Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieśni chrzcinne. Śpiewnik jakiego nie było

Redakcja
Stefan Kopa (z akordeonem) podczas promocji śpiewnika „Pieśni chrzcinne wschodniej Białostocczyzny” w Czyżach
Stefan Kopa (z akordeonem) podczas promocji śpiewnika „Pieśni chrzcinne wschodniej Białostocczyzny” w Czyżach
"Pieśni chrzcinne wschodniej Białostocczyzny", to najnowsza książka Stefana Kopy, muzyka - folklorysty, animatora kultury i autora wielu śpiewników.

Książka ukazała się nakładem Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury (WOAK) w Białymstoku. Promocja niepowtarzalnego śpiewnika odbyła się w Czyżach w ramach XV "Jesiennych spotkań z folklorem".

- Chciałem zaprosić wszystkich, którzy byli współatorami tego śpiewnika. Niestety, część z nich już odeszła na zawsze, części zdrowie nie pozwala na wyjazdy - mówił wzruszony Jerzy Jakimiuk, dyrektor GOK w Czyżach. - Czas ucieka, a dokument zostanie dla naszych wnuków, taki jest sens tej ogromnej pracy. Stefan Kopa potrafił to zrobić. Nasza gmina jest przebogata w tradycje, których większość nie jest udokumentowana. Część udało mu się uchwycić.

- Te pieśni to nasza tradycja - podkreślała Nina Grygoruk z zespołu "Niezabudki" z Kuraszewa. - Cieszę się, że powstał śpiewnik jakiego nigdy nie było. Przekażemy go wnukom. Moje wnuczki też pięknie śpiewają. Na pewno wykorzystają książkę Stefana Kopy.

Bogactwo naszych pieśni

- Śpiewnik zawiera osiem rozdziałów - objaśniał na spotkaniu Stefan Kopa. W pierwszym pieśni związane z tym, co przed narodzeniem dziecka, kiedy kobieta, która ma rodzić powiadamia babkę i kiedy dziecko już się narodziło. Drugi rozdział, kiedy rodzina i sąsiedzi spotykają się na chrzcinach. Teksty są bardzo interesujące, o hulance. Trzeci, to dialogi między kumą a kumem, jedno drugiemu podśpiewywało. Tutaj znalazło się aż 56 pieśni. Czwarty - pieśni frywolne. Kiedy ludzie na chrzcinach się rozweselili, chętnie żartowali i śpiewali o intymnym pożyciu między mężczyzną a kobietą. Takie pieśni nazywa się frywolne, czastuszki, prypiewki. Szósty rozdział, to pieśni związane z kaszą. W niektórych miejscowościach była kutiana. Może ktoś pamięta? Kasza była pod koniec chrzcin. O tym obrzędzie ładnie opowiadała pani Grygoruk. Kaszę rozdzielali kum i kuma, ale trzeba było płacić pieniądze. Ósmy rozdział, to kołysanki, zabawlanki. Ponad 80 stron poświęciłem tylko na kołysanki. To bardzo interesujący rozdział.

Muzyk - pasjonat folkloru

Stefan Kopa urodził się we wsi Malinniki, gmina Orla. Jest absolwentem Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Kielcach. Całe swoje życie związał z muzyką. Był kierownikiem zespołu "Rozśpiewany Gródek", potem pracował z zespołami białostockimi. Jako pracownik WOAK wiele lat poświęcił na fachowe wspomaganie zespołów Białostocczyzny. Od 1978 roku podróżuje po Podlasiu i spisuje pieśni ludowe.

- Pieśni chrzcinne zawarte w śpiewniku pochodzą przede wszystkim z miejscowości w gminie Czyże - mówi Stefan Kopa. - Zbierałem je w samych Czyżach, Kuraszewie, Kamieniu, Wólce, Kojłach, Zbuczu, Podreczanach. Dlatego promocja książki akurat tutaj. Szczęśliwie się złożyło, bo dużo zapisów także z sąsiednich gmin - Narwi, Hajnówki, Orli. W sumie pieśni zostały zebrane z 20 gmin Białostoczczyzny, z 63 miejscowości, od Buga po Biebrzę. Policzyłem, że jeszcze ponad 20 wsi nie udało się zapisać.

Mogłaby powstać opera narodowa

Śpiewniki Stefana Kopy cieszą się ogromną popularnością nie tylko wśród starszego pokolenia, ale także ludzi młodych. "Pieśni chrzcinne wschodniej Białostocczyzny", to encyklopedia naszego folkloru, a Stefana Kopę można porównać z Oskarem Kolbergiem czy Zygmuntem Glogerem. - Jeśli weźmiemy pod uwagę pieśni weselne z Malinnik, na podstawie tego, co pani Nadzia Sacharczuk zaśpiewała, mogłaby być stworzona opera narodowa - mówi Stefan Kopa. - Pani Nadzia zna wszystkie pieśni, od początku do końca. Inni znali jedynie pojedyncze pieśni. Dlatego z zapisem, wcale nie jest lekko. Gminy Czeremcha i Kleszczele mają cały obrzęd weselny z poprzedzającym uroczystości, obrzędem korowaja. Mam przebogaty materiał, ale trudno jest wydać książkę, bo ciągle nie ma pieniędzy.

Co słyszał od dzieciństwa...

Podczas spotkania wykład na temat obrzędowości chrzcinnej w naszym regionie wygłosił prof. Aleksander Barszczewski. Spotkanie prowadził Doroteusz Fionik, pasjonat autentycznego folkloru, założyciel Muzeum Małej Ojczyzny w Studziwodach. - W 1998 r. miałem przyjemność rozpocząć współpracę z panem Kopą, w zakresie popularyzacji autentycznego folkloru Białostoczczyzny - mówi Fionik. -W ten sposób powstał "Podlaski śpiewnik", który zawiera m.in. materiały z gminy Bielsk Podlaski, Zabłudów, Orla, Boćki. Kolejna książka, to plon tego, co Kopa słyszał od dzieciństwa w swoich rodzinnych Malennikach i sąsiednich wioskach, a potem, jako profesjonalny muzyk mógł zebrać i opisać. W ten sposób powstał śpiewnik "Pieśni gminy Orla". Wydaliśmy go w 2006 roku razem z Muzeum Małej Ojczyzny w Studziwodach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny