Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uratowali psa przywiązanego do drzewa. Jego właściciel twierdzi, że jest niewinny

Anna Mikiciuk
Suczka przywiązana została do pnia nie tylko za smycz, ale i za sznurek. Zwyrodnialec, który to zrobił, widocznie chciał mieć pewność, że się nie uwolni - tłumaczy Małgorzata Kuklińska wolontariuszka ze schroniska Sonieczkowo, która z swoim mężem, pracownikiem schroniska, uratowała psa.
Suczka przywiązana została do pnia nie tylko za smycz, ale i za sznurek. Zwyrodnialec, który to zrobił, widocznie chciał mieć pewność, że się nie uwolni - tłumaczy Małgorzata Kuklińska wolontariuszka ze schroniska Sonieczkowo, która z swoim mężem, pracownikiem schroniska, uratowała psa. Schronisko Sonieczkowo
Psa przywiązanego do drzewa na środku rozlewiska znaleziono w Ciasnem. Policja szuka właściciela psa, ale nam udało się do niego dotrzeć. Mężczyzna twierdzi, że jest niewinny.

Jej wzrok wdzięczności skierowany na nas to jest coś, czego nie da się opisać. Nawet mój mąż Darek, twardy facet, wycierał łzy wzruszenia - opowiada Małgorzata Kuklińska, wolontariuszka ze schroniska Sonieczkowo w Żarnowie, która z mężem Dariuszem, pracownikiem schroniska, pojechała na zgłoszenie.

A zgłoszenie nie było typowe. Bo pies nie dość, że był przywiązany do drzewa, to jeszcze tkwił w wodzie. Sytuacja miała miejsce w minioną sobotę niedaleko Supraśla w miejscowości Ciasne. Policję poinformował pan Piotr, który znalazł psa i próbował mu pomóc. Około godz. 14, na miejscu znaleźli się przedstawiciele schroniska Sonieczkowo, odpowiedzialni za opiekę nad bezdomnymi psami w gminie Supraśl.

CZYTAJ TEŻ: Zwyrodnialec powiesił własnego psa na drzewie!

- Zaczęliśmy poszukiwania brodząc w wodzie i krzakach. Po chwili naszym oczom ukazał się przerażający widok - opowiada z przejęciem w głosie Małgorzata Kuklińska. - Środek rozlewiska, a na nim pies skulony i przerażony. Walczył ostatnimi siłami o to, by nie zasłabnąć i utrzymać się nad wodą - dodaje wolontariuszka z Sonieczkowa.

Psa udało się uratować. Gdy na miejsce przyjechała policja, życiu czworonoga już nic nie zagrażało.

- Prowadzimy w tej sprawie czynności wyjaśniające. Jeszcze nie wiadomo, kto to zrobił. Sprawdzamy to - informuje zajście mł. asp. Adam Romanowicz z zespołu prasowego podlaskiej policji.

Do nas zgłosił się jednak pan Adam, który opiekował się psem pod nieobecność jego właścicielki. Zaprzecza, by go przywiązał i zostawił na pewną śmierć. - Pies uciekł mojemu bratu podczas spaceru. Szukaliśmy go wszędzie przez dwa dni - twierdzi wzburzony mężczyzna. - To był nieszczęśliwy wypadek, a nie próba pozbycia się psa.

I jak twierdzi, czworonóg nie należy do niego, a został mu jedynie powierzony w opiece przez znajomą, która wyjechała na wakacje. Zapewne nie spodziewała się, że jej czworonoga spotka taka historia.

Pan Adam jak najszybciej chce odebrać psa ze schroniska. - Dzwoniłem już do Sonieczkowa. Mam nadzieję, że szybko oddadzą mi psa - mówi.

Jednak zanim to się stanie, we wtorek dom pana Adama będzie sprawdzony. W tym celu odwiedzi go wolontariuszka, która dokładnie zbada, czy zwierzę miało odpowiednie warunki do życia. - Nie mam się czego bać. Zawsze było tak, jak powinno być. Wiem, że jak wszystko będzie w porządku, to mi go oddadzą - twierdzi pan Adam.

ZOBACZ TEŻ:

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na podlaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto