Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osiedle dobre dla córeczki

(sk)
Koszykarz Żubrów Białystok Robert Głódź od kilku lat mieszka na Słonecznym Stoku. Namówiła go do tego żona Aneta. - Ona była związana z tym osiedlem od dawna. Podobało się jej więc postanowiliśmy, że zamieszkamy na Słonecznym Stoku. Jest cicho, spokojnie, z dala od zgiełku i hałasu. Przy wyborze osiedla kierowaliśmy się też dobrem naszej córeczki Kingi - mówi koszykarz.

Głodź karierę sportową rozpoczął w V klasie. Jego talent docenili szkoleniowcy Dojlid i z tą drużyną miał szanse grać na parkietach ekstraklasy. - Moim pierwszym trenerem był Leszek Sawicki. W wieku 17 lat razem z Tomkiem Kujawą znaleźliśmy się w pierwszym zespole Instalu. Później kiedy Dojlidy spadły nie zagrałem już w pierwszej lidze. Odszedłem. Musiałem dokonać wyboru koszykówka czy praca. Nie dało się tego pogodzić. Zdecydowałem, że będę się rozwijał zawodowo. Nie mogłem jednak długo wytrzymać bez koszykówki. Założyliśmy z kolegami zespół i zgłosiliśmy się do rozgrywek trzeciej ligi. Radziliśmy sobie całkiem dobrze. Był to doskonały sposób spędzania wolnego czasu, a przy okazji robiliśmy to co lubiliśmy najbardziej - opowiadał zawodnik.

Wyrozumiała żona

W tym sezonie kolejna szanse na powrót na ligowe parkiety Głódź otrzymał od trenera Jerzego Karpiuka. - Szkoleniowiec zadzwonił do mnie i zaproponował grę w Żubrach. Znałem działaczy, zawodników. Byli to ludzie, z którymi chciałem pracować. Zaangażowani i bezinteresowni w swoich działaniach. Wiedziałem, ze celem drużyny jest awans do II ligi. Rozmawiałem z żoną i podjąłem decyzję, że wracam. Praca, treningi powodowały, że miałem coraz mniej czasu dla rodziny. Kiedy urodziła się Kinga opieka nad córeczką spadła na żonę. Jednak Aneta wie, że koszykówka to moja pasja i jest bardzo wyrozumiałą kobietą - tłumaczył Głódź.

Kalkulacja się nie opłaca

Żubry bez problemów przechodziły kolejne fazy w walce o II ligę i podczas finałowego turnieju w Pruszkowie przypieczętowały awans do wyższej klasy rozgrywek. - Sezon był ciężki. Późno zaczęliśmy przygotowania, ale okazało się, że to wystarczy. Trener nas oszczędzał. Nie chciał, żeby któryś z nas nabawił się kontuzji. Znaliśmy swoja wartość. Wiedzieliśmy, że jesteśmy zespołem silnym i nikt nam nie stanie na drodze do awansu. Tak też się stało. Oprócz Pruszkowa nie napotkaliśmy większego oporu ze strony naszych rywali. W meczu ze Zniczem pokazaliśmy dwa oblicza. Pierwsza połowa był idealna w naszym wykonaniu, w drugiej chyba się spaliliśmy. Myśleliśmy, że uda się nam dowieźć korzystny wynik do końca. Stało się inaczej. Przegraliśmy jednym punktem. Już wiemy, że nie opłaca się kalkulować. Mimo wszystko zrealizowaliśmy nasz cel i awansowaliśmy do II ligi. Mam nadzieję, że dzięki temu w Białymstoku znów zagości koszykówka z prawdziwego zdarzenia - zakończył Głódź.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny