Jej wzrok wdzięczności skierowany na nas to jest coś, czego nie da się opisać. Nawet mój mąż Darek, twardy facet, wycierał łzy wzruszenia - opowiada Małgorzata Kuklińska, wolontariuszka ze schroniska Sonieczkowo w Żarnowie, która z mężem Dariuszem, pracownikiem schroniska, pojechała na zgłoszenie.
A zgłoszenie nie było typowe. Bo pies nie dość, że był przywiązany do drzewa, to jeszcze tkwił w wodzie. Sytuacja miała miejsce w minioną sobotę niedaleko Supraśla w miejscowości Ciasne. Policję poinformował pan Piotr, który znalazł psa i próbował mu pomóc. Około godz. 14, na miejscu znaleźli się przedstawiciele schroniska Sonieczkowo, odpowiedzialni za opiekę nad bezdomnymi psami w gminie Supraśl.
CZYTAJ TEŻ: Zwyrodnialec powiesił własnego psa na drzewie!
- Zaczęliśmy poszukiwania brodząc w wodzie i krzakach. Po chwili naszym oczom ukazał się przerażający widok - opowiada z przejęciem w głosie Małgorzata Kuklińska. - Środek rozlewiska, a na nim pies skulony i przerażony. Walczył ostatnimi siłami o to, by nie zasłabnąć i utrzymać się nad wodą - dodaje wolontariuszka z Sonieczkowa.
Psa udało się uratować. Gdy na miejsce przyjechała policja, życiu czworonoga już nic nie zagrażało.
- Prowadzimy w tej sprawie czynności wyjaśniające. Jeszcze nie wiadomo, kto to zrobił. Sprawdzamy to - informuje zajście mł. asp. Adam Romanowicz z zespołu prasowego podlaskiej policji.
Do nas zgłosił się jednak pan Adam, który opiekował się psem pod nieobecność jego właścicielki. Zaprzecza, by go przywiązał i zostawił na pewną śmierć. - Pies uciekł mojemu bratu podczas spaceru. Szukaliśmy go wszędzie przez dwa dni - twierdzi wzburzony mężczyzna. - To był nieszczęśliwy wypadek, a nie próba pozbycia się psa.
I jak twierdzi, czworonóg nie należy do niego, a został mu jedynie powierzony w opiece przez znajomą, która wyjechała na wakacje. Zapewne nie spodziewała się, że jej czworonoga spotka taka historia.
Pan Adam jak najszybciej chce odebrać psa ze schroniska. - Dzwoniłem już do Sonieczkowa. Mam nadzieję, że szybko oddadzą mi psa - mówi.
Jednak zanim to się stanie, we wtorek dom pana Adama będzie sprawdzony. W tym celu odwiedzi go wolontariuszka, która dokładnie zbada, czy zwierzę miało odpowiednie warunki do życia. - Nie mam się czego bać. Zawsze było tak, jak powinno być. Wiem, że jak wszystko będzie w porządku, to mi go oddadzą - twierdzi pan Adam.
ZOBACZ TEŻ:
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?