Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piszę z serca

Agata Sawczenko
Mam nadzieję, że na wiosnę przeczytam swoje wiersze w Białymstoku. Nawiązałem tu sporo kontaktów po tym, jak z Adamem Sztabą napisaliśmy piosenkę "Dwoje”, promującą wywodzącą się z Białegostoku kampanię Partnerska Rodzina.
Mam nadzieję, że na wiosnę przeczytam swoje wiersze w Białymstoku. Nawiązałem tu sporo kontaktów po tym, jak z Adamem Sztabą napisaliśmy piosenkę "Dwoje”, promującą wywodzącą się z Białegostoku kampanię Partnerska Rodzina.
Rozmowa z Jackiem Cyganem

Kurier Poranny: Jak to się stało, że student ścisłego kierunku - bo studiował Pan cybernetykę - zaczął pisać poezję? To przecież zupełnie dwie różne rzeczy.

Jacek Cygan, autor piosenek, poeta, scenarzysta, autor musicalowy, juror i organizator festiwali muzycznych: Gdy byłem w wieku, gdy się wybiera kierunek studiów, interesowałem się bardzo poezją, literaturą. Ale jakoś tak sobie wymyśliłem przewrotnie, że nie będę się uczył tego, co lubię, bo mogę to znielubić. Poszedłem na studia techniczne. Natomiast widać, że przeznaczenie jednak działa i los się o mnie upomniał. Już w czasach studenckich jeździłem na giełdy piosenki, na rajdy. Tam spotkałem ludzi, którzy piszą piosenki. Były to osoby związane z giełdą piosenki w Szklarskiej Porębie - bardzo wtedy, w latach 70., znaną w całej Polsce, dynamicznie się rozwijającą. Ci ludzie urzekli mnie swoimi piosenkami, twórczością i przystałem do nich. Na początku jako obserwator, a potem chciałem coś z sobie dać im, jak gdyby zrewanżować się za to, co mi dawali. I tak powstały pierwsze moje piosenki. Z Jurkiem Filarem założyliśmy grupę, która nazywała się Nasza Basia Kochana. Pierwszym sukcesem było wygranie Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie w 1976 roku.

Ciężko było się przebić dalej? Zacząć pisać dla gwiazd?
- Trzeba sobie zdawać sprawę, że w tym środowisku to tak nie wygląda, że człowiek się przebija. Kiedy te piosenki Naszej Basi Kochanej - zwłaszcza taka, która miała fragment "Całkiem spokojnie wypiję trzecią kawę" - stały się bardziej znane, to wówczas te gwiazdy same się do mnie zgłaszały. Bo oczywiście nie można tak myśleć, że człowiek piszący może coś narzucić gwiazdom. To one muszą poczuć, że ten człowiek jest im potrzebny.

A jak to jest z tym pisaniem? Gwiazdy sugerują, o czym ma być piosenka?
- Już wtedy świat był tak urządzony, że na ogół pisało się teksty do muzyki. I gwiazdy, planując piosenki do swojej nowej płyty, zgłaszały się do mnie z odpowiednimi kompozycjami. Czasami to robili sami kompozytorzy. Pamiętam, że najpierw była to oczywiście Grażyna Łobaszewska, która pierwsza zaśpiewała naszą piosenkę "Całkiem spokojnie wypiję trzecią kawę". Potem napisałem dla niej m.in. "Czas nas uczy pogody". Następnie byli Stanisław Sojka, Krystyna Prońko, Maryla Rodowicz, Seweryn Krajewski i tak dalej, i tak dalej. I na ogół jest tak, że ja dostaję gotową muzykę i piszę do tego tekst - oczywiście całkowicie z niczego, czyli z głowy. A raczej z serca.

Czyli ma Pan narzucony tylko nastrój piosenki?
- Tak, jest jakiś nastrój, jakaś emocja tego utworu. Ja bardzo chętnie namawiam, żeby demo nie było zaśpiewane przez kompozytora, tylko przez artystę, bo wtedy jest emocja prawdziwsza, mogę ją odczytać.

A skąd się biorą pomysły na piosenki? Ma Pan jakiś na to patent?
- No właśnie w tym jest kłopot, bo nie wiadomo skąd. Pomysły przychodzą albo nie. Człowiek generalnie może liczyć tylko na siebie.

Niektórzy tekściarze mówią, że gdy mają napisać słowa piosenki, w nieskończoność słuchają muzyki...
- Tak, ja jestem najwdzięczniejszym słuchaczem nowych kompozycji moich kolegów. Na pewno z 300 razy słucham piosenki, zanim do niej napiszę tekst. Najpierw zawsze dobrze muszę ją poznać. A jeśli chodzi o samo pisanie, to czekam na pomysł, na myśl. I jeśli już znajdę ten pomysł na piosenkę, który jest spójny z charakterem tego, kto ją będzie śpiewał, to wtedy się zaczyna wszystko układać.

Przez wiele lat prowadził Pan kultowy program dla dzieci. Kiedy wpadł Pan na pomysł Dyskoteki Pana Jacka?
- To historia, którą wspominam bardzo ciepło. Ja nigdy nie pisałem piosenek dla dzieci. Ale zadzwoniła do mnie Agnieszka Osiecka, mówiąc: Jacku, przygotowujemy z Majką Jeżowską dziecięcą płytę - dosłownie mi tak powiedziała - i potrzebne jest nam parę mądrych tekstów. A ja wtedy powiedziałem: Agnieszko, ale najmądrzejszy tekst już wymyślono. Bo to już było po piosence "A ja wolę moją mamę, co ma włosy jak atrament", do której właśnie Agnieszka napisała tekst. Ona mówi: Dobra, dobra, przyślę ci Majkę i musisz nam pomóc. I tak się zaczęło, że napisałem pierwsze piosenki dla Majki Jeżowskiej. Po ich sukcesach był Krzysztof Antkowiak. Pierwsze dwie piosenki były do takiego filmu polsko-kanadyjskiego "Cudowne dziecko". A potem zaczęły się do mnie zgłaszać bardzo zdolne dzieci na różnych festiwalach i prosiły o piosenki. I w taki sposób skompletowałem tę Dyskotekę Pana Jacka, z którą spędziłem kawałek życia.

Ale Pan nie tylko pisał piosenki do Dyskoteki, ale również prowadził cały program...

- Tak. Najpierw program, potem koncerty. Bo dążyliśmy do tego, aby ta piosenka żyła na scenie wśród dzieci, żeby można było wciągnąć je do zabawy. I powstało bardzo wiele piosenek. Dzisiaj wspominam najchętniej te piosenki zimowe, takie jak: "Zima lubi dzieci" czy "Pada śnieg". Ta ostatnia była napisana dla Krzysia Antkowiaka, kiedy miał 13 lat, a teraz na płycie ma ją Edyta Górniak. Śpiewa ją w duecie z dorosłym już Krzysztofem.

Jest Pan znany również z Idola. Zasiada Pan tam w jury. I był Pan tam takim "dobrym wujkiem". Uczestnicy niemal zawsze mogli liczyć na dobre słowo od Pana. Czy taki ma Pan charakter, czy po prostu tego wymagał scenariusz?
- To było bardzo naturalne. W "Idolu" nikt nam nie narzucał, kto jaką ma przyjąć rolę, jaką być postacią. Ja uważałem, że ta osoba, która przychodzi do nas, przeżywa i tak duży stres i nie trzeba jej jeszcze pognębiać. Uważałem, że raczej trzeba wydobywać te pozytywne elementy śpiewania czy charakteru, chociaż nie ukrywam, ze czasami się nie dało. Bałem się, że jakiś drobny, drugorzędny element - nie sam głos, ale sposób zachowania, ubioru - może w oczach moich kolegów przekreślić te osoby. A przecież to można zmienić. Najważniejszy jest talent i głos.

Podobno lubi Pan podróżować...
- Bardzo. Nawet niedawno czytałem mój ostatni tomik "Ambulanza", gdzie są wiersze, które mówią o wrażeniach, emocjach, refleksjach z podróży śródziemnomorskich. Mam nadzieję, że na wiosnę uda mi się je przeczytać w Białymstoku. Nawiązałem tu sporo kontaktów po tym, jak z Adamem Sztabą napisaliśmy piosenkę "Dwoje", promującą wywodzącą się z Białegostoku kampanię Partnerska Rodzina.

Jak Pan dał się na to namówić? Bliski jest Panu temat partnerstwa w rodzinie?
- To dla autora wyzwanie, jeśli musi pisać na określony temat i wspomóc jakąś rzecz szerszą. Poza tym perspektywa współpracy z Adamem Sztabą i wspaniałymi wokalistami jak Kasia Wilk czy Piotr Cugowski spowodowała, że zrobiłem to z radością.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny