Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsza Solidarność zjednoczyła ludzi

Marta Gawina
Solidarność była naszą nadzieją, która teraz się spełnia – mówi Stanisław Marczuk, jeden z twórców Solidarności w Białymstoku (na zdjęciu pierwszy z prawej).
Solidarność była naszą nadzieją, która teraz się spełnia – mówi Stanisław Marczuk, jeden z twórców Solidarności w Białymstoku (na zdjęciu pierwszy z prawej). Fot. Wojciech Wojtkielewicz
To był burzliwy okres i bardzo wyjątkowy. Mnóstwo osób, ogromne zaangażowanie. Ludzie pracowali społecznie nawet 24 godziny na dobę - wspomina Roman Wilk, jeden z twórców Solidarności w Białymstoku.

Okazją do wspomnień było spotkanie w siedzibie białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Tu zebrali się najważniejsi działacze i twórcy Solidarności w naszym regionie. Wspólnie uczcili 30. rocznicę powstania związku. W trakcie spotkania obejrzeli również premierę filmu "To był cud", który opowiada o narodzinach Solidarności w Białymstoku.

- Wiedzieliśmy, co się dzieje na Wybrzeżu. U nas zaczęło się to dwa tygodnie później. Ale zdecydowanie, z dużą rozwagą, odwagą i dość powszechnie. Byłem pozytywnie zaskoczony - przyznaje Jerzy Rybnik, kolejny twórca Solidarności w naszym regionie.

We wrześniu 1980 roku stanęły zakłady. Ludzie wychodzili na ulice. Związek ich jednoczył. Jego największą siłą była współpraca robotników i inteligencji.

- W Solidarności spotkały się generalnie dwa nurty: niepodległościowy, bo nie chcieliśmy być już wasalem innego państwa i bytowy, czyli chęć godziwego życia. Wiedzieliśmy już wtedy, że socjalizm jest niewydolnym systemem. Byliśmy zapóźnieni w rozwoju o 50 lat - dodaje Jerzy Rybnik.

- Odwaga ludzi, którzy tworzyli Solidarność tutaj, musiała być większa niż w innych regionach - uważa Roman Wilk. I przypomina o pogłoskach, które wtedy się pojawiły, że Solidarność będzie zarejestrowana tylko na Wybrzeżu, może jeszcze w innych dużych ośrodkach. - Wschód miał być nadal w kleszczach władzy komunistycznej. Strajki, które wybuchły wtedy u nas miały potwierdzić, że tu też chcemy wolnych związków - wspomina Roman Wilk.

- Solidarność była naszą nadzieją, która teraz się spełnia - mówi Stanisław Marczuk, jeden z przywódców podziemnej Solidarności w Białymstoku.

Przez wspomnienia przewija się też refleksja, co zostało z tamtej Solidarności, czym jest dzisiejszy związek. Dla Stanisława Marczuka ma on niewiele wspólnego z z ruchem, który powstał 30 lat temu.

- Związek ma przede wszystkim bronić interesów pracowników. Solidarność nie może być zakładnikiem jakiejkolwiek siły politycznej. A dochodzi do tego, że legendy Solidarności, jak Lech Wałęsa, są opluwane, demokratycznie wybrane władze są opluwane. Istne warcholstwo - dodaje Marczuk.

W sierpniu uczestniczył w gdyńskim zjeździe Solidarności. Wyszedł w trakcie spotkania, bo nie mógł znieść atmosfery pełnej nieporozumień, podziałów.

Więcej o białostockiej Solidarności napiszemy piątkowym papierowym wydaniu Magazynu Kuriera Porannego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny