Tak, głównym bohaterem jest Brazylijczyk, który w rodzinnym kraju został porwany, więziony i torturowany. Bez powodu i za nic. I to jedyne, co może w jakiś sposób w książce „Hipis” poruszać. Może jeszcze historia kierowcy który wcześniej leczył ludzi w Afryce, choć nieco ociera się o zdolności nadprzyrodzone. Oprócz tego jest opowieść o grupie ludzi, którzy postanawiają starym, rozklekotanym autobusem ruszyć z Amsterdamu do Nepalu. Oczywiście w poszukiwaniu siebie, swojego miejsca w życiu i tak dalej. Od czasu do czasu pojawiają się w ich dialogach czy monologach odwołania do Boga, dyskretna kpina z ruchu Hare Kriszna, czy wreszcie odniesienia do religii Bliskiego Wschodu. Bo do Nepalu z nimi nie dotrzemy, powieść szczęściem liczy nieco mniej niż 250 stron.
Czy towarzysząca Brazylijczykowi Holenderka zakocha się w nim, czy zakochają się w sobie? Uff, to pytania jak z piosenki „Ławeczka” Formacji Nieżywych Schabuff. Bo też innych tu się nie znajdzie. Jest jakiś opis domu w Amsterdamie, w którym wszyscy biorą narkotyki, a tajemniczy boss z miejsca proponuje przemyt zakazanych środków, są zamieszki rok 1968 w Paryżu, jest i wstrząs anafilaktyczny, po którym rozwiedziony ojciec studentki postanowi namówić córkę na wspólną podróż do wspomnianego Nepalu, bo doświadczył obecności Boga. I jest wrzesień 1970 roku, kiedy w USA po lecie miłości 1967 nie zostało zbyt wiele, a hipisi albo ścięli włosy albo zamienili się w terrorystów.
Wielbiciele Paulo Coelho mogą w „Hipisie” dopatrywać się biografii swojego ulubieńca, fani tamtych czasów, a zwłaszcza tamtej, niezwykle kreatywnej i różnorodnej muzyki, nie znajdą dla siebie niczego. Za tłumaczenie odpowiadała Teresa Tomczyńska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?