Paulina Świst na rynek wydawniczy weszła z niezłym impetem, łącząc całkiem udane kryminalne intrygi z gorącymi namiętnościami. Niestety czytając „Sitwę” ma się wrażenie, że namiętności zdecydowanie biorą górę nad wielopoziomowymi przekrętami z przemytem kilogramów złota i handlem gruntami kościelnymi na czele.
Adwokatka Lilka Płonka podobnie jak jej kochanek – działający pod przykrywką policjant z CBŚP nie chorują na języki – zatem ich dialogi są równie cięte, co zabawne, choć nie brak w nich wulgaryzmów. Samo życie. Ich przekomarzanki stanowią chyba największe paliwo napędowe „sitwy”, chyba że ktoś oczekuje scen w klimacie soft porno. Tych i owszem – nie brakuje, moim zdaniem, ze szkodą dla dość zagmatwanej intrygi.
Wydaje się, że „Sitwa” szybciej trafi do czytelniczek spragnionych opisów zdecydowanych facetów o szerokich barkach niż wielbicieli rozwiązywania zagadek z nieśmiertelnego cyklu; kto zabił. Tu mamy bardziej wariację p.t. Kto zdradził.
Rzeszów. Spacer szlakiem sklepów i warsztatów z okresu okupacji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?