Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pawła droga do marzeń

Adam Protasiewicz
Paweł Krasowski z częścią swoich sportowych trofeów
Paweł Krasowski z częścią swoich sportowych trofeów
Cel: mistrzostwo. Biografia tego 21-letniego sportowca jest bardzo krótka. Wszystko, co najlepsze jeszcze przed nim. Ale już dziś Paweł Krasowski jest gwiazdą swojej dyscypliny sportowej, którą jest trójbój siłowy. Składa się z przysiadu, wyciskania sztangi leżąc oraz tzw. martwego ciągu. Ciężary sięgają ponad 300 kg. Paweł jest ciągle w drodze do realizacji swoich marzeń. Celem jest mistrzostwo świata. To zrobi, zobaczycie.

Metryka sportowca

Metryka sportowca

Wiek: 21 lat
Waga: 100 kg.
Wzrost: 176 cm.
Stan cywilny - kawaler
Klub - UKS Bacieczki Białystok
Dyscyplina: trójbój siłowy
Tytuły: dwukrotny mistrz Polski młodzików, trzy krotny mistrz Polski juniorów młodszych i czterokrotny mistrz Polski juniorów starszych, akademicki mistrz Polski 2006, wice mistrz świata juniorów młodszych w 2003 roku w Indiach, trzeci na mistrzostwach świata juniorów w USA w 2005, czwarty podczas mistrzostw Europy juniorów na Ukrainie 2005, trzeci zawodnik mistrzostw Europy juniorów Bułgarii w 2006
Rekordy: największy w historii konkurencji w kraju ciężar w kategorii młodzików w martwym ciągu - 290 kg, rekord Polski w kategorii 90 kg juniorów w przysiadzie - 300 kg.
Rekord Polski w kategorii juniorów - 315 kg.
Rekordy życiowe: 330 kg przysiad, 330 kg martwy ciąg, 320 kg wyciskanie na ławeczce.

Sportem siłowym Paweł zaczął się interesować mając 11 lat. W rodzinie jedynie brat mamy Pawła, jednocześnie jego ojciec chrzestny, uprawiał sport. Były to konkurencje rzutowe wymagające siły. Jeden maleńki gen wystarczył, żeby w Pawle zrodziło się ich całe mnóstwo.

W piwnicy znajdującej się pod olbrzymią stodołą przy pomocy kolegów zaczął budować własną siłownię. Gryf sztangi stanowił element starego kieratu. Odważniki to ciężkie przekładnie zębate ciągnika rolniczego oraz... obciążniki instalacji kolejowej pobliskiej trakcji. Pasowały idealnie. Myślę, że po ponad dziesięciu latach ten dziecięcy wybryk zostanie mu wybaczony. Inne elementy wyposażenia wykonywał sam. Ta siłownia służy mu do dziś. Stała się kuźnią wielkiego talentu.

W siłowni Pawła próżno szukać takich wygód, jak ogrzewanie czy prysznic. Paweł śmieje się, że ta sytuacja nauczyła go szybkiej rozgrzewki, szczególnie w warunkach zimowych. Gryf sztangi często przymarza do skóry dłoni. Wtedy zakłada rękawiczki i przez dwie godziny podnosi ciężary - 12 ton. Pomieszczenie jest zbyt niskie i nie pozwala na ćwiczenia z podnoszeniem ciężarów. Wszystkie znaki układają się w jedną wyrocznię - tylko trójbój.

Trzech wspaniałych

Zainteresowanie sportem podsycali jego nauczycie. Krzysztof Warakomski, nauczyciel w podstawówce w Poświętnem, znając zamiłowania Pawła, cierpliwie tłumaczył, jak bezpiecznie dozować trening siłowy, by nie zrobić sobie krzywdy. Podzielał jego sportowe zainteresowania i podziwiał niesłychaną pracowitość. Pod jego kierunkiem Paweł doszedł do tytułu mistrza powiatu białostockiego w biegach przełajowych. Po nauce w szkole, pomocy rodzicom w pracach przy gospodarstwie lubił sobie wypocząć w... swojej siłowni.

W szkole średniej, ZSR w Rudce, szybko zauważono jego fizyczne predyspozycje do uprawiania sportu. Przeszedł pomyślnie próbę jako lekkoatleta oraz skrzydłowy szczypiornista. Kiedyś nauczyciel wuefu, Wojciech Boczkowski, przyniósł na zajęcia "Przegląd Sportowy", w którym znalazł artykuł o trójboju siłowym. Wiedząc o pasji Pawła, spytał go o wyniki osiągane w poszczególnych bojach. Kiedy usłyszał odpowiedź, zaniemówił i po chwili otrzeźwienia wykrzyknął: - Krasowski, to ty jesteś mistrzem Polski!

Tak też się wkrótce stało. Boczkowski zajął się Pawłem. Woził go na treningi do Białegostoku, próbował umożliwić jak najlepsze warunki do treningu w szkole, organizował zbiórkę pieniędzy na jego wyjazd do Indii. Zyskał olbrzymią wdzięczność młodego sportowca.

W 2003 roku Paweł pojechał na swoje pierwsze mistrzostwa Polski, które wygrał. Wtedy uwierzył w sens tego, co robi i nadal chce robić.

Trafił pod fachową opiekę trenera Stefana Sochańskiego w białostockim Włókniarzu. Tu jego talent rozwija się do dziś. Jak sam twierdzi - we wspaniałej, przyjacielskiej atmosferze. Po ukończeniu ZSR podjął naukę w Wyższej szkole Wychowania Fizycznego i Turystyki w Supraślu. Najlepsze, najciekawsze i najpiękniejsze chwile spędza jednak w swoim "gniazdku" pod stodołą w rodzimych Dzierżkach.

W domu luzu nie ma

Kiedy po raz pierwszy zapytałem mamę Pawła, Lucynę, kiedy mogę zastać mistrza, odpowiedziała lekko zakłopotana: - Jaki tam z niego mistrz, zwyczajny dzieciak. Widać jednak, że jest dumna z syna.

Z dystansem na dokonania swojej pociechy, patrzy ojciec - Edward. Trudno mu się dziwić. Widzi, ile pracy syn wkłada w swoją pasję, a korzyści z niej nie ma żadnej. Byłby pewnie bardziej zadowolony, widząc syna jako przyszłego gospodarza. Ze zdobytych tytułów, medali i pucharów żyć się przecież nie da. Ale rodzice martwią się przede wszystkim o zdrowie swego dziecka.

Wszystkie wolne od nauki dni Paweł spędza w domu. Pracy jest tu pod dostatkiem. Prowadzenie dużego, nowoczesnego gospodarstwa rolnego wymaga wiele wysiłku. Tu nie może liczyć na ulgę. Szczególnie w czasie wzmożonych prac w polu albo podczas budowy, gdy praca trwa od świtu do zmierzchu. Inny miałby wszystkiego dość, ale nie on. Po dziesięciu godzinach pracy odpoczywa, oczywiście, trenując w siłowni. Szczególnie mile wspomina niedziele. "Najtreściwsze" treningi odbywały się właśnie wtedy. Odpoczywając przerzucał około 15 ton ciężarów i był bardzo zadowolony.

Poczuć się najlepszym na świecie

Najbliższe plany to zaliczenie sesji egzaminacyjnej na uczelni. Te trochę odleglejsze, sportowe, to udział w mistrzostwach Polski seniorów oraz mistrzostwach Europy w Kościanie. Jest przecież reprezentantem Polski! Główny cel wszystkiego, co robi, to sięgnięcie po tytuł mistrza świata. Wtedy spełnią się marzenia chłopaka ze wsi Dzierżki w gminie Poświętne.

Paweł Krasowski ma odwagę marzyć o najwyższych, światowych trofeach i laurach. Nie zważa na to, co może dostać w zamian. Nie jest to sport olimpijski, stąd i niewielkie nim zainteresowanie mediów, więc i profity żadne. Choć Paweł już teraz byłby jednym z lepszych strongmanów w kraju i zarabiał krocie. Ale, jak sam mówi śmiejąc się - dla niego nie to jest najważniejsze. Ja mu życzę, żeby jego sportowy talent zaświecił jak najjaśniej i żeby zawsze pozostał takim, jaki jest dziś - skromnym, otwartym i ambitnym człowiekiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny