Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamiątkowe zdjęcie z najeźdźcą. Nowa wrażliwość historyczna powstaje na naszych oczach.

Radosław Poczykowski
Po plenerowym przedstawieniu bitwy pod Góą Strękową można było zrobić sobie pamiątkową fotkę z sympatycznym panem w hitlerowskim mundurze
Po plenerowym przedstawieniu bitwy pod Góą Strękową można było zrobić sobie pamiątkową fotkę z sympatycznym panem w hitlerowskim mundurze Fot. Bogusław F. Skok/Archiwum
Zaiste, w ostatnich latach dokonał się przełom, zmienił się radykalnie sposób upamiętniania najtragiczniejszej z wojen.

W 70. rocznicę września 1939 roku pod Wizną stanęły naprzeciwko siebie dwie armie przebierańców i w spektaklu zwanym z angielska "reenactment" odegrały atak i obronę "polskich Termopili" - bitwę, której podobno nie było. Po plenerowym przedstawieniu można było zrobić sobie pamiątkową fotkę z sympatycznym panem w hitlerowskim mundurze, a także posłuchać szwedzkiej grupy power metalowej, która wycharczała pieśń ku czci kapitana Raginisa.

Zaiste, w ostatnich latach dokonał się przełom, zmienił się radykalnie sposób upamiętniania najtragiczniejszej z wojen. W miejsce starej pojawiła się jakaś nowa wrażliwość historyczna, nowy sposób przeżywania tego, co było, nowy rodzaj zbiorowej pamięci tamtej wojny.

Narodziny nowej wrażliwości historycznej

Proszę mnie źle nie zrozumieć. Ja wcale nie tęsknię do nudnych akademii, podniosłych mów, wart honorowych i apeli ku czci. Ja po prostu staram się pojąć, jak działa ludzka pamięć i jak działają ludzie przekształcający tę pamięć w naszą teraźniejszość - politykę, tradycję czy rozrywkę. Ćwierć wieku temu, kiedy byłem dzieckiem, nikomu nie przychodziło do głowy odtwarzanie bitew i potyczek, nie tylko dlatego, że mnie i moich rówieśników od historii bardziej pasjonowała literatura science fiction. W tamtych czasach, pomijając konteksty polityczne, nie było potrzeby odtwarzania epizodów wojny, bo żyli jeszcze świadkowie i uczestnicy tamtych wydarzeń.

To oni byli łącznikiem między teraźniejszością a minionym czasem wojny. Wojna była obecna w ich opowieściach i nie trzeba było spektakli, by ją unaoczniać. Dziś ci świadkowie, poza bardzo nieliczną grupą długowiecznych, odeszli. Nie ma komu uczestniczyć w akademiach w loży dla weteranów, wychowywać młodsze pokolenia i swoją obecnością ukonkretniać przeszłość. Nam, żyjącym, pozostaje posługiwanie się protezami pamięci - ożywianie przeszłości na tysiące sposobów, które sprawiają, że o naszych czasach pisze się dziś w humanistyce jako o "wieku pamięci".

Od wybuchu ostatniej wojny upłynęło 70 lat. Za dziesięć lat będzie to osiemdziesiąt, co oznacza, że minie okres zwany przez starożytnych saeculum - czas życia jednego pokolenia, czas, który jednostka zna z własnego doświadczenia bądź z relacji naocznych świadków. Po upływie saeculum historia z przeżytej bądź opowiedzianej musi stać się historią poznaną ze źródeł materialnych (a więc, w porównaniu ze świadkami, bladych śladów przeszłości, choć historyk będzie twierdził co innego) lub historią nauczoną.

Jesteśmy oto blisko końca saeculum i uczestniczymy w narodzinach nowej wrażliwości historycznej opartej nie na socjalizacyjnych zabiegach pokolenia świadków, ale na wytworzeniu się obrazu II wojny, który jakościowo nie różni się od obrazu I wojny czy nawet wojen napoleońskich. Opowieść o II wojnie światowej staje się historią i pamięcią znaną z kart podręcznika, ekranu telewizora czy komputera, a nie z opowiadań dziadków. Jest bardziej wirtualna, łatwa do przekształcenia w chwytliwą fabułę albo w budujący mit. Poza tym narracja ta, z historii o "nas" i "ich", staje się historią o jakichś odleglejszych i uogólnionych "onych", staje się bardziej uniwersalną powiastką o zmaganiach dobra ze złem, o honorze, tchórzostwie i bohaterstwie.

