Dopiero teraz wiadomo o co chodzi. O pozbycie się niewygodnych ludzi i zatrudnienie wygodnych - mówił Zbigniew Nikitorowicz, przewodniczący PO w radzie miasta.
Na sesji rady miasta odbyła się zażarta dyskusja o przyszłości Centrum im. Ludwika Zamenhofa. Większość zagłosowała za tym, by instytucja podlegała Białostockiemu Ośrodkowi Kultury. Ale uwaga, z uchwały wynika, że od 1 stycznia przyszłego roku BOK-u również nie będzie. Powstanie nowa placówka - łącząca CLZ i BOK o nazwie BOK. Z pracownikami obu - dziś samodzielnych - instytucji ponownie trzeba będzie podpisać umowy. Wiceprezydent Rafał Rudnicki stwierdził wprost, że nowy dyrektor BOK może, ale nie musi zaproponować im dalszą pracę. A tym, którzy pójdą na bruk trzeba będzie wypłacić odprawy. Radni PO dopytywali, czy będzie konkurs na dyrektora nowego BOK-u. Usłyszeli od Rudnickiego, że zgodnie z prawem może być konkurs, albo i nie.
Radni nie dowiedzieli się też konkretnie, gdzie będą oszczędności w połączeniu dwóch instytucji. Władze miasta mówią o 500 tys. zł rocznie. - Rozumiem więc, że księgowa BOK-u ma tak dużo wolnego czasu, że będzie rozliczała również rachunki CLZ. Że nie trzeba będzie zatrudnić bileterki, bo bilety kupimy w BOK-u przy Legionowej i pójdziemy do CLZ przy Warszawskiej. To przecież jakiś absurd - mówił Maciej Biernacki z PO.
Zaproponował odesłanie uchwały do prezydenta. Większość to jednak odrzuciła. Biernacki przekonywał jednak, że władze miasta i PiS wybrały sobie jak najgorszy czas na taką decyzję. - Niedawno odbył się marsz ONR. A teraz likwidujemy instytucję propagującą wielokulturowość - mówił.
Odpowiedział mu prezydencki radny Dariusz Wasilewski, który stwierdził, że w Europie Zachodniej idea multikulti jest w schyłkowym stadium.
- Przyznała to nawet guru Platformy Obywatelskiej kanclerz Angela Merkel - mówił.
Skrytykował też pomysł budowania marki miasta na postaci Ludwika Zamenhofa. Nazwał go utopistą. - Chciał by na świecie był tylko jeden naród ludzki, który powstałby w oparciu właśnie o wspólny język. Świetnie się to czyta, ale jest to utopią, tak jak idee Marksa i Engelsa - mówił radny.
Twierdził, że idee Zamenhofa, wtedy gdy powstały, nie znalazły poklasku nawet wśród ludności żydowskiej. - W Białymstoku jest grupka zapaleńców, którzy propagują język esperanto. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby robili to za własne pieniądze - mówił radny.
Choć wiceprezydent Rudnicki odciął się od tej wypowiedzi, to zarówno Zbigniew Nikitorowicz, jak i wciąż jeszcze dyrektor CLZ Jerzy Szerszunowicz dziękowali Wasilewskiemu. Bo przynajmniej powiedział wprost jaki ma stosunek do esperanto. Szerszunowicz dziękował też Rudnickiemu. Za przeprowadzenie darmowych badań marki. - Profil facebookowy „Nie dla zamknięcia CLZ”, z którego powstaniem nie mieliśmy nic wspólnego polubiło prawie 2 tys. ludzi. Pod petycją w tej sprawie podpisało się 1400 osób. To przez szacunek dla naszych sympatyków tu jestem - mówił.
Zdradził, że o pomyśle likwidacji CLZ słyszał kilka miesięcy temu. - Poszedłem do prezydenta Truskolaskiego. Powiedział, bym dalej pracował i niczym się nie przejmował - skwitował gorzko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?