Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszuści wyłudzili ponad 550 tys. złotych. Na wnuczka i na policjanta

Magdalena Kuźmiuk
Prokuratura ustaliła, że oszuści wyłudzili ponad 550 tysięcy złotych od starszych ludzi z całej Polski.
Prokuratura ustaliła, że oszuści wyłudzili ponad 550 tysięcy złotych od starszych ludzi z całej Polski. Archiwum
Podawali się za wnuczków i policjantów. Szajka okradła kilkadziesiąt osób, najwięcej na Podlasiu

Prokuratura Okręgowa w Białymstoku nie miała wątpliwości: szajka oszustów to była zorganizowana grupa przestępcza. I m.in. z takim zarzutem skierowała do sądu akt oskarżenia.

W piątek przed Sądem Okręgowym w Białymstoku ruszył proces. Choć zarzuty w tej sprawie usłyszało kilka osób, na ławie oskarżonych zasiadły tylko dwie. To Sławomir Z. i Dominik G. Obaj są z Warszawy.

Dwaj oszuści wcześniej dobrowolnie poddali się karze więzienia bez zawieszenia. Kolejny jest podejrzanym w innym śledztwie. Skazania bez procesu wcześniej chcieli też Sławomir Z. i Dominik G., ale się rozmyślili. W piątek na rozprawie nie byli zbyt rozmowni, więc sąd musiał odczytywać to, co obaj wyjaśniali jeszcze w śledztwie.

- Do Białegostoku przyjechaliśmy pociągiem 4 listopada 2014 roku. Pieniądze z pierwszego skoku na Świętojańskiej - 1000 złotych, miały być na taksówki, hotel, wyżywienie. Dalej nikomu ich nie przesyłaliśmy. Potem chodziliśmy za dziadkiem, który miał zerwać w banku lokatę. Marcin odebrał od niego na Lipowej 30 000 złotych - mówił Sławomir Z.

Prokuratura ustaliła, że oszuści wyłudzili ponad 550 tysięcy złotych od starszych ludzi z całej Polski. Większość pokrzywdzonych pochodzi jednak z Podlasia. Jak np. Edward Bargłowski z Białegostoku. On odebrał telefon i usłyszał pytanie o wujka. Już wtedy - jak mówi - zapaliła mu się czerwona lampka w głowie.

- Zapytał mnie, czy mogę mu pożyczyć 50 tysięcy na zakup ziemi. Okazja. Zaśmiałem się, że mam nawet 100 tysięcy i nie ma sprawy. Choć to był blef. Rozłączył się i za chwilę zadzwonił drugi, który przedstawił się jako oficer CBŚ z Radomia. Powiedział, żebym szedł do banku po pieniądze i w chwili ich przekazania oni złapią tego wnuczka - opowiadał pan Edward.

Tak też zrobił. A w tym czasie jego przyjaciółka zawiadomiła już prawdziwą policję.

- Specjalnie wolno szedłem, żeby mieli go jak złapać. Po krótkiej wymianie zdań, sam złapałem tego wnuczka za kołnierz. Aż wypadły mi pieniądze z dziurawej, jak się okazało, kieszeni - wspomina pan Edward ze śmiechem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny