Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Turel poznaje świat

Julita Januszkiewicz [email protected] tel. 85 748 95 18
W Brazylii poza pracą Paweł miał też okazję zwiedzić wiele interesujących miejsc. – Bardzo mi się podobało w Rio de Janeiro – opowiada. – To wielkie miasto, pięknie położone.
W Brazylii poza pracą Paweł miał też okazję zwiedzić wiele interesujących miejsc. – Bardzo mi się podobało w Rio de Janeiro – opowiada. – To wielkie miasto, pięknie położone. Archiwum prywatne
Wenezuela, Australia, Kolumbia, Brazylia, USA. W takich krajach był już Paweł Turel, młody ekonomista z Suchowoli. Za granicę wyjechał jeszcze jako student. Po studiach postanowił wrócić do Brazylii, bo go najbardziej zafascynowała.

Paweł Turel to prawdziwy obieżyświat. Od ponad pół roku jest w USA, w Atlancie. Odbywa tu staż w firmie logistycznej UPS. Pracuje nad jej strategią. I świetnie sobie radzi. Ale USA to nie jedyny kraj, w którym Paweł był. Wcześniej przez kilka miesięcy przebywał w Manaus w dalekiej Brazylii. Tam również pracował, a w wolnych chwilach dużo zwiedzał. Skontaktowaliśmy się z nim przez internet i Paweł opisał nam swoje wrażenia z zagranicznych podróży.

Pochodzi z Suchowoli koło Sokółki. Od najmłodszych lat ciągnęło go w wielki, nieznany świat. Swoje marzenia zaczął spełniać, gdy studiował ekonomię na białostockim uniwersytecie. Działał w międzynarodowej organizacji studenckiej AIESEC, która organizuje zagraniczne praktyki. Dzięki temu po trzecim roku studiów udało mu się wyjechać na dwumiesięczną wymianę kulturową do Melbourne w Australii. Rok później pojechał do Wenezueli i przy okazji odwiedził Rio de Janeiro. Brazylia tak go zauroczyła, że postanowił tu jeszcze wrócić.

Zauroczyła go Brazylia

Po obronie magisterki podjął pracę w centrali banku Citi Handlowego w Warszawie. Doszedł jednak do wniosku, że jest to ostatni moment, by wyjechać na zagraniczny wolontariat.

- Jeszcze podczas studiów poznałem kilku Brazylijczyków, którzy przyjechali do Białegostoku na staż. Zaprzyjaźniliśmy się, zainteresowałem się brazylijską kulturą, zacząłem uczyć się portugalskiego, który jest oficjalnym językiem w Brazylii i bardzo chciałem tam pojechać - opowiada Paweł.

Los mu sprzyjał. Znajomi z AIESEC pomogli załatwić praktykę w Brazylii. Do wyjazdu solidnie się przygotował. Zajęło mu to prawie miesiąc, ale chciał jak najwięcej się dowiedzieć o swojej przyszłej pracy, o mieście Manaus, w którym miał mieszkać. Szukał przydatnych informacji w internecie, czytał przewodniki. A tuż przed wyjazdem przygotował gadżety i materiały promocyjne dotyczące Polski, by móc opowiedzieć Brazylijczykom o swoim kraju.

Do Manaus leciał z przesiadkami w Londynie i Sao Paulo. W sumie podróż trwała ponad 24 godziny.
- Z lotniska odebrali mnie znajomi z AIESEC. Wokół tłumy ludzi, różne języki, to było fascynujące, czułem, że zaczyna się moja wielka przygoda. Od razu pojechaliśmy na obiad, miałem więc okazję przekonać się jak smakuje tradycyjna kuchnia brazylijska. Potem zostałem zawieziony do rodziny, u której mieszkałem - wspomina Paweł.

Pracował i zwiedzał

W Manaus Paweł był trzy miesiące. Pracował w fundacji CDI Amazonia, która zajmuje się edukacją społeczeństwa w zakresie nowych technologii. Pomagał ludziom, których nie stać było kupić komputera czy założyć internet. Fundacja urządzała też pracownie komputerowe. Paweł radził sobie świetnie. Bez problemu dogadywał się z Brazylijczykami. Mógł też zobaczyć jak na co dzień funkcjonują zagraniczne organizacje pozarządowe, jak zdobywają partnerów oraz fundusze.

Natomiast w wolnych chwilach poznawał Brazylię. Zobaczył Amazonię, spróbował wielu egzotycznych, nieznanych mu dotąd potraw, a także poznał codzienne życie.

Opowiada, że Manaus to bardzo oryginalne miejsce, nawet w porównaniu do innych brazylijskich miast. Leży ono w samym środku amazońskiej dżungli. Mógł się o tym przekonać, bo znajomi z AIESEC dbali o to, by się nie nudził. Niemal każdego dnia zabierali go na różne wyjazdy czy imprezy. Ciekawa była chociażby wyprawa na biwak.

- Spaliśmy pod gołym niebem, w hamakach, w samym środku tropikalnego lasu - relacjonuje Paweł. Amazońska dżungla zrobiła na nim ogromne wrażenie. Zachwyciła oczywiście Amazonka, której szerokość w wielu miejscach dochodzi nawet do ponad 100 kilometrów. Poza tym Paweł był w stolicy Kolumbii Bogocie, Wenezueli, Panamie City. Podobało mu się w Rio de Janeiro oraz w kolumbijskiej Cartagenie.

- Duże miasta brazylijskie, jak Rio de Janeiro czy Sao Paulo mają świetnie rozwinięty transport, dobre drogi i autostrady. Gorzej jest na północy, na przykład w Amazonii. Dróg jest tam bardzo mało, a jeśli są, to nieprzejezdne. Autobusy są niesamowicie zatłoczone i do tego ciągle spóźnione. Coś takiego, jak rozkład jazdy nie istnieje - opowiada Paweł.

Do tego wszystkiego dochodzi tropikalny klimat, momentami nie do zniesienia. Latem w dzień temperatura dochodzi do ponad 35 stopni Celsjusza, a w nocy spada tylko do 25 stopni. Jest bardzo wilgotno.

- Ale nie odczuwałem tego gorąca. Tam gdzie mieszkałem i pracowałem była klimatyzacja.
Paweł chwali za to brazylijskie jedzenie. Miał okazję spróbować lokalnych specjałów, które mu smakowały, chociażby zupę z krewetek, zwaną tacaca, czy pirarucu - rybę żyjącą w Amazonii.
Brazylijczycy lubią mięso, jedzą go dużo i pod różnymi postaciami. Popularne są tzw. Churrascarie, gdzie wystarczy zapłacić przy wejściu, by najeść się do syta różnych pieczonych mięs oraz ryb.

Każdy może wyjechać

Paweł jest pod wrażeniem spontaniczności tamtejszej ludności. - Brazylijczycy są mili i otwarci. Ciągle się uśmiechają i potrafią się cieszyć z każdego dnia. Znajomi często zapraszali mnie na domowe obiady - opowiada.

Takie wspólne spotkania w Brazylii to cały rytuał. Latynosi lubią spędzać czas z rodziną, razem grillują, grają na gitarze i śpiewają albo oglądają mecze piłki nożnej.

W Brazylii Paweł był sześć miesięcy. Po powrocie pracował w Warszawie. Niespokojny duch podróżniczy i ciekawość świata spowodowały, że po pół roku znowu ruszył w kolejną podróż. Tym razem udało mu się dostać na staż do USA.

- Zagraniczne wyjazdy to szansa na zdobycie cennego doświadczenia. Już widzę, ile mi dały, jak wiele się nauczyłem. Zamierzam je wykorzystać jednak w Polsce, bo właśnie w kraju chcę ułożyć sobie życie - przekonuje Paweł. - A na razie dopóki się da, chcę poznawać świat. Możliwości dla absolwentów uczelni, którzy znają języki obce, są teraz naprawdę ogromne. Wystarczy rozejrzeć się, poszukać w internecie, nawiązać kontakty. I każdy może wyjechać - dodaje Paweł.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny