Krążek otwiera countrowo-southernowy "Too Far From the Rain". Ale harmonia zdradza, że Peter Piotr ma przerobionych i Beatlesów i załapał się na rozlewność Oasis. Cały smak kompozycji nadaje pedal steel guitar, co może zelektryzować nawet fanów Neila Younga z czasów "Harvest Moon".
Na pierwszy singiel wydawca, czyli Borówka Music, wybrał "Claudette". Troszkę piosenka owa trąci pastiszem, zwłaszcza przez wyśpiewywane falsetem chórki, ale coś w niej jest. Co, do końca nie wiadomo, bo Piotr czuje się zdecydowanie Peterem i śpiewa po angielsku.
W "In a Cup of Tea" mamy do czynienia z udanym minimalizmem. Właściwie piosenkę tworzy tylko piórkowanie na gitarze i zdublowany głos, o lekko pijackim zabarwieniu. Po części to piosenka autorska, po części środkowoeuropejska szanta.
Ciekawie zaczyna się robić za to w kompozycji "Nine Horses". To już pieśń w stylu określanym ostatnio jako americana. Z fantastyczną, lekko westernową dramaturgią, szczyptą syntezatora Mariusza Szypury i przemyślnie zaaranżowaną perkusją. No i wreszcie głos Piotra konweniuje z jego wyglądem - wędrowca, beatnika, samotnego włóczęgi.
"Countryman" zachwyca eterycznym brzmieniem, w którym z ciszy wyłania się pedal steel guitar i nagle eteryczne frazy zamieniają się w normalną piosenkę. Nie bardzo tylko wiadomo, dlaczego to właśnie Piotr Jan Brzeziński z Wołowa pisze takie piosenki, ale słychać, ze amerykańskich płyt przesłuchał niezłą ilość.
"Kentucky Farm of Chicken" to już klasyczna piosenka country w klimacie pamiętnego “Raw Hide" z Blues Brothers i setek innych. Ponieważ muzyk załapał się na Openera, trudno podejrzewać, by chciałby zaśpiewać nad jeziorem Czos, ale płyta wyraźnie steruje w kierunku Mrągowa.
Kiedy Piotr zmierza w kierunku liryki, do głosu dochodzi Magdalena Noweta. I to ona śpiewa "Poetress from Alaska". Ale wraz z pierwszymi nutami basu Przemysława Wejmana pojawia się głos Petera (śpiewają konsekwentnie po angielsku) i między wokalistami pojawia się chemia. Pod koniec to Birch swoją wokalizą buduje kulminację kolejnej pięknej piosenki ze swojej nowej kolekcji.
"Lavender" to kolejna minimalistyczna pieśń Brzezińskiego. I utrzymana jakby w minimalistycznym stylu artystów z szeroko pojętej Skandynawii. I chyba bliższa jednak duchowo mieszkańcom Europy Środkowej, zwłaszcza w środku wyjątkowo mroźnej zimy.
"Dance With Me" mógłby zaśpiewać z powodzeniem Billy Joel, gdyby szybszym tempie nie nagrał "In the Middle of the Night". Znów odzywa się pedałówka, są chórki i naprawdę przebojowa melodia. A i sposób realizacji głosu, bardzo bliskiego słuchacza, acz celowo skompresowanego, jest świetnym zabiegiem.
Lekko kiczowatym pomysłem jest dołożenie trzasków winylowego krążka do "Wonderful Ballad of Love". Za to obiecujący tytuł przynosi kolejną udaną perełkę pióra Brzezińskiego. Dodatkowo pojawia się żeński głos Islandki Halli Nordfjord. Skandynawska americana?
Płytę wieńczy nostalgiczna ballada "Magic Love". Niespiesznie płynie z głośników wzbogacona żeńskim głosem, minimalistycznym pianinem i świetnie zrealizowaną wokalizą.
“When the Sun's Risin' Over the Town" to intrygujący krążek. Przy pomocy najprostszych środków Brzeziński buduje nastrój nieuchwytnej nostalgii, przeplatając go od czasu do czasu mocno amerykańskimi skocznymi piosenkami. Bardzo niepolska płyta i bardzo sympatyczna.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
