- Prosiłam tego pana, żeby nie wchodził ze swoim psem na wybieg, bo nie ma kagańca i może być agresywny, ale on zignorował moje prośby – opowiada mieszkanka Nysy. – Powiedział, że jego pies jest łagodny.
W pogodną niedzielę 5 listopada pani Joanna razem ze swoją małą bratanicą wzięła swojego psa na smycz i poszła na planty w Nysie, żeby na specjalnym ogrodzonym wybiegu dla psów wypuścić swojego pupila.
- Mam 18-miesięcznego psa husky – opowiada kobieta. – To bardzo łagodna rasa, on wita się z każdym dzieckiem w czasie spaceru. Jest też bardzo przyjacielsko nastawiony do innych psów.
Na wybiegu znajdowały się akurat jeszcze dwa inne psy z właścicielami, ale po chwili od strony parku nadszedł mężczyzna w wieku ok. 60 lat z dwoma czworonogami: pitbulem i mniejszym, białym pieskiem. Na widok innych psów za siatką wybiegu pitbull zaczął szczekać. Pomimo próśb, żeby nie wchodzili, mężczyzna otworzył bramę i wpuścił swojego psa do ogrodzonej siatką śluzy przy wejściu do wybiegu.
- Mój pies wystawił głowę przez druciane ogrodzenie, żeby się przywitać z nowym psem, a wtedy ten pitbull chwycił go za pysk i zacisnął szczękę – opowiada pani Joanna z Nysy. – Mój pies zaczął tak przeraźliwie skamleć, jakby płakał. Nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby pies tak płakał.
Agresywny pies trzymał cały czas głowę swojej ofiary w pysku, a hysky próbował się uwolnić. Psy aż pogięły grodzenie w tym miejsc. Pani Joanna chwyciła rękami pitbulla za pysk, żeby mu podważyć szczękę i uwolnić swojego psa. To wtedy została ugryziona w rękę. W końcu udało się jej uwolnić swojego psa. Dopiero wtedy zobaczyła, że z ręki płynie jej krew z pogryzionych placów.
Kobieta i jeden ze świadków zdarzenia wezwali na miejsce pogotowie i policję. Opiekun pitbulla odszedł jednak zanim przyjechała policja. Nie rozmawiał z poszkodowaną, nie zostawił do siebie kontaktu, nie poinformował, czy jego pies jest zaszczepiony na wściekliznę. Ponieważ nie ma informacji o szczepieniach, pani Joanna przechodzi serię zastrzyków, nakazanych przez Sanepid. Dostała też 14 dniowe zwolnienie z pracy od lekarza, który zszył jej rany na dwóch palcach.
Kobieta zwróciła się do policji o ustalenie do kogo należał pies i kto sprawował nad nim opiekę. Brak opieki nad psem jest wykroczeniem. Właściciel odpowiada tez cywilnie, za szkody jakie spowodował pies.
- Uważam, ze na terenie wybiegu powinien być zamontowany monitoring kamer. Zależy mi na tym, aby nie dochodziło tam do takich zdarzeń. Tam przychodzą także dzieci, wyprowadzić psa. Jak one by sobie poradziły w takiej sytuacji? – pyta pani Joanna.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?