Monarchowie poprowadzili zgromadzonych do szopki w białostockiej katedrze. Tu Trzej Królowie oddali pokłony i przekazali dary dzieciątku Jezus. W drodze do stajenki uczestnicy mijali sceny biblijne. Było więc spotkanie z Aniołem Bożym oraz królem Herodem.
- To wspaniale, że Białystok przyłączył się do Orszaku Trzech Króli. Tym bardziej, że kraje azjatyckie i afrykańskie uroczyście obchodzą to święto, a u nas wierni modlą się tylko na mszach w kościołach - mówiła Jolanta Ciereszko, która z córką Wioletą i wnukiem Kacprem wzięła w niedzielę udział w orszaku.
- Będziemy iść i śpiewać kolędy. I to jest najważniejsze - wspólne, radosne przeżywanie świąt Bożego Narodzenia. Może ten wspólny przemarsz trochę zjednoczy nasze miasto - przekonywała Jolanta Rutkowska, która tak jak wielu białostoczan wybrała się pod dziedziniec Pałacu Branickich.
To właśnie stamtąd po wspólnej modlitwie poprowadzonej przez biskupa Henryka Ciereszkę wyruszył barwny orszak. Przeszło w nim kilkaset kolorowo przebranych i rozśpiewanych dzieci oraz dorosłych. Można było oglądać rycerzy, pastuszków, aniołków, dwórki. W królewskich orszakach szła młodzież niosący szkatuły z darami: mirrą, kadzidłem i złotem.
Orszak azjatycki prezentował się w kolorze zielonym. Był jeszcze czerwony, czyli europejski oraz niebieski - afrykański. Razem tworzyły Orszak Trzech Króli, czyli Kacpra, Baltazara i Melchiora.
W postać tego ostatniego wcielił się Andrzej Zieniewicz. - Ozdobne szaty wypożyczyłem w Teatrze Dramatycznym. To bardzo doniosły dzień, a ja jestem bardzo zaszczycony, że mogę uczestniczyć w tak pięknym pochodzie - podkreślał Andrzej Zieniewicz, który prowadził orszak azjatycki.
Historyczny Orszak Trzech Króli w Białymstoku zorganizowało Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, które na ten cel otrzymało od miasta 10 tys. zł. Większość pieniędzy poszła na uszycie strojów, część na rekwizyty typu szable czy nakrycia głowy.