Spotkanie z rodziną Sary Nomberg-Przytyk.
(fot. Fot. Marta Kowalczuk)
- Mama nauczyła mnie, że każde życie ma wartość. Mówiła, że szczęście innych jest tak samo ważne jak moje własne.Gdyby żyła, ta praca sprawiłaby jej wielką radość -pisał Jerzy Przytyk do uczniów VIII LO, którzy przygotowali sztukę o jego mamie. Wczoraj spotkał się z nimi osobiście.
- Sara była wyjątkową kobietą. Już przy drugim spotkaniu poprosiła, bym mówiła do niej mamo. Dlatego wasze przedstawienie tak bardzo mnie wzruszyło - mówi Karin Przytyk, synowa Sary Nomberg-Przytyk.
Na co dzień jest nauczycielką w Dani. Nie mówi po polsku. Przyjechała do Białegostoku razem z rodziną i przyjaciółmi Sary. Obejrzeli przedstawienie, które przygotowała młodzież, a później wszyscy spotkali się w szkole, żeby porozmawiać i powspominać Sarę.
To właśnie jej książka "Kolumny Samsona" była inspiracją sztuki "Zapiski z zaświatów". Na podstawie jej wspomnień uczniowie VIII LO przywołali do życia dramatyczne wydarzenia z białostockiego getta.
Pomysł wyszedł od polonistki z VIII LO, Grażyny Dawidowicz. Napisała scenariusz i wyreżyserowała przedstawienie. A siedemnastu licealistów z drugich klas wcieliło się w postacie z tamtych lat.
Premiera odbyła się w lutym. Potem przedstawieniem zaczęły interesować się media, te regionalne i te ogólnopolskie. Tak o przedstawieniu dowiedział się Jerzy Przytyk, syn Sary, który mieszka w Kanadzie. Postanowił skontaktować się z aktorami.
- Jednym z celów pisania przez moją matkę wpsomnień było marzenie, że następne pokolenia nie pozostaną obojętne wobec Holokaustu - pisał Jerzy do uczniów VIII LO.
Wczoraj się spotkali
- To przedstawienie bardzo mnie poruszyło. Czułem się, jakby ktoś z zewnątrz opowiadał moją własną historię. Dzięki temu mogłem przeżyć ją głębiej - mówi syn Sary.
Młodzież miała do niego wiele pytań o matkę. Chciała wiedzieć, jaka była, czy się kłóciła, czy wspominała czas wojny i jakie wartości wyznawała.
- Mama często opowiadała o czasach wojny. Czy lubiła do tego wracać? Nie wiem. Wiem, ze każdą opowieść kończyła bohaterskim czynem. Jakby chciała pokazac, że mimo wszystko można być dobrym - wspomina Jerzy Przytyk.
- Sara uwielbiała przyjęcia i młodych ludzi. Chociaż była kaleką, kiedy tylko ktoś proponował wyjście na zabawę pierwsza podnosiła rękę. Miała niesamowitą radość życia - opowiada Sydney Rosenstone, jej przyjaciel z Izraela.
- Matka mieszkała z nami w Kanadzie przez ostatnie 11 lat. Miała bardzo wielu przyjaciół. Zawsze myślałem, że oni lubią bardziej mnie i moją żonę. Ale okazało się, że 50 procent z nich nie odwiedza nas już tak często, od kiedy mama zmarła - uśmiecha się pan Jerzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?