Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opel w rowie

Jarosław Sołomacha [email protected] tel. 085 748 95 54
Opel w tajemniczy sposób trafił do rowu
Opel w tajemniczy sposób trafił do rowu fot. KMP w Białymstoku
W głębokim wykopie na boku leżało terenowe auto. Jak się tam znalazło? Jego właściciel twierdzi, że zostało skradzione.

To złodzieje mieli tam wjechać. Ale policja sprawdza także inne, dość zaskakujące tropy.

Był wczesny piątkowy poranek. Policjanci z komendy w Białymstoku odebrali bardzo nietypowe zgłoszenie.

Dzwonili robotnicy, którzy w Jurowcach pracują przy modernizacji krajowej “ósemki". Właśnie przyszli na placu budowy. I zastali tam niecodzienny widok.

Leżał w wykopie opel. Ale pusty

- Powiedzieli dyżurnemu, że w kilkumetrowym rowie leży na boku terenowy opel - relacjonuje mł. asp. Tomasz Krupa, oficer prasowy białostockiej policji.

Faktycznie. W jednym z bardzo głębokich wykopów leżał przewrócony na lewy bok terenowy opel frontera. Jego uszkodzenia nie były nawet zbyt poważne.

Z poziomu ulicy nie było go widać. Dopiero po wejściu na skarpę dało się go zauważyć. Wyglądało to tak, jakby jego kierowca chciał spróbować swoich sił w terenie, ale przeliczył się z posiadanymi umiejętnościami i wpadł do rowu.

Zaniepokojeni robotnicy od razu podbiegli do auta. Myśleli, że być może w wypadku ktoś ucierpiał i potrzebuje pomocy.

- Jednak szybko okazało się, że w środku nikogo nie ma - dodaje Krupa.

Zagadka prawie rozwiązana

Jeszcze tego samego dnia wydawało się, że zagadka została rozwiązana. Bo chwilę po tym, jak robotnicy zgłosili wypadek policji, do komisariatu w Wasilkowie zgłosił się właściciel samochodu. Zgłosił kradzież terenówki. Było to kilka minut przed szóstą.

- Jak tłumaczył kluczyki zostawił w środku, bo nie miał czym przypalać papierosów, gdy był przed domem. A to jedyna możliwość żeby działała samochodowa zapalniczka - relacjonuje Krupa.

Niestety, “przypalanie papierosów" musiało się przedłużyć. A kluczyki na całą noc zostały w otwartym samochodzie. To nie koniec nieszczęśliwych zbiegów okoliczności. Bo również brama wjazdowa na posesję była otwarta.

Według właściciela właśnie w ten sposób złodziej wszedł w posiadanie jego auta. Później nieznany sprawca miał się udać na rajd do Jurowiec, gdzie doszło do kolizji.

Sam wpadł do rowu?

Policja od razu wzięła się za poszukiwanie złodzieja i miłośnika terenowej jazdy w jednej osobie. Zostały zabezpieczone wszystkie ślady, przesłuchani świadkowie.
Ale, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, funkcjonariusze od razu mieli sporo wątpliwości co do wersji przedstawionej przez właściciela samochodu.

Z naszych informacji wynika, że sprawdzana jest bardzo ciekawa hipoteza: to sam właściciel samochodu wjechał do wykopu. Był wtedy pod wpływem alkoholu. A później zawiadomił policję o kradzieży, której nie było. Wszystko dlatego, żeby uniknąć odpowiedzialności za spowodowanie kolizji po pijanemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny