Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Panowie, zadbajcie o Białkę. Płeć piękna wymaga dbałości o urodę

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Lata trzydzieste XX wieku. Widok na rzekę Białą.
Lata trzydzieste XX wieku. Widok na rzekę Białą. Fot. ze zbiorów Pana Janusza Władyczańskiego
Tak naprawdę, to przestaliśmy mówić, że Białystok leży nad Białą. A to od tej rzeki wzięła się nazwa wsi, a następnie miasta.

Nastąpiło powitanie wiosny, tej kalendarzowej i tej rzeczywistej.

Finansiści liczą wciąż koszty walki z zimą, drogowcy łatają dziury w jezdniach, jeszcze groźne są rzeki. Przyznajmy jednak sprawiedliwie, że zima - do czasu - nas zachwycała.

Na zdjęciu przyniesionym przez Janusza Władyczańskiego, wykonanym w latach trzydziestych XX wieku w mało znanym zakładzie białostockim "Rabfot" (Rynek Kościuszki 20), mamy piękny widok na białą Białkę.

Nie było aż tak bardzo mroźno, na białostockiej Wisełce ani śladu lodu, ale pewnie nocą spadł śnieg, pokrył gałęzie drzew i brzegi rzeki. Przy pomocy lupy starałem się zidentyfikować dwie białe plamy na powierzchni wody. Na trzy czwarte to są łabędziątka (gęsi?), ale głowy nie daję. Mam też wątpliwości, co do obiektu w głębi. Na pierwsze spojrzenie wygląda jak stara elektrownia, nie ma jednak w pobliżu komina.

Poproszę naszych Czytelników o ekspertyzę.

Przy okazji dziękuję wszystkim tym, którzy pośpieszyli ze wspominkami o darach unrowskich. Jeden z panów oburzył się, że nie doceniłem tamtej pomocy. Jakbym śmiał, skoro też jadłem amerykańskie konserwy. Inny z kolei przypomniał wierszyk: "Ciocia UNRRA, wuj demokrat, ciocia dała a wuj okradł".

Pojawiła się wersja o darach zrzucanych z samolotów. Wiemy, że spadały "z nieba" w okresie zimnej wojny ulotki (tzw. akcja balonikowa), ale żeby i paczki? I muszę skorygować błąd w podpisie, bo widoczna na zdjęciu grupa harcerzy, to uczniowie szkoły w Dworakach-Pikatach a nie w Krzyżewie.

Wróćmy do Białki. Już w tym zdrobnieniu kryją się emocje. Pamiętajmy, że od rzeki wzięła się nazwa wsi, a następnie miasta. To wody Białej i rozległe stawy zdecydowały o wyborze miejsca, w którym pojawił się gród, Wiesiołowscy zbudowali tu gotycki zamek, a Braniccy zamienili go na wspaniały zamek, który wraz z ogrodami zyskał miano Wersalu Polskiego.

To także Biała umożliwiła rozwój przemysłu włókienniczego, za co zapłaciła wysoką cenę, bo jej wody zmieniały barwy w zależności od kolorów produkowanych tkanin. Czasami się rzeka buntowała, dwukrotnie przed wojną jej wody podniosły się tak bardzo, że zalały znaczną część ulicy Sienkiewicza.

W 1936 roku dziennikarz (pewnie ktoś przyjezdny) napisał: "Sprawa regulacji Białki, najwstrętniejszego i najbrudniejszego chyba rynsztoku na całej kuli ziemskiej jest zagadnieniem iążącym na sercu każdego białostoczanina". Było to tym bardziej pilne, że trwała rozbudowa kanalizacji i należało pogłębić koryto rzeki. Na ten cel przeznaczono 410 tysięcy złotych, zatem sumę wówczas imponującą, a prace miały potrwać do 1939 roku.

Przy okazji zadbano i o odnogę Białki na Białostoczku, z wodą braną do prania, przyciągającą latem chętnych do poleżenia na kocu, pogrania w karty, złapania oddechu, i procentów także.

Ku Białce ciągnęli miejscowi Żydzi, mieli tu znaną synagogę, budowali szałasy i rozbijali namioty, przeważali nad ulicą Nadrzeczną. Białka przepływała w czasie okupacji przez środek getta.

Z rzeką wiąże się opowieść o świętym Janie Nepomucenie. Kozacy zrzucili do wody figurę tego patrona przepraw (i dobrej spowiedzi). Jednak - jak niesie wieść - w czasie niższych stanów wody ręka świętego wystawała ku górze i postrzegano to jako zachętę do trwania. Obecność rzeźby upamiętniona została w nazwie ulicy. Czy jednak jadąc lub wędrując Świętojańską pamiętamy, że to dawny fragment trasy wiodącej do Warszawy, w końcu XIX wieku z szynami tramwaju konnego?

Aż dziw bierze, że w epoce intensywnego budowania świątyń i utrwalania nazw wskazujących na bogactwo życia duchowego nie pomyślano o ponownym ustawieniu rzeźby św. Jana Nepomucena. Wiem nawet, kto z pewnością wpłaci składki na ten szczytny cel. Państwo się jeszcze nie domyślacie? Ano mieszczący się w pobliżu Urząd Skarbowy nr 1, do którego odprowadzamy złotówki i grosze.
Z wiosną przybywa pomysłów, więc mam jeszcze jeden.

Trwa upiększanie miasta, pojawiają się nowe alejki i skwery o wdzięcznych nazwach, chcemy "ocieplić" Rynek Kościuszki. Nikt jednak do tej pory nie pomyślał o rehabilitacji (!) i rewitalizacji naszej Białki. Raczej robiono wszystko, by rzekę ukryć, zasłonić. Mamy w mieście kilka dużych mostów i kilka mostków. Czy to są mosty? W wymiarze technicznym oczywiście tak. Są, bo muszą być ze względu na ciągi komunikacyjne, ale nie mają nazw (za małe?), żadnych ozdób, aranżacji. Nie mają i napisanej historii.

Tak naprawdę, to przestaliśmy mówić, że Białystok leży nad Białą i konia z rzędem temu, kto powie ile jest mostów w mieście, które się wstydzi swej głównej rzeki (są i inne).

Panowie, tak nie wypada, przecież to Białka, czyli - tu staropolszczyna się kłania - niewiasta. A płeć piękna wymaga dbałości o urodę. Blichtru też by się nieco przydało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny