Na otwarcie referat wygłosił dr Jan Jerzy Milewski z IPN. Przypomniał w jakiej sytuacji znalazły się ziemie wschodnie Drugiej Rzeczpospolitej zagarnięte przez ZSRR. - Władze radzieckie organizowały własną administrację terenową, Sowieci zagarniali majątki ziemskie, fabryki banki. Przejawem sowietyzacji była zmiana charakteru i wyglądu miast na wzór radziecki, zamykano polskie placówki oświatowe i kulturowe, kościoły były niszczone i przekazywane na inne cele. Ludzie tej władzy nie mogli lubić. Zabrała im ojczyznę, zabrała wartości religijne i duchowe.
Cztery masowe deportacje
Większość społeczeństwa cierpiała w związku z wprowadzeniem tych zmian. Władze radzieckie wiedziały, że trzeba usunąć tę warstwę społeczną, która mogłaby stanąć na czele ruchów przeciw władzy radzieckiej. Rozpoczęły się wywózki ludności w głąb ZSRR, w tym cztery masowe w latach 1940-1941.
Pierwsza deportacja miała miejsce 10 lutego 1940. Objęła wojskowych i pracowników służb ochrony lasów. Podczas drugiej wywiezione zostały rodziny internowanych oficerów oraz potencjalnie niebezpiecznych wrogów Związku Radzieckiego: urzędników, policjantów, nauczycieli. Trzecia wywózka dotyczyła głównie tzw. "bieżeńców" czyli uciekinierów spod okupacji niemieckiej, z tego 2/3 stanowili Żydzi. Podczas ostatniej, czwartej deportacji wywieziono rodziny aresztowanych wcześniej działaczy antysowieckiego podziemia.
W nieludzkich warunkach
Jednym z gości, zaproszonych na otwarcie wystawy, był ksiądz dziekan Roman Wodyński, proboszcz parafii w Brańsku. - Byłem świadkiem wywózek w głąb Związku Radzieckiego. Mnie nie zdążyli wywieść. Pamiętam, że deportacje dotyczyły wszystkich, którzy czuli się Polakami - przypominał.
W spotkaniu brali też udział bracia: Józef i Kazimierz Popławscy. Zostali wywiezieni w marcu 1940 roku. Ich ojciec był wojskowym. Walczył w armii Andersa. Dotarł aż do Anglii . - W 1942 roku tata przyjechał do Kazachstanu, aby nas zabrać. Nie udało mu się. Musiał znowu uciekać do Anglii. Wróciliśmy do Polski dopiero w 1946 roku, a tata nigdy. Pisaliśmy do siebie listy, oczywiście cenzurowane. Tata zmarł w Anglii w 1958 roku - opowiadali.
Równie smutne wspomnienia z lat dziecięcych ma Tadeusz Bobel, prezes Związku Sybiraków Koła Terenowego nr 5 w Brańsku. Wywieziono go 20 czerwca 1941 roku. - Żyliśmy w nieludzkich warunkach, panował głód i choroby. Przeżyliśmy dzięki tamtejszej ludności. Tam spotkaliśmy wiele osób, z polskimi korzeniami.
Ze łzami w oczach pan Tadeusz wspominał, jak razem z bratem wykradali odpady z piekarni, w której pracował ich ojciec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?