Do tej tragedii doszło pod koniec kwietnia 2008 roku tuż po północy na ul. Radzymińskiej. Wcześniej tej nocy Paweł K. pił alkohol w towarzystwie kolegów w jednym z lokali na ul. Lipowej.
Jak sam przyznaje, był bardzo pijany. Nie pamięta, co robił po tym, jak ochroniarze wyrzucili go z klubu. Do winy się jednak nie przyznał.
Świadkowie zeznali, że tragicznie zmarły Bartosz, który tej nocy też bawił się na imprezie w centrum, wsiadł na motor i odjechał z jakimś chłopakiem.
Obaj jechali ul. Radzymińską. Kierowca nie dostosował prędkości do warunków jazdy. Stracił panowanie nad motorem. Zjechał na pobocze, uderzył w drzewo i latarnię.
Ratownicy medyczni stwierdzili prze sądem, że gdy przyjechali na miejsce, widzieli oskarżonego, jak stał z motorem po drugiej stronie ulicy. Z miejsca wypadku jednak zbiegł i o to też oskarża go prokuratura.
Białostoczanin Paweł K. był już karany. Sąd wydał dla niego zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. On ten zakaz złamał.
W noc wypadku prowadził pod wpływem alkoholu. Badanie wykazało 2,03 promila. Okazało się, że motor nie był zarejestrowany. Był też w złym stanie technicznym - nie miał hamulca ręcznego. W śledztwie oskarżony twierdził, że motoru nie posiadał.
Wyszedł on z wypadku praktycznie bez szwanku. Bartosz miał mniej szczęścia. Obrażenia mózgu były bardzo poważne, wdało się też ropne zapalenie płuc. Chłopak zmarł po tygodniu. Nie odzyskał przytomności. W chwili uderzenia w drzewo, nie miał na głowie kasku.
- Chcemy, by on trafił do więzienia. To recydywista. To nie był pierwszy raz, gdy jechał pijany. Teraz, przed sądem, nie przyznaje się do winy. Nie ma w nim żadnej skruchy - powiedział po jednej z rozpraw ojciec zmarłego 21-latka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?