Nigdy nie odszedłem zbytnio z Podlasia - powiedział w rozmowie z " Porannym" arcybiskup Miron Mirosław Chodakowski. - Od 19. roku życia byłem na południowym Podlasiu, a więc w Białej Podlaskiej. Tam ludzie prowadzą bardzo podobne życie, jak na Białostocczyźnie, ze wszystkimi tradycjami. A teraz wróciłem w swoje rodzinne strony, pod Białystok, do Supraśla. Bo rodzinne korzenie mego ojca, to wieś Krynica w parafii Łosinka.
Arcybiskup Miron Mirosław Chodakowski, człowiek, którego mieszkańcy ziemi hajnowskiej na zawsze zapamiętają nie tylko jako pierwszego biskupa w historii Hajnówki, człowieka zawsze życzliwego i pełnego ciepła, ale także prawosławnego ordynariusza Wojska Polskiego. Był szanowany, lubiany i dany naszemu rejonowi niczym wielki dar - płaczą ludzie.
- Znałem go z seminarium, razem się uczyliśmy. Bardzo ludzki, skromny. Teraz będzie służył tylko Panu Bogu, nie będzie służył nam - wzrusza się ks. Michał Niegierewicz, proboszcz parafii Świętej Trójcy w Hajnówce. - Wesoły, młody, sprawny człowiek i nie ma. Ale zaczęło do mnie docierać, że go nie ma, gdy zaczęła się panichida i ujrzałem w cerkwi puste miejsce, kwiaty.
Biskupem był 12 lat. Ale to pierwszy biskup hajnowski i w dodatku ordynariusz Wojska Polskiego, więc co roku do Hajnówki zjeżdżała się generalicja. W ten sposób rozsławiła się Hajnówka, bo kto tam wcześniej o takiej w Polsce słyszał.
Razem z arcybiskupem Chodakowskim zginął także generał broni Bronisław Kwiatkowski, dowódca operacyjny Sił Zbrojnych, rodzinnie związany z Podlasiem i powiatem hajnowskim. Jego żona pochodzi z Masiewa. Ludzie pamiętają, że także gen. Kwiatkowski przywoził w rodzinne strony kolegów - generałów.
Tych, którzy zginęli z nim w katastrofie. Bywali w hajnowskim soborze Świętej Trójcy, na prawosławnych obchodach święta Wojska Polskiego.
- Arcybiskup Miron często mówił o tych, którzy zginęli w Katyniu, bo nie ma co ukrywać, tam byli też prawosławni - wspomina podpułkownik Jan Niczyporuk, komendant Straży Granicznej w Dubiczach Cerkiewnych. - Rewelacyjnie reprezentował funkcjonariuszy i żołnierzy prawosławnych. Bardzo się cieszę, że miałem szczęście mieć takiego ordynariusza. Ale było i minęło.
Hajnówka wspomina Mirona Chodakowskiego jako bardzo serdecznego duszpasterza. Jego serce i dar. Potrafił pożartować, ale także konkretnie porozmawiać. Ludzie zastanawiają się, jak wypełnić pustkę po nim.
Z racji swojej funkcji w wojsku generał arcybiskup Miron był organizatorem prawosławnych obchodów święta Wojska Polskiego. Zjeżdżała się generalicja wszystkich formacji.
- Zawsze masa ludzi przyjeżdżała. Najpierw na oficjalne uroczystości w soborze, potem były spotkania integracyjne, można było porozmawiać, przekazać spostrzeżenia, uwagi. Fajnie było. Nie wiem, czy takie święto kiedykolwiek wróci do Hajnówki? - zastanawia się Jan Niczyporuk.
Podporucznik Łukasz Kalinowski w 2001 roku zdał maturę i wyjechał z Hajnówki. Po studiach na WAT, służył w Wesołej, ale zawsze przyjeżdżał do domu, kiedy trwały te ogólnopolskie obchody.
Teraz pełni służbę w Ghazni, w Afganistanie. Tam dowiedział się o śmierci arcybiskupa Mirona. Przesłał maila: Jego Eminencja był bardzo otwartym i życzliwym arcybiskupem. Po każdej rozmowie z Władyką osobiście czułem się spełniony duchowo. Śmierć Jego Eminencji jest wielką stratą nie tylko mieszkańców Hajnówki, ale także wszystkich żołnierzy prawosławnych.
Po usłyszeniu wiadomości o śmierci Jego Eminencji poczułem żal i rozpacz, nie ukrywam, że nawet łza zakręciła się w oku. Osobiście będę pamiętał Władykę jako Ordynariusza Prawosławnego i Pasterza Hajnowskiego, z którym zawsze można było porozmawiać.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?