Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Łozowik kręci film "Bierz to dzieciak". W tle Białystok i piękne podlaskie plenery (zdjęcia)

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Kadr z filmu "Bierz to dzieciak"
Kadr z filmu "Bierz to dzieciak" Marek Włodzimirow
Piotr Łozowik, fotograf, operator, filmowiec, autor urzekającego dokumentu „Bogurodzica. Szlakiem podlaskich ikon” i niemal detektywistycznego „Śladami mistrzów. Nowosielski na Podlasiu” marzył o fabule. I spełnia swoje marzenie. Właśnie zakończyły się zdjęcia do filmu fabularnego pod roboczym tytułem "Bierz to dzieciak"

Nakręcenie filmu fabularnego jest chyba marzeniem każdego kto pracuje z kamerą - mówi Piotr Łozowik. - Oczywiście film dokumentalny jest zrobić łatwiej, bo można zrobić to w zasadzie w pojedynkę. Fabułę też można zrobić w dwie, trzy osoby, jednak, jeśli chce się, żeby efekt był na wyższym poziomie, zrealizowany zgodnie ze sztuką filmową, potrzeba licznej obsady, zarówno aktorskiej, jak i realizatorskiej. Ale najpierw trzeba mieć pomysł i, zdaje się, dobrych przyjaciół.

- Siedziałem z Rafałem Pietrzakiem (aktorem wcielającym się w główną postać) przy piwku i rozmawialiśmy o różnych sprawach, w pewnym momencie opowiedziałem mu o moim pomyśle na film - wspomina Łozowik. - Rafał zareagował bardzo pozytywnie, zapytał od razu: „Mogę w tym zagrać?”. To był sygnał, że z tej mąki może być chleb, bo już wcześniej mój kolega operator, Marek Włodzimirow, zapewnił mnie, że pomoże mi w kwestii zdjęć, gdy będę miał jakiś pomysł na film. Tym sposobem miałem już głównego aktora i operatora. I to był świetny początek, aby rozpocząć projekt.

Oczywiście od pomysłu do wykonania droga była daleka. Piotr tworzył scenariusz, dyskutował z operatorem i odtwórcą głównej roli. W końcu wyklarowała się wizja swego rodzaju podróży. Twórcy pomyśleli, żeby w tak im bliskie z racji urodzenia (Włodzimirow i Łozowik), czy wyboru (Pietrzak pochodzi z Inowrocławia) miejsca wrzucić młodzieńca ze stolicy i zderzyć jego wizję Podlasia, wsi, z prawdą o naszych stronach.

Dlatego w pierwszych scenach filmu (tuż po wyjeździe z Warszawy, gdzie mieszka główny bohater) Robert, grany przez Pietrzaka, rusza w podróż „przedślubną” ze swoim drużbą Adamem (Dominik Gorbaczyński) poszaleć na wieczorze kawalerskim w Białymstoku. Młodzi mężczyźni chcieliby zrobić karierę w internetach, zatem przebierają się w odlotowe ich zdaniem wdzianka i wygłupiają się na ulicy Młynowej, przed Centralem czy w zazielenionych okolicach gmachu Opery i Filharmonii Podlaskiej.

- Na skutek pewnych zdarzeń, przyszły pan młody znajduje się na podlaskiej wsi - zdradza fragmenty scenariusza Piotr Łozowik. - Nie potrafi odnaleźć się w nowych okolicznościach, nie nawiązuje kontaktu z mieszkańcami wsi, w której się obudził i postanawia wrócić do Białegostoku na własną rękę, co okazuje się nie takie proste. Ale dzięki temu i on, i przyszli widzowie zobaczą niezwykle piękne podlaskie krajobrazy.

Zdjęcia powstawały między innymi we wsi Kożyno w gminie Bielsk Podlaski i przede wszystkim we wsi Zubry, w gminie Gródek.

- Zubry, to rodzinna wieś mojej mamy, dlatego łatwiej mi było namówić naturszczyków do występu przed kamerą - zdradza Łozowik. - Ich występ sprawił, że w filmie usłyszymy również lokalną gwarę. Podróż bohatera trwa kilka dni i jest, według scenariusza, naprawdę wyczerpująca. Spotyka on na swojej drodze kilka nieoczywistych postaci, odwiedza parę nietypowych miejsc.

- Żar leje się z nieba, doskwiera mu głód i pragnienie - maluje słowami swoją wizję autor scenariusza. - Można powiedzieć, że bohater jest zajechany jak cygańskie skrzypce. Jego podróż w czasie i przestrzeni to metaforyczna podróż emocjonalna, w głąb siebie.

W tej podróży, mimo wieloosobowej obsady, wystąpiło tylko troje zawodowych aktorów, bardziej znanych ze scen teatralnych: Rafał Pietrzak - główny bohater, Paula Czarnecka - narzeczona Roberta oraz Dominik Gorbaczyński. W rolach statystów, czy też w rolach mówionych wystąpiło łącznie grubo ponad 20 osób - w większości znajomych Piotra, operatora, czy aktorów.

- Wszyscy zaangażowani w realizację tego filmu robili to non profit - podkreśla Łozowik. - Próbowaliśmy pisać projekty z ramienia Stowarzyszenia Edukacji Filmowej w Bielsku Podlaskim, żeby zdobyć jakieś dofinansowanie, ale niestety i urząd marszałkowski, i miasto Białystok negatywnie zareagowali na nasz projekt.

- Mimo braku funduszy, postanowiliśmy, że i tak zrealizujemy nasz zamysł - wspomina Piotr. - Największą motywacją do dalszego działania była wiara, że uda się stworzyć coś wartościowego, prócz tego to była w pewnym sensie pogoń za marzeniem, jakim jest zrealizowanie przynajmniej średniometrażowego filmu fabularnego.

Lepiej powiodło im się ze zdobywaniem pieniędzy w gminach.

- Przed zdjęciami zwróciłem się do kilku gmin z prośbą o drobne wsparcie finansowe, takie, które mogłoby pokryć koszta transportu i wyżywienia - zdradza Łozowik. - Wsparły nas trzy gminy: Michałowo, Bielsk Podlaski i Supraśl, dlatego też w tych gminach nagrywaliśmy najwięcej plenerów. Pieniędzy starczyło akurat na podstawowe potrzeby. I żałuję, że nie udało się zdobyć ich więcej.

- Sporo pracy wykonywaliśmy w okresie pandemicznym i przykro mi, że nie mogliśmy zapłacić aktorom, którzy i tak są w trudnej sytuacji finansowej związanej z obostrzeniami - wyznaje Piotr. Ale aktorzy, którzy tęsknią przecież za graniem nie mają do nikogo żalu. Przeciwnie - podkreślają jego znaczenie w świecie sztuki.

- Dla mnie ten film jest opowieścią o przemianie człowieka, którego spotkała trudność - opowiada Rafał Pietrzak, ów współczesny Odyseusz na podlaskiej wsi. - Bohater odbywa podróż, w przestrzeni Podlasia, ale też w głąb siebie. Przewartościowuje swój system, a zmusza go do tego wyzwanie: wędrówka, niewzruszona przyroda, otocznie. Film ten ma również pokazać, że świadomość swoich korzeni, historii tworzy dla człowieka fundament, który osadza jego byt, jestestwo.

I tak oto z krotochwilnej anegdoty o wieczorze kawalerskim tam, gdzie żubry chadzają ulicami, wyłania się niemal metafizyczna opowieść. Ale trudno się temu dziwić, kiedy autor scenariusza wcześniej zgłębiał świat ikon czy malarstwa wielkiego mistyka Jerzego Nowosielskiego.

- Spodobał mi się pomysł Piotra na film, który ma pokazać Podlasie w szerszym aspekcie, współczesnym, ale przede wszystkim sięgającym do korzeni - dodaje Paula Czarnecka. Aktorka sama niedawno zagrała główną rolę w filmie „Łap pajaca”. Powstał on dzięki stypendium Marszałka Województwa Podlaskiego oraz dzięki dofinansowaniu Miasta Białegostoku. - Wciąż wzmacnia się białostocka drużyna artystycznych zapaleńców, tworzą oni teledyski, dokumenty, krótkie i długie metraże - przypomina Czarnecka. - Chętnie wspieram i angażuję się w nasze rodzime, niezależne produkcje.

Warto podkreślić, że film powstawał przy udziale profesjonalnej ekipy realizatorów.

- Praca na planie jest naprawdę wciągająca. Mimo nerwów i ciągłego patrzenia na zegarek, miło ją wspominam i nie ukrywam, że znów chciałbym się znaleźć w wirze tego typu pracy - deklaruje Łozowik. - Mam nadzieję, że nasz następny fabularny projekt będzie miał większe wsparcie finansowe, co sprawi, że zaplecze realizacyjne, a co za tym idzie produkt będzie mógł być jeszcze lepszy. Jestem niezmiernie ciekaw efektu końcowego, właśnie zaczynamy montaż, później czeka nas udźwiękowienie, koloryzacja. Pracy jest jeszcze sporo. Już w tym momencie czujemy satysfakcję i nie możemy się doczekać aż „nasze wspólne dziecko” ujrzy światło dzienne.

Czytaj też: Piotr Łozowik: Ikona towarzyszy mi w zasadzie od zawsze

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny