Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony o podwójną zbrodnię przyznał się do winy

(mw)
Wojciech Wojtkielewicz
34-letni Wojciech P. z Siemiatycz odpowiada za zabójstwo swojej żony i usiłowanie zabójstwa jej koleżanki. Jego proces rozpoczął się w piątek w Sądzie Okręgowym w Białymstoku.

Zaraz po tym, jak policjanci wprowadzili w piątek skutego Wojciecha P. na salę rozpraw, jego adwokat złożyła wniosek o utajnienie całego procesu. Stwierdziła m.in., że nagłośnienie tej sprawy przed media może zaszkodzić matce oskarżonego.

Gdy sąd oddalił ten wniosek, mecenas złożyła kolejny. Chciała odroczenia rozprawy, bo Wojciecha P. bolał ząb. Na to również sąd się nie zgodził i prokurator mógł odczytać akt oskarżenia. A w nim dwa najcięższe zarzuty: zabójstwo 22-letniej Grażyny D. i usiłowanie zabójstwa 28-letniej Iwony R.

Morderstwo z zazdrości: Zadał żonie 27 ciosów nożem. Po zabójstwie zbezcześcił zwłoki.

- Przyznaję się - powiedział cicho Wojciech P. I odmówił składania wyjaśnień, nie chciał też odpowiadać na żadne pytania. Potem już siedział pochylony, zasłaniając twarz zeszytem.

W piątek do sądu wezwania dostało kilka osób, w tym główny świadek - Iwona R., która cudem przeżyła nożowy atak Wojciecha P. Udała martwą. Ale była poważnie ranna, straciła kilkumiesięczną ciążę.

- Jak leżałam w łazience, słyszałam krzyki Grażyny. Jednak za każdym ciosem jej jęki stawały się coraz cichsze. Musiałam stracić przytomność. Gdy się ocknęłam, w mieszkaniu panowała już straszna cisza - opowiadała z trudem na sali rozpraw.

Wydarzenia, o których mówiła, rozegrały się 6 września ubiegłego roku w mieszkaniu w bloku przy ul. Pałacowej w Siemiatyczach. Wojciech P. wyszedł z więzienia na przepustkę. Późnym popołudniem poszedł do mieszkania żony Grażyny. Jak twierdzi, chciał tylko porozmawiać. Na wcześniejszym spotkaniu żona miała mu wyznać, że ma innego.

Małżonkowie pokłócili się. Iwona, która była wtedy współlokatorką Grażyny, twierdzi, że w kuchni Wojciech chwycił za nóż. Na chwilę nerwowa atmosfera się uspokoiła. Potem, według prokuratury, oskarżony rzucił się z nożem na Iwonę. W jej obronie stanęła Grażyna. Wojciech zaczął zadawać ciosy obu kobietom.

- Byłem w amoku. Nie patrzyłem, gdzie uderzam. Gdyby one nie uciekały, to może tak by się to nie skończyło - mówił Wojciech P. w śledztwie.

Wtedy we wrześniu, Iwonie udało się uciec do łazienki. Oskarżony skoncentrował się na żonie. Zabił ją.

Potem wrócił do mieszkania matki. Zdaniem policji, miał zapalniczkę, odkręcił gaz. Powstrzymali go policjanci. Mógł wysadzić w powietrze cały blok. Śledczy ustalili też, że po śmierci żony zbezcześcił jej zwłoki. A także okradł Iwonę. W piątek przed sądem Wojciech P. się do tego nie przyznał.

Grozi mu dożywocie. Kolejna rozprawa już we wtorek.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny