Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Omikron zatyka przychodnie. Lekarze rodzinni przyjmują nawet 80 pacjentów dziennie

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Przyjmuję 80 pacjentów dziennie. Telefon w przychodni wciąż dzwoni. Jesteśmy na skraju wydolności - mówi Joanna Zabielska-Cieciuch, która prowadzi poradnię lekarzy rodzinnych w Białymstoku oraz reprezentuje Porozumienie Zielonogórskie.
Przyjmuję 80 pacjentów dziennie. Telefon w przychodni wciąż dzwoni. Jesteśmy na skraju wydolności - mówi Joanna Zabielska-Cieciuch, która prowadzi poradnię lekarzy rodzinnych w Białymstoku oraz reprezentuje Porozumienie Zielonogórskie. Wojciech Wojtkielewicz
Przyjmuję 80 pacjentów dziennie. Telefon w przychodni wciąż dzwoni. Jesteśmy na skraju wydolności - mówi Joanna Zabielska-Cieciuch, która prowadzi poradnię lekarzy rodzinnych w Białymstoku oraz reprezentuje Porozumienie Zielonogórskie.

Jak mówi dr Zabielska-Cieciuch, w innych przychodniach jest podobnie. Pacjentów, którzy potrzebują pomocy czy porady, jest kilkukrotnie więcej niż zwykle i z dnia na dzień ich przybywa. Powód jest jeden - omikron. Nowy wariant koronawirusa najczęściej ma łagodny przebieg, ale jest mocno zakaźny. To sprawiło, że w szpitalach znajduje się stosunkowo niewielu - w porównaniu ze szczytami poprzednich fal - pacjentów z COVID-19, ale gabinety lekarzy rodzinnych pękają w szwach. To na ich barkach spoczywa przede wszystkim diagnozowanie i leczenie pacjentów z omikronem.

Problemem jest przede wszystkim testowanie pacjentów. Bo choć skierowanie można wystawić sobie samodzielnie, poprzez Internetowe Konto Pacjenta - wiele osób prosi o to swoich lekarzy. - To zajmuje nam nawet dwie godziny dziennie - przyznaje Joanna Zabielska-Cieciuch. Jak mówi, zapomniała już o ośmiogodzinnym dniu pracy. Tak jak zresztą i inni lekarze pierwszego kontaktu przyjmuje pacjentów od rana do późnego wieczoru. - Nawet 80-90 osób w ciągu dnia - liczy. To daje około trzech razy więcej chorych osób niż zazwyczaj. Oprócz koronawirusa są przecież i inne choroby. Jak mówi dr Zabielska-Cieciuch, nie można też przecież zrezygnować ze szczepień dzieci i młodzieży. - Na szczęście w niektórych przypadkach nadal możliwe są teleporady. To i szybsze, i bezpieczniejsze. Choć i tak wielu lekarzy już choruje. Kilka przychodni ma już kłopoty ze skompletowaniem kadry - opowiada dr Zabielska-Cieciuch.

Dużo lepiej wygląda sytuacja na oddziałach covidowych w białostockich szpitalach. W USK we wtorek w południe było 179 pacjentów z COVID-19, w tym 10 wspomaganych respiratorami. Dla porównania, w najgorszym momencie podczas całej pandemii zajętych tu było 347 łóżek i prawie 40 respiratorów.

- Dziś liczba pacjentów nie jest mocno niepokojąca - przyznaje dr Jan Kochanowicz, dyrektor USK. Jak mówi, ogólnie rzecz biorąc, pacjenci są dziś w lepszym stanie niż w poprzednich falach. Omikron to mutacja, która wywołuje chorobę o łagodniejszym przebiegu. - Choć oczywiście nie można generalizować. Zdarzają się i bardzo ciężkie stany. To przede wszystkim pacjenci z chorobami współistniejącymi, z nowotworami, z niewydolnością krążenia. Dla ich organizmów nawet niewielkie obciążenie omikronem może już być dużym obciążeniem - podkreśla. Dlatego tak ważne jest, by się testować, wiedzieć o zakażeniu koronawirusem i w razie konieczności stosować się do wytycznych kwarantanny. Dzięki temu osoby z grupy ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-u mają większe szanse, by się nie zakazić.

Dziś w USK na przyjęcie pacjentów z COVID-19 są przygotowane przede wszystkim szpitale tymczasowe: przy ul. Żurawiej jest przygotowanych 90 miejsc, a na hali sportowej - 80. Do tego dochodzą kliniki zakaźne: w jednej dla pacjentów z koronawirusem jest 50 miejsc, w drugiej nieco ponad 20, no i miejsca na OIT, specjalne miejsca na neurologii dla pacjentów z udarem czy na hematologii. Pacjenci z COVID wymagający dializ przychodzą do szpitala w nocy - tak, żeby oddzielić ich od tych niezakażonych i żeby personel miał czas, by zdezynfekować sprzęt.

Dzięki łagodnemu omikronowi na dawne tory wracają inne kliniki szpitala. - Chcemy by inni pacjenci również mieli dostęp do medycyny - podkreśla dr Kochanowicz.

Podobnie jest w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym. Na oddziale covidowym jest tu 34 pacjentów i czterech na Oddziale Intensywnej Terapii. - Taki stan utrzymuje się już od dłuższego czasu - mówi Rafał Tomaszczuk, rzecznik Śniadecji. I przypomina, że przy wariancie delta, w listopadzie ubiegłego roku pacjentów z koronawirusem w szpitalu było nawet 120.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny