Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Wereśniak: Och Karol 2 śmieszy

Jacek Chlewicki
Piotr Wereśniak
Piotr Wereśniak
Krytyka mnie nie obchodzi. Liczy się widownia. To ona wydaje wyrok na mnie i na mój film - mówi twórca filmu "Och, Karol 2" Piotr Wereśniak.

Piotr Wereśniak

Piotr Wereśniak

Reżyser, scenarzysta, autor dwóch powieści. Debiutował w 2000 roku filmem "Zakochani" za który otrzymał nominację do nagrody Złotego Lwa. Jego najpopularniejsze filmy to "Zróbmy sobie wnuka", "Nie kłam, kochanie" i "Och, Karol 2". Stworzył scenariusz między innymi do takich produkcji jak "Kiler", "Pan Tadeusz" i serialu "Kryminalni".

Kurier Poranny: "Och, Karol 2", zdaniem wielu recenzentów, był zwyczajnie słaby.
Piotr Wereśniak, reżyser i scenarzysta: Opinia krytyki mnie nie obchodzi. Tym bardziej, że w dzisiejszych czasach krytyka bardzo straciła na znaczeniu. Dziś większą rolę od profesjonalnej krytyki odgrywa zdanie zwykłych widzów wyrażone na Facebooku, czy Twitterze. Dziś każdy jest krytykiem, każdy może publikować swoje recenzje. Ja również na swoim blogu piszę o filmach, które mi się spodobały. Interesuje mnie widz. Interesują mnie opinie paru osób, którym ufam.

Krzysztof Varga w swoim felietonie o "Och, Karol 2" napisał, że "ten film jest doskonałą tępą kolorową pustką". Czy teraz, z perspektywy czasu, może Pan przyznać, że kilka elementów filmu można było zrealizować lepiej?
Zawsze można film zrobić lepiej. Choć akurat w tej komedii niewiele bym zmienił. A jeśli chodzi o Krzysztofa Vargę, to doradzam mu, żeby nie wypowiadał się zbyt często na temat filmu, bo widać wyraźnie, że ma o tej dziedzinie sztuki małe pojęcie.

Krytyka motywuje do działania, zmusza do refleksji? Na Pana blogu przeczytałem: "Jako filmowiec robiący kino rozrywkowe i popularne seriale telewizyjne nie miałem z krytyką łatwo od samego początku. Nadal nie mam łatwo, choć teraz już umiem sobie z nią radzić".
Kiedyś, jako początkujący filmowiec, bardzo się krytyką przejmowałem. Potem zauważyłem, że jestem krytykowany za sam fakt zajęcia się kinem rozrywkowym. Szybko uznałem, że to bez sensu i teraz krytyka mnie nie obchodzi. Liczy się widownia. To ona wydaje wyrok na mnie i na mój film. Dlatego zawsze bardzo uważnie słucham kinowej sali w czasie projekcji. Śmieją się - dobrze. Nie śmieją się - fatalnie. To jest dla mnie jedyne kryterium w robieniu komedii.

Jaki jest więc przepis na dobrą komedię? Z czego Pana zdaniem śmieją się Polacy?
Definicja dobrej komedii jest prosta: musi śmieszyć widza. "Och Karol 2" śmieszy. Widziałem wielu zadowolonych, dobrze bawiących się widzów na tym filmie. Poza tym wynik w kinach mówi sam za siebie. Oczywiście nie ma w historii kina filmu, który by się każdemu podobał.

"Och, Karol 2" obejrzało w kinach ponad półtora miliona Polaków. Jak na polskie warunku to kapitalny wynik. Spodziewał się Pan aż takiej widowni?
To rzeczywiście duży sukces i prawdę mówiąc przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Chociaż od samego początku przeczuwałem, że ta komedia spodoba się widzom.

Nie przypominam sobie żadnego innego polskiego filmu, w którym można było zobaczyć aż tyle pięknych aktorek. Jak pracowało się na planie w takim wybornym towarzystwie?
Pracowało się znakomicie. Wszystkie te aktorki znałem wcześniej i pracowałem z nimi przy innych produkcjach. Jedyne co nam pozostawało to skupić się na komedii i to właśnie na planie robiliśmy. Nigdy nie ukrywałem, że ogromną przyjemność sprawia mi praca z utalentowanymi i znanymi aktorkami i aktorami.

Kto wybierał żeńską obsadę do filmu?
Obsadę robiłem ja, wspólnie z reżyserem castingu i oczywiście producentami filmu. Obsadzanie filmu to bardzo trudny moment, ale w tym przypadku było dość miło i bezkonfliktowo. Większość decyzji obsadowych przyjęliśmy wręcz jako oczywiste.

Piotr Wereśniak: Nigdy nie odpoczywam

To już Pana drugi film, w którym główne role grają Marta Żmuda-Trzebiatowska i Piotr Adamczyk. Lubi Pan z nimi pracować?
Bardzo lubię. To jedni z najzdolniejszych aktorów swojego pokolenia. Mają również spore doświadczenie w pracy w filmie, co nie jest bez znaczenia. Ja w ogóle wolę pracować z dobrymi aktorami. Są reżyserzy świetnie pracujący z amatorami i naturszczykami. Ja wolę zawodowców.

Nie miał Pan jednak obaw, że zaproszenie do filmu Piotra Adamczyka, czyli aktora, który wcześniej wcielił się w postać Karola Wojtyły, może na niektórych widzów podziałać gorsząco?
Nie. W ogóle nie miałem takich obiekcji. Aktor gra w swojej karierze różne role. Im te role bardziej się od siebie różnią, tym lepiej to świadczy o aktorze. Piotrek to typ aktora, który potrafi zagrać wszystko. Nie potrafię wyobrazić sobie roli, której by nie podołał. Dlatego tak lubię z nim pracować. Ma bardzo szeroką paletę i potrafi z niej korzystać. Poza tym on zawsze mnie zaskakuje, a to w aktorach cenię najbardziej.

Stworzył pan scenariusz do "Kilera" Juliusza Machulskiego. Dlaczego nie powstają już w Polsce komedie pokroju "Chłopaki nie płaczą", "Poranek kojota" czy właśnie "Kiler"?
Prawdopodobnie dlatego, że tych widzów nie ma już w kinach. Polskie społeczeństwo bardzo gwałtownie się zmienia. A widzowie w kinach to przecież właśnie to społeczeństwo. Coś co bawiło 10 lat temu, dzisiaj nie musi już bawić. Czasy się zmieniają, ludzie się zmieniają, filmy się zmieniają. Ważne, że Polacy chodzą na polskie filmy. Ważne, że nie staliśmy się jeszcze kolonią, do której Hollywood wysyła paciorki i wodę ognistą, a wywozi złoto.

Co rusz pojawiają się kolejne słabe komedie romantyczne, rzadko mamy okazję obejrzeć coś naprawdę odkrywczego. Jak ocenia Pan kondycję współczesnego, polskiego kina?
Polski widz może sobie pójść do kina na co chce. Oprócz kina stricte rozrywkowego ma też propozycje tzw. "artystyczne". Niestety polskie kino artystyczne jest od dawna w kryzysie. Nie dostajemy żadnych liczących się nagród na ważnych światowych festiwalach. Nie wiem, czy to problem scenariuszy, czy czegoś innego. Generalnie mamy, zdaje się, taki moment w dziejach, że ludzie szukają w kinie (i nie tylko) łatwej, prostej i przyjemnej rozrywki. Nie widzę w tym niczego złego.

Gdyby pojawiła się propozycja wyreżyserowania "Och, Karol 3" zgodziłby się Pan podjąć zadania?
Są takie pomysły. Zastanawiam się nad nimi, ale nie wiem, czy coś z tego wyjdzie. Chciałbym zrobić dobrą komedię, a czy to będzie kontynuacja, remake, czy pomysł oryginalny, to nie ma dla mnie większego znaczenia.

Co teraz? Długi odpoczynek, czy może zaczyna Pan pracę nad czymś nowym?
Ja właściwie nigdy nie odpoczywam. Mój mózg cały czas pracuje. Wciąż coś wymyślam, wciąż mam jakieś nowe pomysły. Zobaczymy co z nich wyniknie. Nigdy nie mam zbyt dalekosiężnych planów.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny