Według prokuratury, do włamania doszło pod koniec stycznia ubiegłego roku. Około godziny 16 właściciele opuścili mieszkanie. Gdy wrócili kilka godzin później, zobaczyli, że drzwi są otwarte, a w jednym z pomieszczeń pali się światło. Okazało się, że przy drzwiach stoi komputer, w salonie frytkownica i kuchenka mikrofalowa. Urządzenia przygotowane były do wyniesienia. Wtedy pokrzywdzeni zorientowali się, że z mieszkania zniknęły także inne wartościowe przedmioty.
Jak ustalili śledczy, gospodarz zobaczył przed blokiem dwóch oddalających się mężczyzn. Jak się później okazało, byli to złodzieje. Pokrzywdzony wezwał policję, która zatrzymała włamywaczy.
- Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy - mówi Wojciech Zalesko, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ.
W śledztwie Marek W. wyjaśnił, że tego wieczoru zaprosił kolegę do swego mieszkania na piwo. Gdy tam szli, zobaczyli u sąsiadów otwarte drzwi. Weszli, by zobaczyć, co się stało. Oskarżony zarzekał się, że chciał zadzwonić na policję. A swoje odciski linii papilarnych, m. in. na telewizorze, tłumaczył tym, że tylko go przesuwał.
Oskarżonym grozi do dziesięciu lat więzienia.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?