Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opłata adiacencka na Dojlidach Górnych. Mieszkańcy wściekli, bo Miasto Białystok chce pieniędzy za wyremontowane ich ulic

Adam Kupryjaniuk
Adam Kupryjaniuk
Mieszkańcy osiedla Dojlidy Górne w Białymstoku protestują przeciwko nałożeniu na nich opłaty adiacenckiej.
Mieszkańcy osiedla Dojlidy Górne w Białymstoku protestują przeciwko nałożeniu na nich opłaty adiacenckiej. Adam Kupryjaniuk
Na mieszkańców Browarowej, Krynicznej i Bajecznej zostanie nałożona opłata adiacencka za modernizację tychże ulic. Magistrat wszczął postępowanie w sprawie, ponieważ po remoncie wartość działek mogła wzrosnąć. Mieszkańcy są wściekli. I mają swoje argumenty. Żądają zwolnienia z opłaty. Biorą pod uwagę złożenie zawiadomienia do prokuratury.

Na spotkanie z nami umówiony był jeden mieszkaniec osiedla Dojlidy Górne. Przyszło ich jednak kilkunastu. Wszyscy - oburzeni. Opowiadają, że jakiś czas temu przyszły do nich listy z decyzją o wszczęciu postępowania dotyczącego nałożenia na nich tak zwanej opłaty adiacenckiej. Są wzburzeni, że miasto po prawie 4 latach od zakończenia budowy drogi upomina się o ich pieniądze. Budowa, która miała ułatwić im życie, spowodowała wiele nowych problemów. Mieszkańcy wolą pozostać anonimowi.

Co to jest opłata adiacencka?

Opłatę adiacencką może nałożyć gmina na właścicieli nieruchomości, których wartość wzrosła w związku z budową infrastruktury technicznej. Rada miejska Białegostoku ustaliła wysokość tej opłaty na 50 procent różnicy między wartością, jaką nieruchomość miała przed wybudowaniem urządzeń infrastruktury technicznej a wartością, jaką nieruchomość ma po ich wybudowaniu. W tym wypadku infrastruktura to nowe jezdnie.

- Wszczęcie postępowania w sprawie ustalenia opłaty adiacenckiej może nastąpić w terminie do 3 lat od dnia stworzenia warunków do podłączenia nieruchomości do poszczególnych urządzeń infrastruktury technicznej albo od dnia stworzenia warunków do korzystania z wybudowanej drogi (...). - art. 145. pkt 2. ustawy o gospodarce nieruchomościami.

Budowa ulic zakończyła się 17 maja 2017 roku. Potwierdziliśmy to u wykonawcy. W takim wypadku okazuje się, że mieszkańcy dostali powiadomienie o wszczęciu postępowania po upływie ustawowych 3 lat. Magistrat z kolei uważa, że warunki do korzystania z ul. Browarowej, Krynicznej i Bajecznej stworzone zostały 2 maja 2018 r. Wściekli mieszkańcy nie rozumieją czemu gotowa ulica, formalnie została uznana za ukończoną dopiero rok później. Urząd Miejski w Białymstoku tłumaczy to w ten sposób:

- Rozbieżność dat pomiędzy odbiorem końcowym, a złożeniem zawiadomienia o zakończeniu robót budowlanych i zamiarze przystąpienia do użytkowania ulic Browarowej, Bajecznej i Krynicznej wynika m.in. z dużej liczby zrealizowanych w tym okresie zadań. W roku 2017 wybudowano 35 dróg o łącznej długości 12,49 km, natomiast w roku 2018 wybudowano 29 dróg o łącznej długości 16,11 km, co wymagało sporządzenia stosownej dokumentacji, a w konsekwencji miało znaczący wpływ na termin złożenia zawiadomienia o zakończeniu robót - tłumaczy Agnieszka Błachowska z Departamentu Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku.

- To nie nasza wina, że urzędnicy nie potrafią zorganizować sobie pracy i przez prawie rok nie byli w stanie napisać pisma. Jeżeli opłata adicencka zostanie nałożona, zainteresujemy tą sprawą prokuraturę, Regionalną Izbę Obrachunkową, Najwyższą Izbę Kontroli i wszystkie instytucje, które zbadają, co wyrabia się w urzędzie

- odpowiadają mieszkańcy Dojlid Górnych.

Na razie magistrat czeka na opinię rzeczoznawcy. Ma on określić wartości nieruchomości przed i po budowie infrastruktury technicznej.

Ulica fuszerką? Mieszkańcy wydali tysiące na remonty

Modernizowane ulice została obniżona, a mieszkańcy musieli na własny koszt połączyć swoje podwórka z nowymi podjazdami. Niektórzy musieli wymieniać nawet ogrodzenia, żeby wszystko było w porządku. Koszty były duże - od kilku do kilkunastu tys. zł.

- Przez ich fuszerkę musieliśmy wydać kupę pieniędzy, a teraz chcą, żebyśmy jeszcze dopłacali? To może najpierw niech nam zwrócą koszty, które musieliśmy ponieść przez ten remont! - denerwuje się jeden z mieszkańców.

Niektórzy z nich narzekają również, że jeśli mieli dwa podjazdy na posesję, to za ten drugi musieli już zapłacić w trakcie budowy. Nie widzą powodu, czemu znowu muszą ponosić koszty.

Magistrat odpowiada, że każdemu został wykonany jeden zjazd. Natomiast kolejne wykonywane były na koszt właściciela nieruchomości.

- Co do konieczności przyłączenia posesji do drogi na koszt ich właścicieli należy wyjaśnić, że po stronie zarządcy drogi podczas budowy lub przebudowy drogi leży umożliwienie dostępu do drogi publicznej dla działek przyległych do pasa drogowego. Zostało to zapewnione poprzez budowę w ramach inwestycji jednego zjazdu podstawowego. Projektant określił lokalizację zjazdów w dokumentacji projektowej, z rozróżnieniem zjazdów podstawowych (wykonywanych na koszt zarządcy drogi) oraz dodatkowych (wykonywanych na wniosek i koszt wnioskodawcy/właściciela posesji). Do każdej posesji przewidziano wykonanie jednego zjazdu podstawowego o szerokości 3,5 m, zgodnie ze standardami przyjętymi w mieście Białystok. Każdy z właścicieli miał możliwość zgłoszenia woli wykonania zjazdu dodatkowego, na co zarządca drogi wyrażał zgodę. Natomiast rozliczenie robót odbywało się pomiędzy wnioskodawcą a wykonawcą robót drogowych - mówi Agnieszka Błachowska.

W trakcie rozmowy do przodu wychodzi jeden z mieszkańców ulicy Krynicznej. Opowiada, że po budowie ma bardzo duży problem. Popękały ściany w jego domu. Twierdzi, że jest to efekt przejazdu ciężkiego sprzętu. Urząd miejski twierdzi, że nic nie wie o tej sprawie.

- Nie otrzymaliśmy żadnej korespondencji dotyczącej ewentualnych uszkodzeń powstałych w wyniku przeprowadzonych prac drogowych i roszczeń z tym związanych. Wskazać należy, że wykonawca na czas obowiązywania zrealizowanej inwestycji zobowiązany był do zawarcia umowy ubezpieczenia budowy i prowadzonych robót z tytułu szkód, które mogły zaistnieć w związku ze zdarzeniami losowymi oraz od odpowiedzialności cywilnej na kwotę ubezpieczenia ceny ofertowej wykonawcy - mówi Agnieszka Błachowska.

Inna mieszkanka osiedla prowadzi nas na swoją posesję. Pokazuje rów z wodą, której, na razie jest niewiele. Wzburzona tłumaczy, że po każdym większym deszczu jej podwórko zamienia się w bajoro. Mówi, że sytuacja pogorszyła się po zakończeniu budowy i że zwracała na to uwagę w trakcie budowy, ale niewiele to dało. Rów jest odbiornikiem wód opadowych ze znacznej części osiedla Dojlidy Górne i prowadzi przez niektóre działki w tej okolicy.

Magistrat twierdzi, że problem zalewania działek jest winą mieszkańców, którzy nieodpowiednio dbali o drożność rowu.

- W trakcie prowadzonych w 2017 r. robót mieszkańcy zgłaszali uwagi co do sposobu wykonania rowu oraz występujących zalewaniach posesji prywatnych. Po przeprowadzonych pracach (odmuleniu, udrożnieniu, wyprofilowaniu, zabezpieczeniu rowu oraz jego brzegów w rejonie wylotów z kanalizacji deszczowej) pojawiały się wnioski o przywrócenie poprzednich parametrów rowu, który zajmował mniejszą powierzchnię. Z uwagi na wieloletnie zaniedbania w zakresie konserwacji rowu jego stan techniczny na odcinkach przebiegających przez tereny prywatne odbiegał od parametrów umożliwiających bezawaryjny odbiór wód - mówi Agnieszka Błachowska.

Mieszkańcy na razie nie wysyłali żadnych pism do urzędu. Czekają na decyzję w sprawie wysokości opłaty adiacenckiej. Będziemy wracać do tej sprawy.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny