We wtorek w Sądzie Rejonowym w Białymstoku zakończył się proces Jana H. Prokuratura oskarżyła go o jazdę po pijanemu oraz sprowadzenie w bezpośredniego niebezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Bo na początku grudnia ubiegłego roku pijany wsiadł za kierownicę i ruszył w drogę. Ta sprawa zbulwersowała społeczeństwo.
Tego dnia, tuż po godzinie 15, anonimowa kobieta zadzwoniła na policję. - Ulicą gen. Andersa w Białymstoku, tuż przede mną, środkiem drogi, jedzie mitsubishi - powiedziała policjantom.
Mundurowi natychmiast pojechali we wskazane przez kobietę miejsce. Poszukiwane mitsubishi zauważyli na ulicy gen. Maczka. Zdaniem prokuratury, kierowca nie reagował na sygnały świetlne i dźwiękowe policyjnego samochodu. Ominął radiowóz, wysepkę rozdzielającą obie jezdnie i gwałtownie skręcił w ulicę Dziesięciny. Ze względu na porę dnia, panował tam duży ruch. A mitsubishi sunęło pod prąd. Zmuszało jadących z naprzeciwka kierowców do ucieczki na pobocze.
Podczas szalonego rajdu oskarżony kierowca mitsubishi staranował cztery inne auta. Zatrzymał się dopiero po zderzeniu z jeepem.
Był pijany. Miał 2,2 promila alkoholu we krwi.
Dlatego prokurator dla Jana H. zażądał we wtorek kary 2,5 roku bezwzględnego więzienia oraz pięcioletniego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych.
Takiemu wnioskowi oponował adwokat oskarżonego. Dla swojego klienta domagał się we wtorek kary z warunkowym zawieszeniem. - Nie możemy traktować bezpieczeństwa w komunikacji jako abstrakcji - podnosił obrońca. - Nie możemy przypisać oskarżonemu odpowiedzialności za to co mogłoby się stać, a się nie stało.
Janowi H. grozi 12 lat więzienia. Wyrok sąd wyda za tydzień.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?