Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Sewastianik: Budowa rakiet pobudza kreatywność. A ta jest początkiem wszystkiego

Maryla Pawlak-Żalikowska [email protected]
- Kto wie, może ci młodzi ludzie wezmą udział w najbardziej zaawansowanych kosmicznych projektach, bo przecież należymy już do Europejskiej Agencji Kosmicznej  - mówił nam Piotr Sewastianik podczas zajęć, jakie prowadził  w Białostockim Parku Naukowo-Technologicznym z uczniami  Społecznego Gimnazjum  z ul. Fabrycznej.
- Kto wie, może ci młodzi ludzie wezmą udział w najbardziej zaawansowanych kosmicznych projektach, bo przecież należymy już do Europejskiej Agencji Kosmicznej - mówił nam Piotr Sewastianik podczas zajęć, jakie prowadził w Białostockim Parku Naukowo-Technologicznym z uczniami Społecznego Gimnazjum z ul. Fabrycznej. Wojciech Wojtkielewicz
Modelarstwo rakietowe to pierwszy etap do inżynierii kosmicznej. Traktowanie jako żart, możliwości zbudowania u nas portu kosmicznego, to zaścianek - mówi Piotr Sewastianik z Polskiego Towarzystwa Rakietowego, które ma siedzibę w Białymstoku.

Ścigają się w tym, czyja rakieta poleci wyżej, czyja szybciej, czyja precyzyjniej dotrze na określony pułap lub dokładniej wyląduje. Na międzynarodowych turniejach ogromne emocje wzbudzają loty rakiety z surowym jajkiem na pokładzie - chodzi o to, żeby wystartować i wylądować zachowując je w całości.

Niemcy na pokazach potrafią odpalić rakiety używając salami zamiast rury paliwowej: siła ciągu jest mizerna, ale huczenie spalanej kiełbasy robi wrażenie. Organizuje się też starty synchroniczne - rekordem jest ustanowiony w USA jednoczesny start ponad tysiąca modeli.

- My mamy na przykład na swoim koncie osiągnięcie przez amatorską rakietę rekordowego pułapu 3,5 km na silniku hybrydowym - opowiada Piotr Sewastianik z Polskiego Towarzystwa Rakietowego. - Pokładowa elektronika sygnalizuje, jak wysoko była rakieta. Rejestruje też film, jak mija kolejne warstwy chmur. To kapitalny widok, gdy zgraja ludzi stoi z zadartymi głowami i wpatrując się w niebo krzyczy: Hura! Hura!

Piotr Sewastianik był jednym z 24 założycieli i pierwszym prezesem PTR. To ogólnopolskie stowarzyszenie z siedzibą w Białymstoku, którego liczba członków już kilkakrotnie wzrosła od czasu zebrania założycielskiego w lutym 2010 roku. Ma silne grupy w Krakowie, Toruniu, Gdańsku, a jego dokonania można śledzić na portalu rakiety.org.pl

- Połączyła nas pasja. Najpierw komunikowaliśmy się na rakietowym forum internetowym Nieboloty, aż wreszcie spotkaliśmy się w Instytucie Lotnictwa w Warszawie i powołaliśmy do życia PTR - opowiada pan Piotr, architekt zajmujący się na co dzień wzornictwem przemysłowym. - Ciągle dochodzą do nas nowi ludzie i swoimi pomysłami tworzą to stowarzyszenie od nowa.

PTR postawił sobie za punkt honoru przypomnienie rangi polskiej astronautyki. Piotr Sewastianik żartuje, że przecież na Księżycu pierwszy był Polak….Pan Twardowski! A tak już serio przypomina, że to polską konstrukcją (prof. Mieczysława Bekkera - przyp. red.) był pojazd, który poruszał się po Księżycu w ramach misji Apollo.

O ile jednak tamten projekt zrealizowany został w Stanach, o tyle to w Polsce w latach 1957-1974 przeprowadzano badania w ramach "polskiego programu rakietowego" - testowano paliwo rakietowe, odpalano rakiety, wypuszczano balony oraz konstruowano spadochrony mające opuszczać groty rakiet.

Mało kto dziś pamięta, że wystrzelona w 1970 roku w Łebie rakieta Meteor 2 osiągnęła pułap około 100 km, czyli umowny próg kosmosu. Nasi naukowcy marzyli o jego podboju i osadzeniu na orbicie polskiego sztucznego satelity. Niestety, jak oficjalnie powiedział nieżyjący już profesor Jacek Walczewski z Akademii Górniczo-Hutniczej (honorowy członek PTR), inicjator tych działań - polskie badania rakietowe przerwano pod wpływem nieoficjalnych nacisków ze strony naszego wschodniego sąsiada.

- Nas w PTR łączy przede wszystkim wspólne dążenie do tego, aby zmienić mentalność Polaków - mówi z naciskiem Piotr Sewastianik. - Są przecież na świecie agencje kosmiczne, pracuje się nad napędami rakietowymi… Możemy w tym brać udział. Żyjemy w czasach, gdy można było zobaczyć, jak powstaje i jak został zamknięty system transportu kosmicznego. To jest najlepszy dowód na postęp i rozwój. Kosmos nie jest daleko i nie jest niedostępny. Ludzkość nie ma ograniczeń - mamy je tylko w głowie. Gdy ktoś uważa, że czegoś się nie da zrobić, to w życiu tego nie zrobi. Prosta sprawa.

Fascynacja Piotra Sewastianika rakietami zaczęła się 30 lat temu, gdy jako młody chłopak pojechał z ojcem do Warszawy i w ogromnym namiocie przy Muzeum Techniki po raz pierwszy zobaczył na wystawie Interkosmos rakiety, silniki, włącznie z radzieckim łazikiem księżycowym Łunochod.

Zafascynowało go to. Zaczął od malutkich konstrukcji, korzystając jeszcze wtedy z zasobów Składnicy Harcerskiej, gdzie można było znaleźć akcesoria niezbędne modelarzom.

Czarny i zimny Kosmos stał się wyzwaniem dla jego wyobraźni - czymś odczuwalnym na wyciągnięcie ręki: - Wystarczy sobie uprzytomnić, że stojąc na równiku w ciągu doby wraz z obracającą się ziemią przebywamy 40 tysięcy kilometrów - przypomina. - Czyli przesuwamy się z prędkością ok. 465 m/s. To więcej niż prędkość dźwięku!

- Są już pierwsze rakiety skonstruowane przez członków Towarzystwa, które przeszły barierę dźwięku. Czyli to, co robimy, przyczynia się do upowszechnienia wiedzy, że jednak można - podkreśla pan Piotr. - Drażni mnie brak kreatywności. Chciałbym żyć w społeczeństwie, które widzi do przodu, a nie w kształtowanym przez tandetne reklamy tego, co już jest. Chciałbym żyć wśród ludzi, którzy wiedzą, że coś można zrobić. I tego uczę młodych podczas nauki budowania rakiet.

Bo zapaleńcy z podlaskiego PTR znaleźli sobie podobnych wśród harcerzy, a także prowadzą bezpłatne warsztaty dla dzieci w szkołach. I nie chodzi tu o proste modelarstwo - zbudowanie plastikowej czy tekturowej rakiety i patrzenie na nią.

- To co my robimy, to modelarstwo działające - wyjaśnia Piotr Sewastianik. - Musi być bezpiecznie: rakieta powinna startować w sposób zaplanowany i spadać w sposób kontrolowany. Skoro tak, to musi być zrobiona dokładnie, czyli trzeba rozumieć, co się robi. Tak uczymy odpowiedzialności, umiejętności zarządzania problemami.

Wreszcie rakieta ma latać, dlatego po warsztatach są zawsze starty. - Dzięki tym zajęciom uczniowie dowiadują się, że mogą więcej. Zaczynają ścieżkę rozwoju od małych modeli, a na trzymetrowych rakietach, wyposażonych w elektronikę pokładową kończą.

- Najbardziej mnie cieszy, że to na Podlasiu jest nas najwięcej, młodzi się garną do modelarstwa rakietowego. I to zainteresowanie jest siłą, którą można wykorzystać - dodaje z przekonaniem założyciel PTR.

Jak przyznaje, dla niego wyzwaniem jest teraz skonstruowanie rakiety, która przejdzie przez barierę dźwięku. Projekt ten pod nazwą Rekonesans 2 realizuje wraz z Tomaszem Jakubowskim i Wojciechem Głażewskim, znanym jako koordynator zespołów, które konstruowały łaziki marsjańskie rywalizujące w międzynarodowych konkursach University Rover Challenge. W tym ekipy, która w 2011 roku wygrała tę rywalizację, pokonując amerykańskie drużyny wspierane przez NASA.

- A mimo to, proszę sobie wyobrazić, że wychodzę dziś u nas na ulicę i mówię: Chcę tu, na Podlasiu zbudować Underforest Space Port. Od razu 90 procent ludzi nazwie mnie człowiekiem… z kosmosu! - zauważa Piotr Sewastianik. - A moim zdaniem, traktowanie jako żartu możliwości zbudowania w Białymstoku portu kosmicznego, to właśnie jest zaścianek.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny