Za ucieczkę grożą mu dodatkowe dwa lata więzienia.
O 29-letnim Danielu R. zrobiło się głośno na początku marca. Mężczyzna został przywieziony z więzienia w Czerwonym Borze do prokuratury okręgowej na ulicę Kilińskiego w Białymstoku. Miał czytać akta śledztwa, w którym był podejrzanym o dwa napady na kantory.
Do budynku Daniel R. nawet nie wszedł. Bo na parkingu nagle wyrwał się konwojującym go policjantom i skuty kajdankami uciekł. Śledczy szukali go przez dwa tygodnie. Wpadł 15 marca.
Teraz odpowie za samouwolnienie się. Akt oskarżenia jest już w sądzie.
- Oskarżony przyznał się, ale zaprzeczył, że uderzył funkcjonariusza. Nie powiedział też, co robił w czasie ucieczki - tłumaczy Marek Winnicki, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
Ale przed sądem, gdzie toczy się proces w sprawie napadów, Daniel R. był rozmowniejszy.
- Uciekłem, bo jestem niewinny i chciałem być na wolności - powiedział 28-latek. Stwierdził też, że zaraz po wyrwaniu się policjantom pobiegł na cmentarz na grób swojego ojca. Za ucieczkę grożą mu dodatkowe dwa lata więzienia.
W prokuraturze trwa jeszcze postępowanie dotyczące ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez policjantów, którzy nie dopilnowali więźnia. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?