To Krystyna L. zawiadomiła o wszystkim V komisariat policji w Białymstoku. 7 października zaatakowały ją bowiem cztery psy, jeden z nich ugryzł ją za nogę. Oskarżona Barbara K., samotnie mieszkająca kobietą, która leczyła się psychiatrycznie (dlatego prokuratura uznała, że miała ograniczoną zdolność rozpoznania czynu) zawołała czworonogi do siebie i to uchroniło Krystynę L. przed poważniejszymi obrażeniami.
Dwa tygodnie później koło posesji oskarżonej przechodziła Iwona W. ze swoim ośmioletnim synem. Psy znowu wykradły się przez dziurawy płot i zaatakowały przechodniów. Kobieta zasłoniła sobą dziecko i zaczęła głośno wzywać pomocy. Psy stawały się coraz bardziej agresywne. Na szczęście dla nich krzyki usłyszał przypadkowy przechodzień i kamieniami przegonił psy. Dzięki temu matka z dzieckiem zdołała schronić się do samochodu.
Nie były to pierwsze tego typu incydenty z podopiecznymi Barbary K. Jednak dotychczasowe jej upominanie, a nawet wysyłanie wniosków o jej ukarania do sądu grodzkiego nie przynosiły żadnych rezultatów. Kobieta nie przyjmuje do wiadomości, że jej psy są groźne, nie robi nic, by nie mogły biegać po ulicy.
Barbara K. i tym razem nie przyznała się do winy. Twierdzi, że w czasie popełnienia przestępstwa nie było jej na ulicy Polnej, przebywała ponoć w innym mieszkaniu w centrum Białegostoku. Prokurator jednak jej nie uwierzył.
Jeśli sąd uzna Barbarę K. winną grozi jej nawet do trzech lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?