Pajewo: Śmiertelny wypadek na ósemce. 11 lat więzenia - wyrok jest prawomocny

Na ogłoszeniu wyroku nie było Martinsa K., który nadal przebywa w polskim areszcie. Nie przyszedł też jego obrońca. To on składał apelację od wyroku sądu rejonowego w Białymstoku. Ten skazał łotewskiego kierowcę na 11 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. We wtorek wyrok został utrzymany w mocy. - Uznajemy apelację za oczywiście bezzasadną - mówił sędzia Wiesław Oksiuta.

Zdaniem sądu, odwołanie od wyroku to tylko subiektywna ocena dowodów, która ma poprawić sytuację oskarżonego. - To on ponosi wyłączną odpowiedzialność za wypadek. Kara jest współmierna do winy - uzasadniał sędzia.

Śmiertelny wypadek: Pod Jeżewem pijany Łotysz najechał tirem na hondę. Cała rodzina zginęła. (drastyczne zdjęcia)
Od tej tragedii minął rok. Robert, Ewa i ich nastoletni syn Daniel, wracali krajową ósemką z Białegostoku do domu w Pajewie. Skręcali już w drogę prowadzącą do wsi, kiedy nagle ogromna scania, kierowana przez Martinsa K., najechała na tył ich terenowej hondy. Uderzony samochód został obrócony i wepchnięty na przeciwny pas ruchu, wprost pod nadjeżdżającą drugą ciężarówkę. Trzyosobowa rodzina zginęła.
Łotewski kierowca tira przyznał się do winy. W dodatku przed tragiczną podróżą pił alkohol. Stwierdzono u niego ponad 2 promile w wydychanym powietrzu.

W apelacji pojawiły się argumenty, że nie tylko Martins K. jest winnym tragedii. Zasugerowano, że w czasie wypadku ofiary nie miały zapiętych pasów bezpieczeństwa. - Brak jest przesłanek, by ta okoliczność miała znaczenie w sprawie - mówił sędzia Oksiuta.

Podkreślił, że Łotysz jako zawodowy kierowca, powinien szczególnie pamiętać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa na drodze. Przede wszystkim nie powinien kierować pod wpływem alkoholu.