Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojca Gabriela słuchają nawet wilki. Skit na Kudoku. (zdjęcia)

Janka Werpachowska
Cerkiew jeszcze w budowie, ale jej złote kopuły widać z daleka
Cerkiew jeszcze w budowie, ale jej złote kopuły widać z daleka Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Drugiego takiego miejsca w Polsce nie ma. Otoczone bagnami wzgórze, a na nim cerkiew w budowie, z widocznymi z daleka złotymi kopułami. I gotowa już pustelnia. I natchniony ideą odrodzenia tradycji monastycznej archimandryta Gabriel, którego nawet wilki słuchają.

[galeria_glowna]
Zwarty korowód ludzi na drewnianej kładce prowadzącej przez bagno nie maleje od rana. Idą wszyscy na Kudok, do skitu ojca Gabriela. Bo to dzień bardzo uroczysty. Przyjedzie sam metropolita Sawa, żeby poświęcić dopiero co wybudowaną pustelnię. Cerkiew jeszcze poczeka na konsekrację, bo wciąż nie jest gotowa. Dopiero ludzie znoszą kamienie na świątynię. Dzisiaj też każdy dźwiga przynajmniej jeden. Niektórzy mają po kilka polnych okrąglaków. Kładą je na rosnący stos, nawet nie wyjmując kamieni z foliowych reklamówek.

- Ależ daleko trzeba iść - wzdycha starsza kobieta. - Ciekawe, jak władyka tam dojedzie. Przecież chyba nie będzie wędrował pieszo, jak my wszyscy.

A jednak metropolita Sawa przyszedł tak jak wszyscy. Jak prawdziwy pielgrzym. Chociaż mógł skorzystać z małej terenówki, którą pożyczył na tę okazję jakiś parafianin.

15 września w Odrynkach koło Narwi już co roku będzie dniem pielgrzymki wiernych z całej Polski do skitu, w którym zamieszkał biskup bagienny. Tak miejscowa ludność mówi o archimandrycie Gabrielu, założycielu pustelni. Nie ma w tym określeniu złośliwości, jest za to podziw, szacunek i duma, że w końcu mają swoje miejsce prawdziwego kultu religijnego.

Niejeden słyszał dzwony

Kiedy dwa lata temu pierwszy raz przyjechałam do Odrynek, do archimandryty Gabriela z Supraskiej Ławry, to dziwne miejsce wśród bagien, otoczone nieregularnie wijącą się Narwią, wyglądało zupełnie inaczej. Był ojciec Gabriel, kilku robotników-wolontariuszy i wielka cisza. Na suchym wzgórzu, jakby gigantycznej kępie bagiennej, stał stary wagon kolejowy obity ładną, drewnianą szalówką. Tutaj mieszkał duchowny. I była jeszcze malutka kapliczka z ikoną świętego Antoniego Pieczerskiego, ufundowana swojemu patronowi przez profesora Antoniego Mironowicza. I druga, zbudowana nad źródłem z cudowną wodą.

A ojciec Gabriel pokazywał: tu będzie cerkiew, tu pustelnia z celami dla mnichów, a tędy i tędy przebiegać będą solidne kładki, żeby ludzie mogli dojść do skitu suchą nogą. Wtedy trudno było uwierzyć, że te wszystkie plany uda się zrealizować.

- Ja zawsze wierzyłam, że tu stanie cerkiew - opowiada kobieta stojąca w długiej kolejce wiernych, którzy chcą napić się wody wprost ze źródła. Przed drewnianą kapliczkę ze studnią, w środku wystawiono wielkie naczynie, ni to chrzcielnicę, ni to samowar z dwoma kranikami. Ludzie podchodzą, nalewają sobie wody do jednego z metalowych kubeczków, piją i podają kubek następnemu w kolejce. Szybko idzie, ale swoje odstać trzeba. Można porozmawiać.

- Urodziłam się Odrynkach - kontynuuje swoją opowieść Raisa. - Mężczyźni przychodzili na to wzgórze wśród bagien, bo kosili trzciny. Tutaj zbudowana była wielka stodoła, do której składano wysuszone zielsko, a dopiero zimą, kiedy bagna zamarzły, woziło się siano do swoich gospodarstw. Ja z mamą nosiłam tacie jedzenie. I nieraz kosiarze opowiadali, że tutaj słychać dzwony cerkiewne. Nie wiadomo skąd, jakby spod ziemi. Nikt się nawet nie dziwił, bo wszyscy wiedzieli, że kiedyś tu stał monastyr. I ludzie w Odrynkach zawsze marzyli, że ktoś znów zbuduje w tym miejscu cerkiew. Nawet mówiłam swoim dzieciom: Ja to już nie doczekam, ale wy, albo moje wnuki na pewno będziecie się modlić w cerkwi na bagnach. A stało się tak, że marzenie za mojego życia się realizuje. Do rozmowy przyłącza się inna kobieta, Halina.

- Gabriel szukał miejsca na skit w tej okolicy. Wójt pokazywał mu piękne lokalizacje, a on, jak zobaczył to wzgórze, to już o żadnym innym słyszeć nie chciał. Znał historię Kudoka, wiedział, co ludzie opowiadają o tym tajemniczym grodzisku, przecież jest z Wierzchlesia, tutejszy.
Kudok - tej starej nazwy nie wszyscy używają. Wielu mówi Kodak.

Święci patroni

Skitowi na Kudoku patronują święci Antoni i Teodozjusz Kijowsko-Pieczerscy. To oni byli założycielami Pieczerskiej Ławry. A Teodozjusz stworzył pierwszy skit - miejsce, do którego mogli udać się mnisi z Ławry Pieczerskiej, którzy chcieli prowadzić bardziej surowy, ascetyczny tryb życia. Ci, którzy potrzebowali jeszcze lepszych warunków do medytacji i kontemplacji, rezygnowali nawet ze skitu i towarzystwa braci zakonnych - wybierali na miejsce zamieszkania jaskinię lub budowali sobie chatynkę gdzieś w lesie, z dala od ludzi. To były prawdziwe pustelnie.

Dzieło ojca Gabriela to skit Ławry Supraskiej. W środę metropolita Sawa poświęcił dom, w którym zamieszka archimandryta Gabriel i dwóch mnichów. To miejsce objęte ścisłą klauzulą. Niewielu może tam wejść, a z pewnością progu pustelni nie przekroczy żadna kobieta.
Skit w Odrynkach to jedyne takie miejsce w Polsce.

Ludzie stoją w kolejkach

Jedni mówią, że pielgrzymów są tysiące. Inni, że może tysiąc. Trudno ocenić. Ale cała droga z Odrynek zastawiona jest po obu stronach samochodami. Leśna polana tuż przed bagnami stała się parkingiem dla ponad dwudziestu autokarów, które przywiozły wiernych z całej Polski.

Chodzą po całym wzgórzu. Dziwią się, że na takim miejscu podmywanym wodą ze wszystkich stron rosną dęby - stare i sporo młodych, samosiejek. Zdaniem wielu, to kolejny cud, jakiś znak, że to nie jest takie sobie zwykłe wzniesienie wśród bagien. Miejscowi mówią o nim "wydma".

Wszędzie stoją kolejki. Starannie wydrukowane napisy informują, co jest na końcu ogonka: Świece. Prosfory. Spowiedź. Woda do wypicia na miejscu. Woda do wzięcia ze sobą. Toalety. Nikt się nie denerwuje, że trzeba czekać. Tak, jakby wiecznie spieszący się ludzie po wejściu na Kudok stali się lepsi, spokojniejsi, wyciszeni.

- Nasz Gabriel to taki spokojny człowiek, taką tu stworzył atmosferę - mówi Halina. - On niczym się nie denerwuje. Opowiadał, że zimą, kiedy mieszkał tu sam, przychodziły po zamarzniętym bagnie wilki. Siadał na schodkach swojego wagonu i gadał do nich. A one słuchały. Nie wierzył, że mogą mu zrobić krzywdę.

- Bo to taki ekologiczny biskup - wtrąca inna kobieta. - Zakazał przynoszenia na Kudok sztucznych kwiatów. Tutaj wszystko ma być naturalne - powiedział. Nie będzie żadnych plastikowych wiązanek. Nie będzie tu nikt sadził jakichś egzotycznych iglaków.

W wielu miejscach rosną wrzosy. Na specjalnym pomoście nad rzeką, na bagnie, stoją ule. Ojciec Gabriel ma własny miód. Są też dwa stawy rybne, więc i świeża ryba jest na co dzień. Bo w rzece to raz uda się złapać, raz nie. Na Kudoku znajduje się dziwne urządzenie, nie każdy wie, co to jest. Pod specjalnym daszkiem, na solidnej konstrukcji zawieszona jest na łańcuchach gruba, pięknie wypolerowana dębowa deska. I są dwa drewniane młoty.

Raisa wyjaśnia: - Mówią na to klepadło, ale to taka tutejsza nazwa. We wschodnich monastyrach uważano kiedyś, że dźwięk dzwonów jest zbyt agresywny, burzy porządek w naturze. I zamiast bić w dzwony mnisi uderzali drewnianymi młotami w deskę. Kiedyś Gabriel zaprosił dwóch mnichów greckich, którzy znają tę sztukę. Coś wspaniałego, jak oni na tym grali! Dźwięk niósł się po bagnach daleko. I to naprawdę były melodie.

Odrynki są szczęśliwe

Przed wejściem na kładkę prowadzącą do skitu rano stał jeden stragan. Można sobie było kupić kolorowy wiatraczek albo balonik. Po kilku godzinach były już trzy stragany, z tradycyjną ofertą odpustową: lizaki, maczki, obwarzanki.

- Nasz skit to będzie druga Grabarka, albo i lepiej - cieszy się mieszkaniec Odrynek. - I do cerkwi na nabożeństwo będziemy mieli blisko.

To na pewno szansa dla tej małej, położonej daleko od szosy wsi. Już dziś o niej głośno, a ruch pielgrzymkowy związany z pustelnią ojca Gabriela na pewno będzie się rozwijał. Archimandryta Gabriel, zanim zaczął realizować swoje wielkie dzieło koło Odrynek, znany był jako zielarz. Do Supraskiej Ławry jechali cierpiący po zioła przygotowane przez zakonnika. Teraz też nie zarzucił tej działalności. Raz w tygodniu przyjmuje we wsi Krzywiec koło Narwi. Ale niedługo zapewne będzie przyjmował w skicie. A wtedy zacznie się tu ruch. Tak sobie marzą mieszkańcy Odrynek.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny