To czwarty Dakar Podlasianina. Kazberuk ścigał się w 2002, 2003 i 2007 roku. Za każdym razem udało mu się dotrzeć do mety. Teraz też głównym celem naszego kierowcy jest dojechać do końca rajdu, określanego jako najtrudniejszy na świecie maraton pustynny.
- Myśląc o zwycięstwie w Dakarze, jestem sam dla siebie śmiertelnym wrogiem. Muszę raczej myśleć, jak zachować siebie i "konia" w niezłym stanie, żeby pokonać kolejny morderczy i wyniszczający odcinek następnego dnia, nie zapominając oczywiście o celach sportowych. Taka taktyka jest tam najlepsza. To specyficzny, wyjątkowy rajd - mówi Kazberuk, który pojedzie z Robertem Szustkowskim Mitsubishi Pajero o pojemności czterech litrów i mocy 280 kM.
Kolacja z szampanem
Już drugi raz z rzędu Rajd Dakar rozegrany zostanie w Ameryce Południowej. Licząca prawie 10 tysięcy kilometrów trasa została podzielona na 15 etapów, załogi wystartują z Buenos Aires, tam też została zlokalizowana meta.
Kazberuk do Ameryki Południowej poleciał już 26 grudnia.
- Po osiemnastogodzinnej podróży zameldujemy się w Buenos. Musimy się zaaklimatyzować i załatwić wszystkie formalności związane ze startem, czyli badania techniczne pojazdu, licencje, wizy - opowiada białostocki kierowca. - 31 grudnia zjemy uroczystą kolację z symboliczną lampką szampana, a następnego dnia rano ruszamy - dodaje.
Na mecie zapomina się
Na starcie pojawią się 184 motocykle, 138 samochodów, 50 ciężarówek i 27 quadów. Polskę reprezentować będzie 14 kierowców zgłoszonych przez dwa zespoły. Ekipa Orlen Teamu wystawia trzech motocyklistów - Jacka Czachora, Jakuba Przygońskiego i Marka Dąbrowskiego oraz załogę Krzysztof Hołowczyc, Jean Marc Fortin. Z PZM pojadą, oprócz Kazberuka i Szustkowskiego, Rafał Sonik (quad), Krzysztof Jamruż (motocykl), Grzegorz Baran, Rafał Marton i Paweł Zborowski (ciężarówka). Do tego wystartują Aleksander Sachanbiński i Arkadiusz Rabiega oraz Dariusz Rodewald.
Trasa tegorocznej imprezy poprowadzona jest w przeciwnym kierunku niż ostatnio. Będzie więcej piasków i wydm.
- Kilometry przejechane w warunkach rajdowych to potworny sprawdzian dla maszyn i ludzi, którzy spędzają za kierownicą w pełnej koncentracji po kilkanaście godzin dziennie - mówi Kazberuk. - Im bliżej końca, tym zmęczenie jest większe. Ale kiedy się dojeżdża do mety, zapomina się, jak ciężko było i chce się startować w kolejnym Dakarze. Nic nie daje większej satysfakcji - kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?