Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Operacje bariatryczne w Białymstoku. W USK zmniejszają żołądki, choć źródło otyłości tkwi w głowie

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Emilia Porucznik poddała się operacji bariatrycznej i schudła kilkadziesiąt kilogramów
Emilia Porucznik poddała się operacji bariatrycznej i schudła kilkadziesiąt kilogramów Archiwum prywatne
Operacja bariatryczna nie zagwarantuje osiągnięcia celu, czyli wymarzonej smukłej sylwetki. Choć lekarze z Białegostoku operują około dwustu osób rocznie, nie mają wątpliwości: potrzebna jest zmiana nawyków i wytrwałość

Ze 133 kilo na 90! Przy 184 centymetrach wzrostu. To wynik Jerzego Malewicza z Białegostoku. Jak mówi, odchudzał się już wiele razy, ale zawsze, prędzej czy później, wracał do swojej wagi. Droga do ostatecznego sukcesu prowadziła przez szpital i operację zmniejszenia żołądka. No i rozmowy z osobami, które mierzą się z podobnymi problemami.

Z otyłością Jerzy zmagał się przez lata. – Praca siedząca, mało ruchu, złe nawyki żywieniowe, no i wiek robią swoje – wymienia przyczyny.

Z nadwagą jest niewygodnie żyć, a co dopiero jak tych dodatkowych kilogramów jest aż tak wiele. Do tego doszły problemy ze zdrowiem: słaba sprawność fizyczna, zadyszka, nadciśnienie, wysoki poziom cholesterolu, początki cukrzycy...

Martwił się Jerzy, martwiła się i rodzina. W końcu pracująca w szpitalu siostrzenica powiedziała mu o programie realizowanym w I Klinice Chirurgii w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Lekarze robią tam operacje bariatryczne, a w dodatku w ofercie są – przed operacją i po – spotkania z psychologami, dietetykami, grupą wsparcia. Jerzy nie miał wątpliwości: musi spróbować. Bo wcześniej za każdym razem gdy się odchudzał, efekty nie były spektakularne. Nawet raz udało mu się schudnąć aż osiem kilo, ale waga stanęła na 125 kilogramach i dalej ani drgnęła.

Jerzy trafił na konsultacje do profesora Piotra Myśliwca, a ten skierował go na badania, bo chciał mieć pewność, że Jerzemu operacja nie zaszkodzi. Skierował go też na konsultacje do dietetyka i do psychologa.

– I już wtedy zacząłem chudnąć – przyznaje Jerzy. Bo specjaliści dali mu wytyczne: co jeść, jak jeść i kiedy. A on do tych wytycznych bardzo starał się dostosować. Na operację zmniejszenia żołądka poszedł więc lżejszy o... 21 kilogramów i z nadzieją, że da radę trzymać dietę również po zabiegu.

– Pani psycholog pomogła mi w głowie wszystko poukładać – przyznaje Jerzy. Te spotkania z dietetykiem i z psychologiem powtarzały się zresztą cyklicznie. Były potrzebne, bo to wsparcie, ale też fachowe rady, jak postępować po operacji. – I chudłem. Nawet dwa kilogramy tygodniowo – uśmiecha się dziś Jerzy.

Profesor Myśliwiec skierował go też do rehabilitanta, który zalecił potrzebne ćwiczenia. To też pomaga utrzymać wagę. – Bo schudnąć to nie jest taki wielki problem. Już kilka razy w życiu mi się to udawało. Ale zawsze potem był efekt jo-jo. Kilogramy wracały, bo nie wiedziałem, jak utrzymać dobrą wagę – przyznaje.

Teraz ma nadzieję, że efektem zmniejszenia żołądka będzie utrzymanie właściwej masy ciała i nabranie odpowiednich nawyków, które uchronią przed przybieraniem na wadze. Jest szczupły, zadowolony, pełen energii i nadziei. – Czuję się lepiej, nie biorę już leków, a wyniki mam lepsze, niż gdy brałem je całymi garściami. Chciałbym, żeby już tak zostało – przyznaje. Ma jednak świadomość, że to ciągła walka. – Otyłość można porównać do alkoholizmu. Też zostaje na zawsze. I też trzeba cały czas uważać. Niby jesteś trzeźwy, a wystarczy jeden kieliszek i choroba wraca. Tak samo i tutaj – u nas wystarczy jedno przejedzenie, gdy poczuje się taką błogą sytość, przyjemność... I już jesteśmy na dobrej drodze do otyłości. Niestety, to się zdarza...

Pomagają 200 osobom rocznie
Takich osób jak Jerzy jest w Białymstoku już całe mnóstwo. Lekarze z I Kliniki Chirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego specjalizują się w operacjach bariatrycznych.

– Rocznie operujemy około 200 osób – mówi prof. Piotr Myśliwiec. I nie ma wątpliwości: – To najskuteczniejsza metoda, jaką dysponujemy – zapewnia.– Otyłość jest chorobą, której źródło tkwi w głowie. Nie możemy operować głowy, dlatego operujemy żołądek – opowiada.

Jednak żeby zakwalifikować się na operację, trzeba spełnić określone kryteria. To nie jest tak, że lekarze zmniejszą żołądek każdemu, kto sobie wymyśli, że to doskonała metoda na odchudzanie. Mówiąc wprost – trzeba być dostatecznie grubym i dostatecznie zmotywowanym. BMI pacjenta zakwalifikowanego na operację powinno wynosić co najmniej 35 – jeśli ma powikłania zdrowotne spowodowane otyłością. Jeśli nie ma – wskaźnik powinien wynosić co najmniej 40. Przeciwwskazaniem do operacji są uzależnienia: od alkoholu, leków, narkotyków oraz nieleczona choroba psychiczna. Jest też zasada, że pacjent przed zabiegiem ma zrzucić około 10 proc. swoich nadprogramowych kilogramów. Musi udowodnić, że jest naprawdę zmotywowany.

Koniecznością są też konsultacje. I to nie tylko z chirurgiem, który podejmuje się operacji. Jeszcze przed zabiegiem pacjent musi spotkać się z psychologiem bariatrycznym i z dietetykiem bariatrycznym.

– To bardzo ważne. Bo samą operacją nie jesteśmy w stanie wyleczyć pacjenta z otyłości – podkreśla prof. Myśliwiec. – Aby wykorzystać tę operację, trzeba zmienić swoje życiowe nawyki. Krótkotrwały kontakt z chirurgiem do tego nie wystarczy. Potrzebne jest wsparcie innych specjalistów.

Oprócz wspomnianych dietetyka i psychologa prof. Myśliwiec wskazuje jeszcze fizjoterapeutę, który zaproponuje pacjentowi bezpieczny dla niego zestaw ćwiczeń. – Bo bez aktywności fizycznej nie ma trwałej utraty masy ciała – zaznacza profesor.
Sama operacja nie jest skomplikowana. To tzw. operacja przez dziurkę od klucza, czyli laparoskopowa, po dwóch godzinach można już wstawać, a następnego dnia – iść do domu. Zwykle operacja polega na zmniejszeniu żołądka, czasem dodatkowo łączy się żołądek z jelitem. Te operacje nie tylko zmniejszają pojemność żołądka, ale też wpływają na gospodarkę hormonalną i zmniejszają apetyt. Najwięcej chudnie się w ciągu pierwszego roku po operacji. Ale – jak zastrzega prof. Myśliwiec – efektów nie warto mierzyć od razu. Trzeba je mierzyć długoterminowo. – Po pięciu latach od operacji bariatrycznej średnio pacjenci tracą około 60 proc. nadmiernej masy ciała – mówi prof. Piotr Myśliwiec. I tłumaczy: – Nadmierna masa ciała to różnica miedzy rzeczywistą masą pacjenta otyłego a tą masą, którą powinien mieć. Na przykład jeśli ktoś waży 120 kilogramów, a powinien ważyć 60, to jego nadmierna masa ciała wynosi 60 kilogramów, z czego nasi pacjenci średnio utrzymują w okresie 5-letnim utratę 60 proc., czyli w tym przypadku byłoby to 36 kilo.

Trzeba wiedzieć
Pacjenci potwierdzają: operacje pomagają schudnąć. A dietetyczka i psycholożka bariatryczne pomagają w utrzymaniu dobrych nawyków. To ważne, by ciągle ktoś przypominał, by ciągle ktoś motywował. I by pacjenci czuli, że nie są sami. To właśnie m.in. po to dla takich osób stworzono specjalną grupę wsparcia. Pacjenci po operacjach bariatrycznych i dopiero na nie zakwalifikowani spotykają się raz w miesiącu ze specjalistami i z innymi osobami, które mierzą się z podobnymi wyzwaniami jak oni. Grupa Wsparcia Pacjentów Bariatrycznych „Wyważeni” w ubiegłą sobotę obchodziła już pięciolecie istnienia!

W prowadzenie grupy bardzo zaangażowała się pani, która jest szpitalnym psychologiem bariatrycznym. Zaangażowała się, bo sama wie, jak takie spotkania są potrzebne. Ona też przeszła operację zmniejszenia żołądka – już dziewięć lat temu. – Wcześniej zmagałam się z otyłością olbrzymią – zdradza.

Pojechała wtedy, w 2006 roku, na zlot osób po operacjach bariatrycznych. I bardzo ją zaskoczyło wszystko, co tam zobaczyła. – Widziałam szczęśliwych pogodnych ludzi, którzy zupełnie nie zwracają uwagi na zasady, które ich powinny obowiązywać. Morze alkoholu, góry niezdrowych przekąsek – wspomina. Intuicyjnie wiedziała, że to nie tędy droga. – Nie poddałam się wtedy operacji. Nie pozwolił mi ten brak spójności – przyznaje. Opowiada, że przed 16 laty nie było jeszcze w internecie zbyt wielu informacji o tego typu operacjach, nie było grup wsparcia. Ona, jako psychoterapeutka, niespecjalizująca się jeszcze wtedy we wspomaganiu osób walczących z otyłością, wiedziała, że to trzeba zmienić. Zrobiła więc wszystko, by w Białymstoku tego typu grupa powstała i wciąż wspiera jej działalność – jako specjalistka, pracownik USK, ale też prywatnie – jako osoba, która operację bariatryczną zna z własnego doświadczenia. No bo w końcu się na nią zdecydowała. Choć najpierw sama schudła 50 kilo! Udało jej się, bo zapoznała się ze schematami, które decydują o kompulsywnym jedzeniu. Wiedziała, jak to działa, więc łatwiej jej było z tym walczyć. – Byłam pewna, że wszystko już wiem o odchudzaniu. A okazało się, że teoria swoje, a życie swoje. Zaczęłam stopniowo przybierać na wadze. I zgłosiłam się do lekarza.

Teraz wie, że odchudzający się muszą wiedzieć jak najwięcej o swoim problemie. Tylko wtedy będą w stanie skutecznie z nim walczyć.

Ten ciągły głód
O zbawiennym wpływie takich spotkań przekonany jest też prof. Piotr Myśliwiec. W spotkaniach grupy wsparcia uczestniczy regularnie. Ma tu wykłady, pogadanki, opowiada o nowinkach medycznych, rozwiewa wątpliwości, odpowiada na pytania. I – co ważne – podtrzymuje na duchu. Bo na początku motywacja czyni cuda. Niektórzy jeszcze przed operacją są w stanie zrzucić nawet 20 kilogramów. Szykują się do nowego – lżejszego i zdrowszego życia. Gorzej bywa później. Niektórzy pacjenci wracają do starych nawyków i po kilku latach do... pierwotnej wagi.

– Nie ma przecież rozwiązań uniwersalnych, dla każdego – mówi prof. Myśliwiec. – Nie zmienia to jednak faktu, że znaczna większość pacjentów ma bardzo dobry wynik operacji bariatrycznych, to znaczy, że po pięciu latach nadal utrzymują niższą wagę.
Jednak profesor nie ma wątpliwości – chudnięcie to ciężka praca, a jeszcze trudniejsze jest utrzymanie tej prawidłowej masy ciała. – Zmiana nawyków nie odbywa się z dnia na dzień. Złe nawyki łatwo powstają i nawarstwiają się przez 10, 20 albo nawet i 30 lat. A my, chirurdzy, nie mamy czarodziejskiej różdżki. Wielu pacjentów chce wierzyć, że nie będzie musiało nic w swoim życiu zmieniać. A tak nie jest.\

Wraz z utratą wagi zmienia się całe życie. Pacjent, który z powodu nadwagi nie mógł niemal w ogóle wychodzić z domu, nagle bez problemów może to robić. To radość, ale i wyzwanie. Bo trzeba nauczyć się z powrotem nawiązywania relacji, trzeba nauczyć się radzić sobie z ewentualnymi zawodami miłosnym, z zakochaniem, z robieniem zakupów, spacerami... No i z utrzymaniem zdrowych, dobrych nawyków. To jest chyba najtrudniejsze, bo tych pokus jest przecież trak wiele. – Trzeba do końca życia już pamiętać, że jest się chorym na otyłość – podkreśla prof. Piotr Myśliwiec.

Z doświadczenia wie, że większość osób otyłych jest wciąż głodna. – Boją się wyjść z domu, żeby nie dopadło ich uczucie głodu, gdy nie będą mieli nic do jedzenia. Na zewnątrz unikają nadmiernego jedzenia, żeby nie spotkać się z krytyką. Jedzą raz dziennie, ale to raz dziennie zaczyna się o godz. 17, a kończy się często nawet o 2 w nocy. W tym czasie pacjent potrafi zjeść nie kawałek, ale nawet blachę ciasta. Większość z nas nie jest w stanie tego zrozumieć. A powiedzenie takiemu pacjentowi, żeby ruszał się więcej, a jadł mniej – nie wystarcza. Dlatego trzeba mu pomóc i schudnąć, i utrwalać nawyki. Wprowadzić to do jego podświadomości, do jego automatycznych sposobów dokonywania wyborów. To długotrwały proces – dodaje. I nie ma wątpliwości, że osoby operowane bez wsparcia są rzucone na głęboką wodę i zwyczajnie mogą sobie nie poradzić. Są często zagubione. – Gdy nie mają odpowiedniej opieki, czasem piją tylko wodę. A przecież w diecie po operacji musi być wystarczająco dużo białka, by nie zanikały mięśnie, by nie wypadały włosy, żeby mieć siłę funkcjonować – mówi. I zaznacza: – Od tego właśnie jest grupa wsparcia. Jest dowiedzione naukowo, że pacjenci, którzy korzystali z pomocy grupy wsparcia przed i po operacji bariatrycznej, mają lepsze wyniki leczenia niż ci, którzy tego nie robili.

Ani zioła, ani dieta
Wynikami chętnie chwali się Emilia Porucznik, kolejna pacjentka profesora Myśliwca.

– Schudłam kilkadziesiąt kilo – podkreśla. I przyznaje, że droga do wymarzonej sylwetki była trudna i wyboista: – Otyła byłam od dziecka. I nigdy nie umiałam skutecznie schudnąć – mówi. Opowiada o milionie diet z internetu, cudownych tabletkach, które miały sprawić, że będzie szczupła, o ziołach na trawienie, spotkaniach z dietetykiem. Udawało się zrzucić 5-10 kilo, a za pół roku było już 15 więcej. – Typowe jo-jo – podsumowuje. Z biegiem lat było coraz gorzej. Bo waga rosła, a a pani Emilii coraz trudniej było trzymać dietę. – Byłam wciąż głodna, podjadałam.

Lekarka rodzinna podpowiedziała jej operację bariatryczną. Emilia bardzo się bała. Głównie ze względu na narkozę, którą zawsze znosi bardzo źle. – Ale już wtedy wiedziałam, że samą dietą nic nie zdziałam – wspomina. Poszła „pod nóż” i.... trzyma wagę! – Poradziłam sobie nawet z kompulsywnym objadaniem się! – cieszy się.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny