Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pechowy remis Tura

Adam Grodzki
Pomimo wielu ataków naszych piłkarzy, zawodnicy z Pomorzanki wywalczyli w Bielsku jeden punkt
Pomimo wielu ataków naszych piłkarzy, zawodnicy z Pomorzanki wywalczyli w Bielsku jeden punkt
Wyrównującego gola Pomorzanka strzeliła w ostatniej minucie meczu, a szczęśliwym strzelcem był... bramkarz Karol Śliwiński.

Pomorzanka Sejny przed meczem z Turem miała dwa punkty straty do naszego zespołu i plasowała się jedną pozycję niżej. Mecz był o tyle ważny, że jeśli goście wywieźliby z Bielska komplet punktów to automatycznie nasz zespół zostałby wyprzedzony przez rywala i spadłby o kolejna pozycje w doł.

Ataki od pierwszych minut

Tur o pierwszych minut tego meczu miał zdecydowaną przewagę. Sygnał do ataków dał Karol Car, który najpierw probował zaskoczyć z rzutu wolnego wysuniętego bramkarza gości oraz chwilę poźniej po rzucie rożnym zagrał piłkę do zamykającego akcję Szmurły, który po raz pierwszy od ponad poł roku mógł się zaprezentować bielskiej widowni. Strzał jednak był za lekki. Pomorzanka odpowiedziała jedynie strzałem głową w boczną siatkę Sebastiana Radzio.

W 12. minucie lewym skrzydłem w bój z obrońcami Pomorzanki wdał się Paweł Bierżyn. Ograł dwóch rywali i dośrodkował na krótki słupek, do nadbiegąjacego Michała Martyniuka. Strzał naszego zawodnika w ostatniej chwili ofiarnym wślizgiem zablokował obrońca gości.

Kolejną, jeszcze lepszą sytuację skonstruowali Dawid Siemieniuk i Marcin Szmurło. Z prawiej strony w okolicach narożnika pola karnego wymienili między sobą szybką "klepę" i Siemieniuk znalazł się sam na sam z bramkarzem gości, Karolem Śliwinskim. Nasz obronca jednak w wyśmienitej sytuacji minimalnie spudłował.

Mnóstwo sytuacji

Piętnaście minut po swojej pierwszej akcji, ponownie swoich sił spróbował Bierżyn. Znowu ograł obrońcow Pomorzanki i będąc przed liną pola karnego zdecydował się na uderzenie. Strzał był mocny, ale golkiper gości był na posterunku.

Po upływie trzydziestu minut Tur wypracował sobie kolejną groźną akcję. Martyniuk przechwycił piłkę w środku pola, przebiegł z nią kilka metrów i zagrał prostopadłe podanie do wybiegającego zza pleców obrońców, Szmurły. Podanie jednak okazało się trochę za mocne i w ostatniej chwili sytuację uratował Śliwinski, który przytomnie wyszedł z bramki.

Przestuj po przerwie

Po przerwie to przyjezdni przeszli do ofensywy i w ciągu 10 minut stworzyli kilka groźnych akcji.

W 53 minucie po rzucie rożnym piłkę z linii bramkowej wybił stojący przy słupku Siemieniuk, a dwie minuty później Szymon Kunnicki stanął oko w oko z Kamilem Osmulskim. Na szczęście nasz bramkarz wspaniałą interwencją uratował nasz zespół przed stratą gola.

Kiedy zawodnicy Pomorzanki się wyszumieli, ładną akcję wyprowadził Karol Jakubowski. Przejął piłkę przed polem karnym, pociągnął z futbolówką kilkadziesiąt metrów i zagrał długie przekątne podanie do wbiegającego w pole karne Szmurly. Nasz napastnik sprytnie strącił piłke, która po ziemi wtoczyła się obok stojącego bezradnie Śliwinskiego.

Po dziesięciu minutach po stracie gola sędzia liniowy popełnił błąd i nie zasygnalizował pozycji spalonej napastnika gości, Pawła Kuklewicza. Ten, mając przed sobą tylko bramkarza, przegrał pojedynek z Osmulskim.

Pięć minut przed końcem, podobny strzał jak przy strzelonej bramce oddał Szmurło. Tym razem piłka otarła się o słupek i wyszła za linię.
Co za gol

Minutę przed końcem, kiedy wydawało się Tur odniesie pierwsze zwycięstwo u siebie w tej rundzie, zdarzyła się niecodzienna sytuacja. W ostatniej akcji gości w polu karnym znalazł się nawet bramkarz Pomorzanki, który... zdobył wyrównującego gola! Do dośrodkowania wyszedł Osmulski i początkowo złapał futbolówkę, ale w powietrznej walce został zaatakowany i wypucił ją z rąk. Piłka spadła na jedenasty metr. Tam dopadł do niej Śliwiński i wślizgiem skierował ją w kierynku bramki. Żaden z bielskich zawodników nie zdołał już wybić piłki, która ku ich ropaczy wpadła do bramki.

Po wznowieniu gry ze środka jescze prawym skrzydłem uciekł obrońcom Pomorzanki Marcin Niewiński i dośrodkował w pole karne. Piłka minęła bramkarza i wylądowała na głowie Martyniuka. Nasz napastnik niestety z kilku metrów metrów spudłował i mecz zakończył się remisem 1:1.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny