Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patrycja Maliszewska: Jeżdżenie daje mi radość

Aneta Boruch [email protected]
Patrycja Maliszewska podczas startu na zawodach w japońskim Kobe.
Patrycja Maliszewska podczas startu na zawodach w japońskim Kobe. Archiwum klubu Juvenia
Skromna, drobna zawodniczka Juvenii Białystok w ostatni weekend weszła do historii polskiego łyżwiarstwa szybkiego. Jako pierwsza reprezentantka Polski zdobyła medal wielobojowych Mistrzostw Europy w short tracku.

Wciąż w to nie wierzę, nigdy nie marzyłam o medalu w wieloboju - przyznaje Patrycja Maliszewska, podwójna brązowa medalistka mistrzostw Europy. - Zawsze chciałam skupić się na tym, co dla mnie jest najlepsze, czyli dystansie 500 i 1000 metrów. Ale nigdy nie myślałam, że mogę być medalistką wielobojowych mistrzostw Europy. Te medale są dla mnie zaskoczeniem, nikt na mnie nie stawiał, że w ogóle dojadę do mety.

Fizjoterapeuta na ratunek

Patrycja właśnie wróciła do rodzinnego Białegostoku po starcie na mistrzostwach Europy w short-tracku w holenderskim Dordrecht. I to z jakim rezultatem! Została pierwszą medalistką mistrzostw Europy w wieloboju w historii polskiego łyżwiarstwa i przypieczętowała ten sukces także brązowym medalem na swoim koronnym dystansie 500 metrów.

- Jechałam tam z takim nastawieniem, żeby to po prostu były fajne zawody, żebym mogła wykorzystać to, co już umiem i nauczyć się jeszcze czegoś nowego - opowiada Patrycja. - Po prostu chciałam dać z siebie wszystko, jak zawsze.

Wcale nie czuła szczególnych emocji z tego powodu, że to mistrzostwa Europy. - Nie miałam ciśnienia, że muszę coś udowodnić, znałam też wszystkie startujące zawodniczki, wiedziałam jak jeżdżą.

Najtrudniejsze dla niej jest 1000 metrów, bo mimo tego, że to dziewięć okrążeń, to jest to szybki bieg.
- Po przekroczeniu linii mety nie wiedziałam jeszcze tak naprawdę, co mi to daje - wspomina startowe emocje białostoczanka. - Dopiero kiedy zeszłam z lodu, podeszli do mnie mój chłopak Jakub Jaworski z moją siostrą Natalią i zdejmowali mi łyżwy, bo już sama nie dałam rady, tak byłam zmęczona. I to oni powiedzieli mi, że jestem trzecia w wieloboju. Ogromne zaskoczenie, ale nie myślałam o tym za bardzo, bo zaraz miałam sztafetę. Byłam tak zmęczona, że zastanawiałam się tylko jak zaraz wyjdę na lód.
Całe szczęście akurat na tych zawodach obecny był fizjoterapeuta, który profesjonalnie rozmasował zawodniczkę i dosłownie postawił ją na nogi do drugiego biegu. - Gdyby nie on, to nie wiem, czy z tym bólem w nogach dałabym radę stanąć na starcie. Udało się, włożyłam w to wszystkie siły.

Jej starty w Holandii w napięciu śledziła oczywiście cała rodzina.

- Gdy oglądałam te jej biegi czułam dumę, ale też wielkie napięcie - opowiada Ewa Maliszewska, mama Patrycji. - To strasznie stresujące być widzem. Zawału czasem można dostać - przyznaje teraz żartując.

Dziewczyna z błyskiem i potencjałem

Doskonałe wyniki naszej łyżwiarki to efekt 17 lat ciężkiej pracy, bo Patrycja zaczęła treningi już jako uczennica trzeciej klasy podstawówki.

- Lubiłam ścigać się na podwórku, zawsze byłam szybka - opowiada. - Dla mnie sport jest prosty: gdy przekraczasz linię mety jako pierwszy, jesteś najlepszy. A ja chciałam być ta najlepsza.

- Ona już od małego dziecka miała zacięcie do sportu - przytakuje Ewa Maliszewska. - A przygoda córki z short-trackiem zaczęła się od tego, że dostała od babci rolki i nie bardzo umiała na nich jeździć. Wtedy ktoś podpowiedział jej, że w szkole jest grupa osób, która się tym zajmuje, więc się do niej zapisała.

Prędkość, ściganie, pęd to było coś dla niej. Latem uczniowie białostockiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego jeździli na wrotkach, zimą na łyżwach. Patrycja pamięta z dzieciństwa jak strasznie chciała zdobyć medal, jakikolwiek. - Ten pierwszy był brązowy, wywalczony na międzyszkolnych zawodach. Gdy go dostałam, rozpłakałam się z radości.

Od początku jest zawodniczką białostockiego Łyżwiarskiego Klubu Sportowego Juvenia. To tu ją odkryto.

- Gdy Patrycja była w czwartej klasie, zwróciła na nią moją uwagę trenerka Izabela Kościuszczyk - wspomina Janusz Bielawski, prezes Juvenii. - Przyjrzałem się dziewczynce: szczuplusieńka, legginsy łopotały na niej jak flaga na wietrze, była jak szczypiorek. Ale dostrzegłem, że wyrasta talentem ponad przeciętność, był w niej taki błysk.

I nie omylił się w swoich ocenach. W gimnazjum Patrycja zaczęła odnosić sukcesy. Zdobyła złoty medal na 500 metrów podczas Europejskich Dni Młodzieży w Szwajcarii. Ani przed nią, ani jak dotychczas po niej nie dokonał tego żaden inny Polak. Gdy miała 16 lat była już regularnie medalistką Polski seniorów, a na mistrzostwach Polski juniorów w swojej kategorii wygrywała wszystkie biegi.

Bardzo ważny, ale i dramatyczny, był dla Patrycji rok 2008 - wtedy na mistrzostwach Europy wygrała bieg finałowy.

- Wszyscy cieszyliśmy się, że ma złoty medal, ale sędziowie po długich naradach zdyskwalifikowali ją za kontakt z Bułgarką w trakcie biegu - wspomina Janusz Bielawski. - Do dziś uważamy, że niesłusznie. Już wtedy mogła zostać pierwszą polską medalistką.

Udało się to w 2001 roku, kiedy Patrycja zdobyła srebrny medal w Holandii w Heerenveen w biegu na 500 m.

- Obecne osiągnięcie to pierwszy medal w historii Polski w wieloboju łyżwiarskim - z dumą podkreśla Janusz Bielawski. - Ten rok jest bardzo ważny, Patrycja jest w szczytowej formie. W tej chwili do rekordu świata na 500 m brakuje jej niepełna sekunda i ma potencjał, by go pobić.

Sebastian Cros, aktualny trener reprezentacji Rosji w short-tracku, pracujący z łyżwiarką, możliwości białostoczanki ocenia bardzo wysoko. - Patrycja obecnie należy do trzech najbardziej utalentowanych kobiet na świecie w biegu na 500 metrów.

Przetrzymać trudne chwile

Oczywiście, jak zawsze w życiu, tak i w sporcie bywają wzloty i upadki. Patrycja przyznaje, że miewa chwile zwątpienia, tak jak po igrzyskach w Soczi. - Tak było, gdy czułam się wyczerpana, kiedy jazda nie przynosiła mi radości. Kiedy czułam, że jestem zblokowana i przychodząc na trening myślałam tylko o tym, żeby jak najszybciej zejść z lodu.

Ale wtedy życzliwi mówili jej: dobra, jest ciężko, przetrzymaj to, będzie lepiej. Ci ludzie to zwłaszcza trenerzy Urszula Kamińska i Sebastian Cros.

- Takie wsparcie jest bardzo ważne - opowiada białostocka zawodniczka. - Czułam wtedy jakby kamień spadał mi z serca, fajnie było wiedzieć, że ktoś rozumie to, co czuję. To był dla mnie moment przełomowy. Pomyślałam, że przecież robię to nie dla kogoś, a tylko dla siebie. A ponieważ jeżdżenie przynosi mi radość, to będę to robić bez względu na to, czy będę wygrywać czy nie.

Dla Patrycji ta radość ze sportu jest najważniejsza. Daje rozluźnienie i frajdę, a za tym idą wyniki. Ważna jest też wytrwałość i niepoddawanie się. To bardzo przydaje się polskim sportowcom, którzy często muszą walczyć o sfinansowanie przygotowań i startów. - Sama płacę za trenera siły, odżywki i suplementy, za psychoterapię, w czym pomaga mi też finansowo rodzina - opowiada o sportowej polskiej rzeczywistości Patrycja.

I nieco ubolewa, że w Polsce nie istnieje spójny system wsparcia utalentowanych ludzi w odnoszeniu sukcesów. - U nas jest na odwrót: dopiero jeśli odniesiesz sukces, to wtedy cię zauważą i może jakoś wesprą. W innych krajach jest inaczej. Jest cała machina nastawiona na wyłapywanie młodych utalentowanych ludzi.

Teraz przed mistrzostwami Europy Patrycji udało się znaleźć sponsora, który stale ją wspiera, ma więc już trochę spokojniejszą głowę. - Nie może być tak, że co rok zastanawiam się, czy będę miała za co zapłacić czynsz, czy nie - podkreśla.

Patrycję mocno wspiera Jakub Jaworski, jej chłopak. On także wcześniej trenował short-track. Teraz skupił się na pracy trenerskiej, jeździ z Patrycją na zawody.

- Jego pomoc jest dla mnie ważna. Bo jest wiele rzeczy, których nie mam ochoty robić, wręcz jestem leniwa, wtedy on mi mówi: Patrycja, musisz to zrobić, to ci pomoże. Gdyby nie on cztery lata temu nie poleciałabym do Calgary, bo sama bym się bała - przyznaje łyżwiarka.

Mądrze wykorzystać potencjał

Short-track jest pasją Patrycji, której podporządkowała całe swoje życie. Ale sukcesy nie przewracają jej w głowie.

- Zawsze była, jest i będzie skromna, bo taki ma charakter - mówi trenerka Patrycji Urszula Kamińska. - Podoba mi się w niej, że ma w sobie taki spokój. Przy tym jest obdarzona dobrymi warunkami fizycznymi do uprawiania tej dyscypliny: szybka, skoordynowana, silna. A także inteligentna, a to w short-tracku jest bardzo ważne, bo mózg musi bardzo szybko reagować na zmiany, które zachodzą na lodzie.

Patrycja uwielbia zwierzęta, w domu ma śliczną buldożkę francuską Carmen. Marzy, by polecieć do przedszkola z orangutanami i szympansami na Sri Lance. Ale pewnie stanie się to nieprędko, bo przed nią kolejne treningi i starty. Janusz Bielawski liczy, że Patrycja błyśnie na Igrzyskach Olimpijskich w Korei w 2018 roku.

- Myślę, że to jest taka zawodniczka, która może osiągnąć bardzo wiele na poziomie mistrzostw świata i również igrzysk olimpijskich - potwierdza Urszula Kamińska. - Ma jeden z najszybszych startów na świecie.

W jej talent i możliwości bardzo też wierzy rodzina. - Będziemy czekać na złoto z olimpiady, żeby był komplet krążków - śmieje się mama Patrycji. - Bo w końcu złoto najważniejszy medal w życiu każdego sportowca.

Patrycja zdaje sobie jednak sprawę, że sportowa kariera nie trwa wiecznie. Zwłaszcza, że ma za sobą już wiele, czasem dość poważnych, kontuzji. Zaczyna więc myśleć o tym, co będzie robić po jej zakończeniu. I ma już pomysł.

- W przyszłości chciałabym pracować z dziećmi, przekazać im to wszystko, czego nauczyłam się w trakcie swojej kariery - opowiada. - Byłoby fajnie, gdyby tylko było większe wsparcie dla tego sportu. Przecież jest u nas tyle dzieci, które mogłyby jeździć w short-tracku. Trzeba mądrze wykorzystać ten potencjał.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny