Poza tym mamy - ja i Platige Image - ciekawy pomysł... Kilkanaście, może 20 osób w Polsce robi w dziedzinie animacji komputerowej coś interesującego. Co roku pojawia się ktoś nowy. Wszyscy, którym udaje się coś osiągnąć, uciekają do Stanów. Chcemy tych młodych, zdolnych zatrzymać. A można to zrobić tylko w jeden sposób: ściągnąć projekty z Hollywood do Polski. Tak robią Czesi, dużo efektów do filmów hollywoodzkich produkują Niemcy. Często pracują pod szyldami amerykańskich wytwórni, ale projekty realizowane są w Europie. Coś podobnego można robić w Polsce. Może moglibyśmy też produkować filmy, stworzyć własną szkołę animacji. Nie mamy szans, by konkurować z Disney'em czy Dream Works, panującymi niepodzielnie w kanałach masowych. Naszą szansą są nisze, wybrane kręgi odbiorców, a siła tkwi w oryginalności. Moglibyśmy zaistnieć na wzór Vadera - założonej w Olsztynie formacji, która uchodzi w pewnych kręgach za najlepszy zespół deathmetalowy na świecie. A jeżeli nam się nie uda, spakujemy manatki i pojedziemy do Hollywood.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny