Trzech pijanych chuliganów, w czwartek przed godz. 14. próbowało wejść do internatu Liceum Plastycznego w Supraślu. Nie wiadomo kogo chcieli odwiedzić.
Agresja, która rosła
- Portier i pielęgniarka zareagowali od razu - opowiada kierownik internatu Marta Żukowska. - Zażądaliśmy, żeby opuścili teren szkoły. Odzywali się do nas agresywnie. Wychodząc, rzucili groźbę, że tak tu wejdą. Zrobiła się nerwowa atmosfera.
Dlatego około 14.30 kierowniczka zadzwoniła na posterunek policji w Supraślu. Prosiła o przysłanie patrolu, który wystraszyłby napastników.
- Powiedziano mi, że policjanci interweniują gdzieś w Czarnej Białostockiej i jak tylko będą mogli, to przyjadą do nas. Gdy wychodziłam z pracy o 15, nikogo jeszcze nie było - twierdzi Żukowska.
A chuligani wciąż grasowali w pobliżu internatu.
- Doszli do uczennic liceum, które siedziały przy zejściu na plażę - relacjonuje Joanna Łasiewicka. - Gdy pojawili się pobici później licealiści, w tym syn, napastnicy zapytali ich, czego chcą od dziewczyn. Padła odpowiedź, że to koleżanki ze szkoły. Wtedy dwóch chuliganów nagle zaatakowało uczniów. Bili każdego, którego dopadali.
- Chłopcy nie bardzo pamiętają szczegółów bijatyki. Byli w szoku - dodaje jej mąż, Jacek Łasiewicki.
Policja bez refleksu
- Dokładnie o 16.40 dostałam telefon z informacją, że moi wychowankowie zostali pobici. Jeden strasznie krwawił. Miał rany w okolicach oczu. Drugi z pobitych też miał zakrwawione oko - mówi kierowniczka internatu. - Zaraz też powiadomiliśmy policję. Funkcjonariusze pojawili się dopiero po 18.
Policja potwierdza tę wersję wydarzeń.
- Komendant miejskiej policji zlecił natychmiast wyjaśnić, czy funkcjonariusz, który odebrał pierwsze zgłoszenie od kierownik internatu, wywiązał się z obowiązków - mówi Tomasz Krupa, oficer prasowy KMP w Białymstoku. - Chcemy sprawdzić, czy nie doszło do zaniedbań.
Policjanci zbadają, dlaczego nie przyjechał patrol z Białegostoku.
- Takie sytuacje są niedopuszczalne - twierdzi Krupa. - Każdy sygnał od mieszkańców powinnien być dokładnie sprawdzany.
Do rannych licealistów wzywano też pogotowie.
- To jest najgorsze - uważa Marta Żukowska. - Kilkakrotnie dzwoniliśmy. W pogotowiu tłumaczyli, że nie mają karetki, żebyśmy czekali gdy przyjadą do pobitych. Ale karetka w ogóle nie przyjechała.
- Najpierw z internatu dzwoniono na pogotowie, a później do nas - wyjaśnia Jacek Łasiewicki. - My, wyjeżdżając z Supraśla do Białegostoku, zadzwoniliśmy na pogotowie, żeby zapytać się, gdzie jest ostry dyżur. Pani ze zdziwieniem powiedziała "To może nie wysyłać już karetki?".
Pogotowie prawie gotowe
- Pierwsze wezwanie o wypadku otrzymaliśmy o 16.36. Później były jeszcze dwa telefony ponaglające i o 17.16 od rodziców, że wiozą chłopców do szpitala. Dyspozytorka powiedziała gdzie mają zawieźć poszkodowanych - informuje rzecznik pogotowia Jan Mirucki. - Po pierwszym telefonie przyjmująca zgłoszenie dowiedziała się, że chłopak krwawi i ma rozcięty luk brwiowy, ale jest przytomny. Powiedziała jak zatamować krwawienie i poleciła, by czekano na karetki. Nie stwierdziła bezpośredniego zagrożenia życia. Gdyby takie zaistniało, wysłałaby karetkę natychmiast.
Po zbadaniu okazało się, że syn państwa Łasiewickich ma pęknięty oczodół i nos. Ciągle leży w szpitalu. Jego pobity kolega, na prośbę rodziców wrócił do domu.
Żal i nerwy
Łasiewciccy zapowiadają, że złożą skargę na opieszałość policji. Do pogotowia też mają pretensje.
- Nie może tak być - denerwuje się Jacek Łasiewicki. - Rozumiem, że mało zarabiają, ale płaci się za pracę, a nie za udawanie, że się pracuje.
- Policjanci, którzy przyjechali tłumaczyli, że tego dnia była to ich trzecia interwencja - informuje Żukowska. - Rozumiem, że są braki kadrowe, ale mogli przyjechać funkcjonariusze z Białegostoku. Jeżeli policja dostaje sygnał, że coś się dzieje, powinna szybko reagować. W Supraślu bywa niebezpiecznie. Może, gdyby przyjechali po moim telefonie, nie doszłoby do pobicia.
- Pracuję tu już osiem lat. Do poważnych pobić doszło w tym czasie trzy razy - dodaje kierowniczka internatu. - To sygnał, że jest niebezpiecznie.
PS. Sprawcy pobicia zostali zatrzymani. Przyznają się do zarzucanych im czynów. Jeden z nich był wcześniej poszukiwany przez policję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?