Emocje bez świadków

Ta nowa wrażliwość opiera się wprawdzie, tak jak i stara, na emocjach, jest jednak znacznie bardziej dosłowna w swym przekazie. Mamy się poczuć jak TAMCI ludzie, odtwarzając ICH los, a także ICH lęki, obawy czy triumfy. Chodzi nie tyle o upamiętnienie przez uświęcenie przeszłości, jak to się dzieje przy tradycyjnych wartach honorowych i apelach, a o jej jak najwierniejsze odtworzenie. Stara wrażliwość opierała się na emocjach przywołanych, tych, których nosicielami byli uczestnicy wydarzeń. Nowa zaś polega na wywoływaniu emocji przy braku ich pierwotnych nosicieli - świadków. Bolesne zetknięcie tych dwóch wrażliwości nastąpiło kilka lat temu podczas obchodów kolejnej rocznicy Powstania w Warszawskim Getcie. Jakiś młodzian rozdawał wówczas wśród uczestników uroczystości żółte opaski z gwiazdą Dawida.

Chciał dobrze, bo pragnął w ten sposób zamanifestować solidarność z powstańcami i w ogóle z ofiarami Zagłady, jednak obecny jak co roku na obchodach Marek Edelman, ostatni żyjący bojownik getta, odebrał ten gest jako głęboki nietakt. Opaska z gwiazdą Dawida jest, jak powiedział Edelman, symbolem upokorzenia narodu żydowskiego i jego samotności w okupowanej Europie. Nie da się w żaden sposób przywołać tamtego czasu i tamtej samotności. Czy gdyby nie było na uroczystości Edelmana, ktoś zwróciłby uwagę na niestosowność tej "inscenizacji"? Wątpię, bo dopuszcza ją ta nowa, "odtwórcza" wrażliwość, poza tym media lubią tego rodzaju "chwytliwe" manifestacje.

Bez pomysłu na przyszłość

Dlaczego tak modne są zabawy z historią, z których najpopularniejsze są właśnie "reenactments"? Czy nie jest tak, że ucieczka w przeszłość następuje zazwyczaj wtedy, gdy nie ma pomysłu na przyszłość, która w odróżnieniu od tego, co było, a co jest zamknięte, przyswojone i oswojone, jawi się jako wielka niewiadoma? Przeszłość daje w takiej sytuacji poczucie bezpieczeństwa, stanowi źródło solidarności społecznej, jest drogowskazem dla ludzkich działań tu i teraz. Ważny jest też aspekt ekonomiczny. Biznes "odkrył" przeszłość i eksploruje nasze tęsknoty bądź obawy jako oprawę dla przedsięwzięć komercyjnych.

Być może też odgrywanie scen bitewnych pełni dla uczestników i widzów funkcje terapeutyczne. Ostatnio głośno jest o weteranach współczesnych wojen w Iraku i Afganistanie, których leczy się z traumatycznych przeżyć za pomocą wirtualnej rzeczywistości. Uczestniczą oni w rodzaju gry komputerowej, która przenosi ich jeszcze raz w realia wojny. Tym razem jednak nic złego stać im się nie może.

Psychologowie twierdzą, że ten sposób leczenia powracających w różnych sytuacjach (na przykład podczas snu) lęków i fobii jest niezwykle skuteczny. Już od dawna wiadomo, że poradzenie sobie z traumą może nastąpić jedynie poprzez jej przepracowanie, poprzez wracanie do niej w rozmowach czy wręcz jej odgrywanie. To strategia inna i, co najważniejsze, znacznie lepsza niż wyparcie. Pokolenie naszych dziadków radziło sobie z bolesnymi wspomnieniami poprzez ciągłe o nich opowiadanie. Ja wyrosłem w takiej mówionej kulturze przekazu o ostatniej wojnie. Dziś, kiedy wśród nas prawie nie ma świadków tamtych czasów, nasze zbiorowe lęki, fobie, porażki i kompleksy leczymy w inny sposób - na przykład poprzez "reenactment".

Nowe upamiętnianie przeszłości zdaje się zacierać granicę między tym, co realnie w przeszłości przeżyte, a tym, co w sposób sztuczny wywołane. Tak kształtowana wrażliwość nie widzi nic niestosownego w deklaracjach młodych ludzi, którzy utożsamiają się z warszawskimi powstańcami z roku 1944 i którzy zostali ironicznie sportretowani przez Henryka Sawkę. Na rysunku tego autora widać babcię i małego wnuczka wychodzących z Muzeum Powstania Warszawskiego. Wnuk zwraca się do babci "Jak będę starszy, też chcę zginąć w powstaniu." Czy nowa wrażliwość zastąpi tę starą? Pewnie tak - mija saeculum i zmienia się nasz stosunek do, jak się okazuje, nie najnowszej już historii. Jednak ja jeszcze nie dojrzałem do tego, żeby pstrykać sobie fotki z człowiekiem w mundurze esesmana.

Autor jest pracownikiem naukowym Instytutu Socjologii Uniwersytetu w Białymstoku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny