Paweł Małaszyński już dekadę śpiewa z białostockim Cochise

Mrok, energia i podróże w podświadomość - tak najkrócej można zdefiniować materiał zawarty na nowej płycie zespołu Cochise. Grupa nadal gra bezkompromisowego rocka, bliskiego metalowi, z pełnymi emocji tekstami tworzonymi przez Pawła Małaszyńskiego.

Znany z głównych ról w serialach aktor od lat zakochany jest w muzyce rockowej. I nie jest to flirt podyktowany modą na dodatkowe zajęcia celebrytów tylko silne przeświadczenie, że warto poświęcać czas na próby, pisanie tekstów, komponowanie, wreszcie jeżdżenie z koncertami po najróżniejszych zakątkach Polski. Wystarczy sprawdzić styczniowy kalendarz grupy, by wiedzieć, że już przed premierą fani w całej Polsce chcą słuchać białostockiej grupy. Niedawno zagrali w Piotrkowie Trybunalskim, w sobotę czekają na nich słuchacze we Wrocławiu, w niedzielę zagrają w Poznaniu. W poniedziałek oficjalną premierę będzie miała płyta "118“.

To Paweł Małaszyński niemal wymusił na kolegach taki właśnie tytuł krążka.

- Ze względu na moją pracę zawodową przez ostatnie dwa lata dużo czasu spędzałem w podróżach i hotelach, gdzie między innymi powstawały w mojej głowie pomysły na piosenki - mówi Małaszyński. - Nie wiedząc dlaczego w dziwny i niewyjaśniony, jakby zaplanowany z góry sposób, trafiałem za każdym razem do pokoju z numerem 118.

Ale muzyka zawarta na płycie nie jest dziełem przypadku. - Dzięki temu, że większość kompozycji namaszczonych jest energią naszych fanów, dostajemy naprawdę energetyczną i szczerą muzę, płynąca prosto z naszych serc i gotujących się w nas emocji - twierdzi Cezary Mielko, jeden z najlepszych polskich perkusistów grających muzykę metalową, a przy okazji zastępca dyrektora białostockiego WOAK-u.

Płyta "118“ ukaże się w dziesiątą rocznicę powstania Cochise. - Udowodnimy, że pozostajemy ciągle tymi samymi, niepoddającymi się muzycznym modom ludźmi, dla których granie rocka jest największą przyjemnością - deklaruje Radek Jasiński, basista grupy.