Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opowieść wigilijna z Pietrasz

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Wigilia rodziny Oksiutów u Jadwigi Michalczuk przy ul. Krańcowej 24
Wigilia rodziny Oksiutów u Jadwigi Michalczuk przy ul. Krańcowej 24 Archiwum prywatne
Świąteczny wystrój pokoju, choinka ośnieżona watą, na ścianie dwa obrazy, identyczne jak w domu Oksiutów na Pietraszach: Matka Boska Bolesna i Chrystus w koronie cierniowej. Jest także wypchany ptaszek. Boże Narodzenie 1935 roku.

Przepraszam, że piszę na Boże Narodzenie o wojnie, ale nie będzie w tym tekście krwawych ofiar, za to dużo modlitwy, ludzkiej boleści i pomyślunku. I potwierdzi się prawda banalna, że na tym świecie dobro miesza się ze złem. Całość uzupełnia obrazek wigilijny.

Rodzina Oksiutów od 1935 roku mieszkała na Pietraszach, to oddalenie od miasta miało plusy i minusy. Młode małżeństwo zamarzyło o rozbudowie domu, jednak plany pokrzyżował czas wojny: pojawili się żołnierze niemieccy, następnie na dłużej okupanci sowieccy i znów żołdacy niemieccy. Z powodu wojenno-okupacyjnych mitręg Karol Oksiuta mocno zachorował na katar żołądka i lekarz orzekł, że musi koniecznie pić mleko, bo będzie źle. Zapadła decyzja: kapitał zbierany na dom przeznaczyć na zakup krowy. Transakcji dokonała żona Antonina w pobliskiej wiosce, żeby się nie narazić na drakońskie kary okupanta, przyprowadziła bydlęcie przebrana za chłopkę. Mećkę ulokowano w niewykończonej przybudówce. Choroba minęła, krowa została z pożytkiem dla całej rodziny.

Od wschodu nasilał się pomruk dział, trzeba było za zachętą niemiecką kopać schron. Do roboty dołączyli się sąsiedzi, powstała jama na kilkanaście osób, przykryta drewnianymi belkami i deskami, wewnątrz wysłana słomą. Karol Oksiuta na wszelki wypadek zaopatrzył schron w dwa wejścia, jedno rodzinne i tajne z przybudówki, drugie z kartofliska. To tajne zakrywał właz, na którym leżała solidna porcja obornika.

Syn Jerzy Oksiuta pamięta, jak mama prowadziła go za rękę przez pole z kwitnącymi kępami kartofli. Nagle dały się słyszeć świst i wybuch, lekko zatrzęsła się ziemia, trzeba było biec i padać w bruzdy. Potem było już tylko gorzej, powypadały szyby z okien, a w nocy ziemia drżała, jak wielki chłop w konwulsjach. W schronie, mimo stropu, na głowy sypał się piach, kołysała się lampa naftowa. Babka Elżbieta odmówiła różaniec, potem litanię, wszyscy kornie powtarzali "Zmiłuj się nad nami". I Matka Boża się zmiłowała.
Niemcy uciekli, Ruskie przeszli, ze spokojem bywało różnie. Ktoś "życzliwy" doniósł, że Karol Oksiuta pędzi samogonkę i pojawiła się nowa, zbrojna władza. Antonina zdążyła podnieść makatę do góry, mąż pochylił się i czmychnął do przybudówki, stamtąd przez właz do schronu. Ludowi przeszukali dom, pod obornik nie zajrzeli. Poszli na inne zadanie, ale zostawili na straży jednego z pepeszą. Stał i czekał, obserwował. Wspomina Jerzy: "Nagle matka nasza chwyciła mnie i Zdziśka (starszy syn), objęła w ramiona, kazała uklęknąć i wpatrując się w obraz Najświętszej Marii Panny Bolesnej zaczęliśmy się głośno modlić: najpierw litanię do Panienki, potem "Pod Twoją obronę". Obok wisiał drugi święty obraz w szerokich, czarnych ramach, Pana Jezusa w cierniowej koronie, z wzrokiem utkwionym w niebo. I wreszcie matka nie wytrzymała, może skarg dziecięcych głosików, może z innego powodu nerwy puściły i szloch nią targnął, a nami też. Milicjant wstał i przykazał, żeby nic nie ruszać, nie wychodzić, bo on za godzinę wróci". Godzina wystarczyła, by ojciec stał się bezpieczny i żaden ślad po samogonce nie został.

Minęła ciężka zima, głód dokuczał. Z przednówkiem senior Karol ruszył na wieś, chodził od domu do domu i wymieniał materiały, igły, szpilki, agrafki, tasiemki, inne użyteczności na żywność. Zbliżało się święto Bożego Ciała AD 1945. W taką porę ktoś podpalił dom Oksiutów. Płonął jak smolna szczapa. Jerzy patrzył na gorejący dach, pękające z hukiem czerwone dachówki. "Matka nasza jak lwica rzucała się w tym dymie i płomieniach, i przez okno wyrzucała co się dało. Zdzisiek odciągał te rzeczy jak najdalej od płonącego budynku. W odległości jakieś trzydziestu metrów stałem i ja na dróżce z trzymiesięcznym braciszkiem, którego matka położyła na ziemi. Wpatrzony w płonący dom nie płakałem, a tych dwoje tam się uwijało w kotłującym, czarnym jak noc dymie. Runął dach, paliły się impregnowane dyle, a w pokoju jeszcze wisiały dwa obrazy, Pana Jezusa w koronie cierniowej i Matki Bolesnej w czarnej chustce na głowie, spoglądającej do dołu".
W dzień przyszedł dzielnicowy w zielonym wojskowym mundurze, z karabinem i biało-czerwoną opaską na rękawie. "Około godziny jedenastej sąsiadka Włoszkowa przyniosła bochenek chleba i kawałek słoniny, a Kakarekowa siłą nas zaciągnęła do domu na śniadanie. Pamiętam w kuchni, przy szafce jedliśmy ze Zdzichem zupę mleczną. Mama chciała nakarmić naszego małego braciszka Stasia, ale w piersiach mleka nie było".

Oksiutowie zamieszkali w pokoju z wnęką kuchenną przy ul. Sienkiewicza 58, spali pod oknem na podłodze. Sąd Grodzki - urzędował przy ul. św. Rocha, gdzie potem było kino "Syrena" - ogłosił wyrok w sprawie pożaru na Pietraszach. Stwierdzono, że nie można ustalić podpalaczy, a ponieważ Polska była po wojnie zniszczona i biedna, to tytułem odszkodowania wypłacono rodzinie pogorzelców z trójką dzieci aż 500 złotych.

Wykorzystałem fragmenty wspomnień Jerzego Oksiuty, który też udostępnił opublikowane zdjęcie. W Boże Narodzenie 1935 roku u Jadwigi Michalczuk przy białostockiej ulicy Krańcowa 24 zebrali się: babcia Elżbieta Milejko i jej córka Antonina Oksiuta, babcia Maria Oksiuta i jej syn Karol oraz z rodziny Oksiutów Aleksandra (Ola) i Władysław, natomiast z rodziny Michalczuków: wspomniana Jadwiga i jej mąż Jan oraz dzieci Halina i Sławomir. Świąteczny wystrój pokoju, choinka ośnieżona watą, a na ścianie dwa obrazy, identyczne jak w domu Oksiutów na Pietraszach: Matka Boska Bolesna i Chrystus w koronie cierniowej. Jest także wypchany ptaszek.

PS. 28 grudnia (środa) w godz. 11-12 czekam w Bibliotece Uniwersytetu w Białymstoku (ul. M. Skłodowskiej-Curie 14 A, II p., czytelnia) na chcących obejrzeć gabinet prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny