Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Tur Bielsk Podlaski - ta drużyna nie ma celu

Krzysztof Jankowski
Runda jesienna w wykonaniu piłkarzy Tura nie należała do udanych. Zbyt często nasi piłkarze musieli spuszczać głowy w geście porażki. W efekcie zajęli miejsce w dolnej połowie tabeli IV ligi.
Runda jesienna w wykonaniu piłkarzy Tura nie należała do udanych. Zbyt często nasi piłkarze musieli spuszczać głowy w geście porażki. W efekcie zajęli miejsce w dolnej połowie tabeli IV ligi. Fot. Archiwum/Krzysztof Jankowski
Kibice piłkarskiego Tura nie mieli przed rundą jesienną wielkich apetytów. Wiedzieli, że po spadku z III ligi dotychczasowy zespół się rozpadnie, a załatanie w nim dziur juniorami nie będzie łatwe. Jednak jesień była smutniejsza niż to sobie wyobrażano.

I nie chodzi tylko o wyniki, które były marne. Zawiodła zwłaszcza atmosfera: zarówno w klubie, w drużynie, jak i na trybunach.

- Musimy zacisnąć pasa, by ustabilizować budżet klubowy, bo jesień zaczynamy z zadłużeniem z III ligi - przyznawał na początku sezonu prezes Tura Lech Jakubowski.

Naszego klubu nie stać było na płacenie zawodnikom dużych poborów, więc cała tzw. armia zaciężna z poprzedniego sezonu Bielsk opuściła. Grę w innych klubach wybrało też kilku wychowanków, m.in: Karol Kosiński - Promień Mońki, Michał Martyniuk - Puszczę Hajnówka i Marcin Szmurło - Olimpię Zambrów.

- Trener Lucjan Trudnos w poprzednim sezonie często podbudowywał chłopaków podkreślając, że nie są oni gorsi od rywali. To było dobre, gdy trzeba ich było zmobilizować do walki w III lidze. Ale niektórzy z nich w tę wielkość za bardzo uwierzyli - mówiono w klubie.

Po spadku i nie najlepszych wynikach na początku rundy od drużyny odwróciła się część kibiców.

- Zamiast dopingu, z trybun często słyszeliśmy docinki i obelgi. Widzowie z naszych przyjaciół zamienili się w lożę szyderców - opowiadali piłkarze.

W trakcie meczów dochodziło nawet do utarczek słownych pomiędzy zawodnikami a kibicami. Piłkarze tracili zapał do gry, rozgrywający Paweł Łochnicki odszedł w trakcie rozgrywek do Olimpii Zambrów. W efekcie niewiele wyszło z zapowiadanej strategii budowania zespołu opartego na najlepszych wychowankach. - Bo nie potrafiliśmy tych wychowanków u siebie zatrzymać - mówił trener Mirosław Car.

Osłabienia kadrowe i słabe wyniki sprawiły, że trener Car żonglował składem. Drużyna nie mogła się więc zgrać. Działacze nie oferowali kontraktowych kokosów, dlatego nie mogli od zawodników za wiele wymagać. Ci z kolei nie mieli jasnego celu, o jaki grają. Pojawiły się kłótnie i niesnaski.

- To prawda, że w zespole są zgrzyty i widać to czasami na boisku - przyznawał trener Car. - Ale z drugiej strony jest grupa młodych graczy, którym dajemy szansę gry i oni ją powoli wykorzystują.

Jeszcze większe odmłodzenie składu Tura powodowało, że drużyna grała nierówno. Zanotowała nawet dwa pogromy: z ŁKS-em Łomża przegrała 0:8, a ze Zniczem Suraż 2:8.

- Wysoka porażka w Łomży wynikała z tego, że nie przestraszyliśmy się silniejszego rywala i zagraliśmy otwartą piłkę - mówił Mirosław Car. - Na wynik z Suraża nie mamy jednak usprawiedliwienia.
Z drugiej strony, Tur potrafił się sprężyć i wygrać 1:0 w Siemiatyczach z Cresovią, czy 5:2 w Białymstoku z Włókniarzem.

W efekcie, po rundzie jesiennej i rozegranych awansem dwóch meczach wiosny, zajmujemy 11. miejsce (na 16 drużyn) z 19 punktami zdobytymi w 17 meczach. Tur strzelił 28 goli, ale stracił - 39. Pięć meczów wygraliśmy, 4 zremisowaliśmy, a aż 8 razy przegraliśmy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny